-Alan...-Zatrzymałam się, nasze spojrzenia się zetknęły, jego oczy były wypełnione nadzieją i obawą przed tym co powiem. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa, czułam jak w pewnym momencie zaczęły napływać do moich oczu łzy, uśmiechnęłam się lekko i zbliżyłam do niego. Nie miałam pojęcia jak to powiedzieć. Wzięłam głęboki oddech i pomyślałam, że kiedyś i tak muszę mu to wyznać. Złapałam go za dłoń.
-Kamila, jeżeli nie...-Posmutniał. Stanęłam na palcach, pełna obaw przed jego reakcją, ręce przyłożyłam delikatnie do jego policzków. Nie zdążył nic powiedzieć, kiedy nasze usta zetknęły się w długim namiętnym pocałunku. Alan delikatnie chwycił mnie w tali i przyciągnął do siebie. W tamtej chwili byliśmy tylko ja i on, tylko my, nikt ani nic innego się nie liczyło.
Zatraciliśmy się w sobie, czas był pojęciem nieistniejącym. Trzymałam mój cały świat w rękach nie zwracając uwagi na nic. Ale był jeden dość istotny drobiazg...
Alan gwałtownie odsunął mnie od siebie, wyjął telefon z tylnej kieszeni spodni i spojrzał wystraszony na wyświetlacz, który rozbłysnął oślepiającym światłem.
-Za piętnaście minut musimy być u mnie, nie chce zawieść Julii. -Spojrzał przepraszającym wzrokiem.
-Chodź, mamy jeszcze kawał drogi, a mało czasu.Szliśmy w ciszy, ale nie takiej zupełnej. Była wypełniona tysiącem niewypowiedzianych słów i obietnic. Kiedy delikatnie i spokojnie chwycił mnie za prawą dłoń, cisza zamieniła się w krzyk. To co wcześniej cichutko szeptało i otulało nas swoją obecnością teraz z całych sił błagało o zatrzymanie czasu, byśmy znowu mogli zatracić się w namiętnym pocałunku.
Kiedy dom Alana był w zasięgu wzroku do gry wkroczył strach. W powietrzu czuć było napięcie. Mimo, że Julia jest jego siostrą, a moją najlepszą przyjaciółką baliśmy się jak zareaguje na wiadomość o naszej wzajemnej miłości. Ścisnął mocniej moją dłoń na znak 'damy rade', a w brzuchu motyle oszalały przyprawiając o dreszcze.
Stanęliśmy pod drzwiami. Alan puścił mnie, żeby poszukać kluczy w kurtce, a ja stałam wpatrując się w przestrzeń przede mną. Zastanawiałam się jak jej to powiedzieć, wyjaśnić, że Singielka nie jest już sama, a jej chłopakiem jest przystojniak ze szkoły, w dodatku brat Julii.
Pocałował mnie w czoło, poczułam się przy nim bezpieczna. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego. W słabym świetle lamp ulicznych wyglądał męsko i silnie z odrobiną słodkości, pociągało mnie to.
-Jesteś gotowa? -Spytał cicho, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Przytaknęłam kiwając głową.
Klucz w zamku przekręcił się wydając ciche pyknięcie. Alan objął moje ramiona jedną ręką, a drugą popchną drzwi za którymi miała na nas czekać Julia z Mirkiem. Uspokoiłam serce, które zaczynało przyśpieszać, ale lęk pozostał.Od razu weszliśmy do salonu połączonego z kuchnią, po prawej były wieszaki i miejsce na buty. Pomógł mi zdjąć kurtkę i odwiesił ją na miejsce.
-Nie zdejmuj. -Powiedział patrząc na moje stopy.
Zrobiliśmy parę kroków w przód, nikogo nie ma. Nie przyszli? Spóźnią się? O co chodzi?
Rozglądałam nie mimo, że doskonale znałam ten dom i miejsce każdej rzeczy. Spojrzałam na Alana pytająco, na co on wzruszył ramionami.
-Julia jesteśmy! -Krzyknął podchodząc do drewnianych zakręconych schodach prowadzących na piętro. Tam były ich pokoje i łazienka.
Obróciłam się w stronę kuchni w której dominowała biel i odcienie brązu. Na ciemnym blacie ułożonym w literę L stało wiele przygotowanego jedzenia: różnego rodzaju sałatki, ciasta, ciasteczka, przekąski.
-To na dzisiaj? -Spytałam patrząc z niedowarzeniem na wszystko co przygotowała Julia.
-Myślę, że tak. Głodna stąd nie wyjdziesz, moja siostra ostatnio szaleje w kuchni. -Roześmialiśmy się. Podeszłam go niego czekając aż gwiazdy zejdą do nas.
-Ey bo zjemy wszystko sami! -Krzyknęłam tak jak Alan wcześniej, ale tym razem dostaliśmy odpowiedź.
-Kamila chodź do mnie, nie wiem w co mam się ubrać! -Ten problem ma chyba każda dziewczyna, w tym też Julia. Uśmiechnęłam się, a on skiną głową.
-Już mój Smerfie! -Odpowiedziałam rozbawiona, nigdy nie lubiła jak tak ją wołano, a bardzo fajnie się złości.Szybko wskakując na kolejny stopień znalazłam się na korytarzu przy którym było troje drzwi, moim celem były środkowe.
Weszłam, a na środku pokoju, na czarnym puchatym dywanie w samej bieliźnie i spiętych włosach stała Julia z rękami założonymi na piersi. Minę miałam w połowie poważną, w połowie rozbawioną.
-Nie mów tak na mnie. -Wpatrywała się we mnie, a ja nie wytrzymałam, zaczęłam się śmiać. W tym momencie jej wcześniejsza powaga zniknęła i pozostał uśmiech.
-Ubierz się golasie. -Powiedziałam cały czas się śmiejąc. -No chyba, że to specjalnie dla mnie. -Zrobiłam zabawną minę, a ona nie była w tym dłużna.
-No pewnie, dla kogo by innego. -Ruszała w górę i dół brwiami. -Dobra teraz już poważnie, pomóż mi coś wybrać. Za chwilę będzie tu Mirek, a widzisz jak wyglądam. -Podeszłyśmy do szafy.
Stanęła bardziej po lewej patrząc co robię i na ubrania w jakich przyszłam.
-Twoja ulubiona szminka?
-Dokładnie tak Na wyjątkowe okazje. -Nie spojrzałam na nią, byłam zajęta. Wiedziałam, że się uśmiecha.
Po chwili z otchłani szafy bez dna wyciągnęłam tiulową granatową spódnice. Sięgała do kolan, była lekka i zwiewna.
-Może być? -Spytałam pokazując jej moje znalezisko.
-O matko! Jak ja jej dawno nie nosiłam! Znajdziesz do niej jakąś górę? -Kiwnęłam głową.
Smerfetka poszła przejrzeć się w lustrze. A ja niczym detektyw szukałam białej bluzeczki, która idealnie będzie pasować.
-Mam Cię! -Krzyknęłam zadowolona z sukcesu. Wystraszyłam przypadkiem Jule, która aż podskoczyła.
Obejrzała się na mnie, a ja podeszłam i podałam jej ciuszek.
Bez słowa ubrała się i stanęła przed lustrem na drugiej stronie pokoju. Spódnica pięknie układała się na jej biodrach i wyraźnie zaznaczyła linię talii. Bluzeczka dodała całości delikatności, ale kropką nad "i" był naszyjnik, który dawno temu dostała od swojej mamy.
-Wyglądasz jak księżniczka. -Powiedziałam cicho wpatrując się w jej odbicie.
-Wcale nie. -Jak zawsze skromna.Bez słowa rozpuściłam jej gęste, długie i falowane włosy. Piękniejszych nigdy nie widziałam. Delikatnie opadły na ramiona i plecy, a ona uśmiechnęła się pokazując białe zęby.
Nie malowała się, bo nie musiała. Miałam idealną twarz, jej rysy były lekkie, ale nadawały jej charakter. Całości uroku dodawały niebieskie oczy, które błyszczały zawsze kiedy się uśmiecha. Wyglądała bajecznie.Kiedy w ciszy robiłyśmy ostatnie poprawki z dołu krzyknął do nas Alan.
-Mirek już przyjechał, zaraz tu będzie!
Spojrzałyśmy na siebie, twarz Julii promieniała.
-Chodźmy, mamy wam tyle do powiedzenia . -Mówiła z podnieceniem i niecierpliwością w głosie.
-Też mam dla Ciebie ważną wiadomość. -Powiedziałam kiedy schodziłyśmy po schodach.
Julia nie przejęła się tym, tak jakbym tego w ogóle nie powiedziała. Może to i lepiej? Teraz wszystko skupiało się na niej i na Mirku. To był ich dzień , ich chwila.
Wiedziałam, że moment wyjawienia prawdy o mnie i Alanie zbliżał się nieubłaganie, musimy to zrobić dzisiaj, później już nie będzie odpowiedniej okazji.
Kiedy zeszłyśmy na dół, drzwi się otworzyły. Do środka wszedł Mirek z bukietem czerwonych róż i butelką wina. Przez głowę przeszła mi jedna myśl: Panowie i Panie, oto gwiazda dzisiejszego wieczoru. Wiele się nie pomyliłam...
CZYTASZ
Dziewczyna z ostatniej ławki ✒
Teen FictionKamila jest jedyną samotną dziewczyną w swojej klasie. Znajomi nazywają ją Singielką. Ma przyjaciół z obu płci, lecz wszyscy traktują ją jak kumpele. Za siedem miesięcy kończy 18-naście lat, do tego czasu musi znaleźć chłopaka, żeby udowodnić wszys...