Weszłam do środka, uderzył mnie unoszący się w powietrzu zapach potu i alkoholu, skrzywiłam się, to nie było nic przyjemnego. Zauważyłam Karola, stał pod ścianą z drinkiem w ręce przyglądając się tańczącym dziewczyną. Podeszłam do niego.
-Widziałeś gdzieś Alana? -Obrócił się w moja stronę, a jego twarz rozpromieniła się. Co on tak się szczerzy na mój widok?
-Nie, a chcesz zatańczyć? -Na jego czole błyszczały kropelki potu, przekrzywił lekko głowę czekając na moją odpowiedź. Czułam się dziwnie, trochę jak osaczone zwierze.
-Nie teraz. -Powiedziałam próbując się uśmiechnąć, ale sądząc po jego minie niezbyt mi się to udało. Odeszłam dalej rozglądając się za tym gamoniem.Straciłam rachubę czasu. Nie wiedziałam jak długo szukam Alana bez najmniejszego skutku. Wpadałam na ludzi, przepraszałam i szłam dalej przyspieszając coraz bardziej tępo. Rozglądałam się z nadzieją, że w końcu go zobaczę, jak to się mówi, nadzieja matką głupich. Coś mi mówiło, że muszę go jak najszybciej znaleźć.
Zmęczona przystanęłam przy napojach i rozejrzałam się za szklanką. Pod ścianą stała grupka dziewczyn i chichotały się z czegoś. Początkowo nie zwróciłam na nie uwagi, nie interesowało mnie co rozbawiło niunie z ciemniejszą twarzą od reszty ciała. Odszukałam swój cel i napełniłam go do połowy sokiem pomarańczowym. Wypiłam jednym duszkiem, kiedy usłyszałam głos jednej z moich obserwatorek.
-Hej. To ty jesteś Kamila?
-Tak. -Patrzyłam na dziewczynę przezywającym spojrzeniem. Nie mogę o niej powiedzieć "nieznajoma", bo gdzieś już się spotkałyśmy. Pamiętam te włosy, piękne.. długie... blond włosy. Nagle przed zrobiło mi się ciemno. Zobaczyłam Alana rozmawiającego w klubie ze zgrabną blondyneczką. U uszach słyszałam słowa, które wypowiedział przez sen, słowa, których nigdy nie zapomnę. -Sara...
-Tak to ja. Wiem, że nie wspominasz mnie mile i że pewnie nie chce ci się ze mną rozmawiać, ale proszę wysłuchaj mnie. -Jej głos był skruszony, pełen wyrzutów sumienia. Nie bardzo to pasowało to pewnej siebie postawy ciała w czerwonej obcisłej sukience i w czarnych szczudłach na nogach. Jednak coś w głowie powtarzało, żeby dać jej chwilę. Z perspektywy czasu trudno mi powiedzieć, czy popełniłam błąd, czy wręcz przeciwnie.
-Okej. Mów, tylko szybko. -Na jej twarzy pojawił się uśmiech wdzięczności i zrobiła to o co prosiłam.
-Wiem, że nasza znajomość nie zaczęła się w najlepszy sposób, jeśli wg można tak powiedzieć. Chciałam cię za to przeprosić i chociaż w najmniejszym stopniu wytłumaczyć. Ale nie tylko to! -Powiedziała szybko, kiedy zobaczyła moją zmieszaną minę. -Ja nie wiedziałam, że Alan jest zajęty, nic mi nie powiedział o tym wtedy w klubie. Inaczej bym w ogóle z nim nie rozmawiała, nie należę do tych, które się wtrącają między zakochanych. Ale to cię pewnie mało obchodzi, więc przejdę do sedna sprawy. Dzisiaj jak go spotkałam na imprezie nakrzyczałam na niego, dlaczego mi nie powiedział prawdy. Był na mnie wściekły, że zaczęłam ten temat. Bał się, że ktoś to usłyszy i ty się o tym dowiesz. I mogło by to być w pewien sposób miłe gdyby nie fakt, że jakąś godzinę temu widziałam jak wchodził do pokoju koło łazienki z jakąś laską. -Wskazała ręką na drugi koniec domu, w stronę krótkiego korytarza, na białe drzwi bez jakiejkolwiek szyby. Zwykłe, gładkie drzwi. Nie rzucające się w oczy, a jednak...
-Co chcesz przez to powiedzieć? -Rzuciłam to pytanie mimo, że doskonale wiedziałam co usłyszę. Jednak żyła we mnie malutka nadzieja, że mój mózg już się myli, że już zwariowałam i powie coś innego. Ale jak to się mówi, nadzieja matką głupich.
-Kamila... Ja nie chce siać plotek i zamętu, ale ja znam tą dziewczynę i ona nie przepuści żadnego chłopaka. -Zamilkła. Przypatrywała się mojej twarzy, na której toczyła się walka uczuć. Nie wierzyłam, nie chciałam wierzyć w jej słowa. Chciałam wyprzeć ze świadomości wszystko co przed chwilą usłyszałam i iść na parkiet, tańczyć, pić i śmiać się, tak jakby nic się nie wydarzyło.
Spojrzałam w jej oczy. Przeszyłam ją na wylot. Widziałam smutek, żal i zmieszanie. Ona nie kłamała...
-Dziękuję. -Wydusiłam przez zaciśnięte gardło, odwróciłam się i ruszyłam w stronę korytarza i białych drzwi. Nie zwracałam uwagi na nic, nic nie miało znaczenia. Umysł rozsadzały mi myśli, wyobrażenia i przypuszczenia.Kiedy byłam o krok od wejścia w korytarz prowadzący do celu. Ktoś złapał mnie za rękę. Kątem oka zobaczyłam twarz Karola.
-Puść mnie. -Rzuciłam spokojnym głosem przez ramię, ale on nie uwolnił mojej ręki. -Ogłuchłeś? -Odwróciłam się w jego stronę poirytowana.
-Nie. Nie możesz tam iść. -Strach było od niego czuć na odległość paru metrów.
-Bo? -Brak odpowiedzi. -Puść mnie. -Nie drgnął. -Puszczaj mnie do cholery!! -Spuścił wzrok i uwolnił uścisk.Zrobiłam parę kroków i położyłam rękę na klamce. Zawahałam się. Przypomniałam sobie jak wiele szczęścia dawała mi sama obecność Alana, jak wiele on dla mnie znaczy, ile wspólnych chwil zapisało się w historii. Wzięłam głęboki oddech, zamknęłam oczy i wyszeptałam do siebie "bądź silna".
Usłyszałam brzdęk zamku i wiedziałam, że już nie ma odwrotu. Otworzyłam oczy i poczułam jak uginają się pode mną kolana. Przez łzy widziałam jego umięśnione plecy, na których poruszały się delikatne dłonie. Łóżko uginało się i prostowało w rytm ruchu ich ciał. Widziałam ich nagie ciała i ubrania rozrzucone po całym pokoju. Widziałam to wszystko, ale oni nie widzieli mnie.
Nie mogłam na to patrzeć. Wybiegłam. Słyszałam za plecami krzyki ludzi, ale nie zwracałam na nie uwagi. Chciałam uciec jak najdalej. ________________________________________________________________________________
Chciałam bardzo podziękować wszystkim, którzy cierpliwie czekają na kolejne rozdziały <3 Robię co mogę, żeby publikować je częściej, ale jest jak jest ;/
CZYTASZ
Dziewczyna z ostatniej ławki ✒
Novela JuvenilKamila jest jedyną samotną dziewczyną w swojej klasie. Znajomi nazywają ją Singielką. Ma przyjaciół z obu płci, lecz wszyscy traktują ją jak kumpele. Za siedem miesięcy kończy 18-naście lat, do tego czasu musi znaleźć chłopaka, żeby udowodnić wszys...