*18*

1.3K 128 0
                                    

- Dostałaś ode mnie drugą szansę. Drugie życie. Możliwość wygrania pojedynku. Jak wiesz jesteś wybranką zła. Jestem osobą, która decyduje czy ktoś dostaje ode mnie drugie życie, czy może umiera. Za to ty możesz wybrać. Chcesz zakończyć swe marne życie, czy może chcesz żyć i znów cierpieć, ale jest pewien haczyk, którego ty nie możesz w tej chwili wiedzieć, więc? Zastanów się. Później nie będziesz mogła zmienić swej decyzji.

Byłam w ogromnym szoku. Nie wiedziałam co wybrać. Z zamyśleniem popatrzałam się na mężczyznę, z którym przed chwilą rozmawiałam. Wyglądał tak samo jak Filip.

- F-Filip? - chłopak tylko popatrzył się na mnie z uśmiechem.

- Zdecydowałas już?

Przemyslałam wszystkie za i przeciw. W końcu zdecydowałam się. Odwrotu już nie ma i nie będzie. Jestem pewna. Chcę z tym skończyć.

- Tak ... Ja ... chcę żyć dalej.

- Rozumiem. Pierwszy raz ktoś odważył sie powiedzieć, że chcę żyć dalej. A więc jak mogłaś się domyślić życie nie jest za darmo. Przywrócę Cię do życia tylko wtedy, gdy pokonasz mojego pupila.

- Okej.

Wtem zza krat wyszedł wielki byk? Przynajmniej tak wyglądało. Przywróciłam serce do normalnego bicia.

- Zaczynaj - przemówił chłopak po czym zniknął.

Perspektywa Nathan'a

W tym samym czasie.

Klękałem nad ciałem Łucji. Ręce miałem całe we krwi tylko, że czarnej. Ten chłopak zniknął gdzieś. Po policzku spływały mi łzy. Zamiast ratować Luc klęczałrm nad nią i płakałem, ale ze mnie idiota.

- Nathan!? Coś ty najlepszego zrobił stary!

Usływaszel głos Matt'a. Nie wiem co czuł. Byłem zszokowany. Patrzyłem się na moje zakrwawione ręce i ... I nic niemoglem zrobić. Po kilku minutach oprzytomniałem i ujrzałem jak Matt obejmował Łucję trzymając przy tym telefon.

- Co ty robisz? - byłem zdziwiony.

- Dzwonię na pogotowie debilu!

- A-ale ... ona ... nie nie żyje. Nie oddycha od piętnastu minut. Z-zabiłem ją.

- Tym bardziej musimy się pośpieszyć.

Po kilku minutach przyjechała karetka. Zabrała Luc do szpitala. Ja w tym czasie poszedłem do domu. Wzięłem długą kąpiel. Musiałem przemyśleć parę spraw.

Tydzień później.

- Stary stawaj. Nie możesz przespać całego życia. Muszę coś ci powiedzieć, ale w szpitalu.

Po godzinie staliśmy już przy łóżku Łucji. Leżał cała w zakrwawionych bandażach. Widok był okropny.

- Lekarze jakoś przywrócili jej tętno. Już możesz przestać się zadręczać - przerwał na chwilę - Dwa dni temu zauważyłem, że leci jej czarną krew z ust. Zapytaĺem się Amfy co to oznacza. Odpowiedziała mi, że dostała drugie życie, ale ... musi coś pokonać - wyznał Matt.

Czyli najpierw ją zabiłem, a później ona dostała drugie życie? Jak to możliwe?

- Niestety jej stan się pogarsza. Za dużo obrywa. Jeżeli przegra już nie wróci na ziemię - odparł Matt przerywając moje myślenie.

- Dobra zrozumiałem!

Wyszedłem z pokoju. Trzasnąłem drzwiami. Po trzaśnięciu usłyszałem jak Łucji zatrzymuje się serce. Tętno było coraz słabsze. Zauważyłem biegnących lekarzy do sali gdzie leżała Luc. Z ciekawości zajrzałem przez szybę. Je sen lekarz trzymał mocno wymagającego się Matt'a, gruzu natomiast reanimował ją. Po pięciu minutach reanimujący lekarz pokręcił przecząco głową. Usłyszałem tylko głośny krzyk Matt'a upadającego na podłogę. Był załamany. Szybko wybiegłem ze szpitala. Nie wiem czemu, ale biegłym w stronę domu Agi. Chciałem jej powiedzieć o śmierci Łucji.

- Nathan? Co ty tu robisz? - Aga była spokojna.

- Łucja ... ona ...

- Co z nią?!

- Nie żyje.

Aga nagle wbiegła z domu. Zacząłem biec za nią. Po dziesięciu minutach dotarliśmy do naszego domu. Poczułem Odór zwłok. Rodzina Łucji miała w zwyczaju zabieranie zwłok i zalogowaniu je na własnym cmentarzu w lesie. Ostrożnie wszedłem do mieszkania za Agą. Byliśmy już w salonie. Na kanapie leżała Łucja cała w bandażach. Matt spał przy niej. Zauważyłem, że Aga chwyta ją za rękę, momentalnie zmieniły się jej oczy na czerwone. Była zmienno krztałtną i to w dodatku alfą. Teraz rozumiem chciała oddać swoją moc by ją przywrócić do życia. To tylko potrafią alfy.

Udało się. Przewróciła ją do życia. Łucja ona żyje.

Luc otworzyła powoli swoje oczy. Popatrzyła się na Matt'a po czym się uśmiechnęła. Dotknęła go ręką. Powoli przeczesała mu włosy cicho szepcząc mu słowa: braciszku obudź się.

On zerwał się jak połączony. Spojrzał prosto w oczy Łucji. Zobaczyłem jak łza poleciała mu po policzku. Przytulił ją. Oboje
szeptali coś, ale nie mogłem ich zrozumieć jakby mówili innym językiem. Po chwili odezwał się Matt.

- Dziękujemy ci Aga. Uratowałaś jej życie chociaż nie musiałaś tego robić - uśmiechnął się Matt.

- To nic takiego. Łucja jest moją najlepszą przyjaciółką - odwzajemniła uśmiech.

Ja patrzyłem się zszokowany na nich. Niewiedziałem lub nie byłem pewny co tu się właśnie stało.

Wybiegłem z domu.

==============
Hejka ^.^

Podoba wam się rozdział?

Miłego weekendu :D

Wilcze bliźniaki {Poprawki}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz