*8*

2.1K 184 1
                                    

- Okej. Pod jakimi warunkami?

- No wiesz ... takie tam drobiazgi - po tych słowach kilka mężczyzn wpadło do domu. Trzymali w jednej ręce wilcze zioło. Wszyscy upadli na podłogę oprócz mnie. Musiałam zabrać od nich ciocię. 

- To ona? - usłyszałam głos mężczyzny

- Tak, musimy ją zabrać. Chyba nic jeszcze nie wie.

Po tych słowach mężczyzna trzymający moją ciocię strzelił do mnie. Na szczęście to nie była srebrna kula, ale połączenie zioła ze strzałem w nogę upadłam. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Usłyszałam jak Nathan krzyczy do mnie.

- Łucja! Trzymaj się zaraz do ciebie podejdę ...

Zemdlałam. Obudził mnie Filip. No w końcu obudziłaś się. Budzę cię jakąś godzinę.

- Haha bardzo śmieszne. Założę się, że jak ty byś był na moim miejscu spał byś dłużej. Wiesz w ogóle gdzie my jesteśmy?

Niestety nie ... Jak tam twoja noga?

- Jeszcze boli.

Cały pokój był biały. Zauważyłam, że pod ścianami był proch z drzewa kasztanowego, więc nie mogłam przejść. Próbowałam wyczuć innych, ale na marne, nikogo tu nie było. Ciekawe czemu akurat mnie chcieli i czego jeszcze nie wiem? Przecież nie jestem aż taka wyjątkowa. Fakt mam białe źrenice, ale są inne wilki, które też takie mają. Mogliby się wysilić i ich poszukać, a nie mnie zamykać. Gdyby tylko przyszli. Otwierając drzwi mogłoby się udać chyba, że oni nie są takimi głupkami i raczej nie przerwą bariery. Chyba, że Filip może.

-Filip! Możesz przerwać tą barierę? 

Nie. Jestem istotą nadnaturalną, przykro mi.

-Szkoda.

Wtem przyszli. Dyskutowali o czymś. Nie za bardzo wiedziałam. 

-Jeżeli ona wciąż będzie żyła my zginiemy i setki takich jak my też!

- Słuchaj. Jej nie da się od tak zabić. Sam, wiesz!

-Tak? Ale ja mam pewien pomysł. Woda. Tak można zgasić ogień, no nie? Czekaj tu na mnie.

- Co za debil!

Facet uważnie mi się przyglądał. Natomiast ja błądziłam myślami w tej ich rozmowie. ,,Zgasić ogień''. Z czymś mi się to kojarzyło. Hymm już wiem mama mi często mówiła ,, Nigdy nie próbuj zgasić swojego małego płomienia, którego masz w sobie''. Nigdy nie brałam tego na poważnie. Wiecie małe dziecko z 3-4 lata, które jeszcze myśli o zabawie, a nie o jakimś płomieniu w sobie. Łącząc to wszystko wychodzi na to, że mama coś wiedziała, coś czego nie zdążyła mi powiedzieć. Facet, który poszedł po wodę wrócił. Miał przy sobie wiadro wody. Mężczyzna podniósł wiadro, a drugi sięgnął po pistolet, w którym celował we mnie. Moje ciało samo chciało uciec. Nie wiedziałam co zrobić. Wtem zamieniłam się w wilka, ale nie w zwykłego co zawsze tylko czarnego z gdzie nie gdzie pojawiały się małe płomyki. Zrzuciłam się na faceta, który trzymał wiadro. W mgnieniu oka rozszarpałam go, tak samo z drugim tylko, że przy drugim próbował mnie odciągnąć Filip. Nie mogłam przestać, czułam, że z każdą sekundą coraz bardziej tracę kontrolę nad sobą. 

- Luc przestań! - usłyszałam głos Nathana. - Co ty zrobiłaś? Przestań, natychmiast! - był kompletnie zły.

Nie mogłam dłużej wytrzymać postanowiłam skończyć z tym. Wbiłam pazury w swoje serce. Zobaczyłam tylko jak Nathan biegnie do mnie wziął mnie na ręce coś mówiąc do mnie. Bariera była przerwana chyba jeden z łowców chciał, żebym uciekła. Trzymając dalej pazury w sercu powiedziałam cicho

- Przepraszam ... Ja już dłużej .... 


=============

Hejo ^.^

Mam nadzieję, że podoba wam się rozdział :D

Miłego 5!




Wilcze bliźniaki {Poprawki}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz