*25*

2K 143 34
                                    

Łucja musisz mi pomóc! Jestem za lasem na polanie. Tam, gdzie mnie poznałaś. Szybko.

Usłyszałam głos Filipa. W końcu się odezwał - pomyślałam. Szybko wstałam i wyszłam z domku. Zmieniłam się w czarnego wilka i podbiegłam we wskazane miejsce. Po godzinie byłam już na miejscu. Nikogo nie było.

- E Filip to na pewno tu? - odpowiedziała mi cisza - Filip gdzie ty jesteś!

Tu moją droga.

- Tak bardzo się martwiłam.

Podbiegłam do niego z zamiarem przytulania go. Niestety w ostatniej chwili mnie odepchnął. W tej samej chwili zauważyłam w jego prawej ręce pistolet.

- Po co Ci ta broń? - w moim głosie można było usłyszę nutkę strachu.

- Zaraz zobaczysz - powiedział że spokojem i diabelskim uśmiechem.

Nie za bardzo chciałam tego zobacżyć. Wiedziałam, że będzie chęcią mnie zabić. Cofnęłam się kilka kroków. Poczułam czyjeś silne ręce na moich ramionach.

- Jest to mój podwładny. Nie martw się jesteś w dobrych rękach - zaśmiał się po czym wycelował broń w moją stronę.

- Dobra, starczy tego! Nastraszyłeś mnie, a teraz możesz mnie już puścić - powiedziałam pewnym głosem.

- Okej, możemy chwilę pogadać, co ty na to? - Nie czekając na moją reakcję kontynuował - Jak Ci było beze mnie? Słyszałem, że ktoś cię przywrócił do życia. Znajduje, że twoja przyjaciółeczka, co? - zaśmiał się. - Gdybym to przewidział ... no, ale trudno. Zawsze sam muszę wszystko zrobić - westchnął. - Miło spędzał się z tobą czas, ale to nie ja decyduję. Wiesz to ktoś na górze - wskazał głową w niebo - Przepraszam Cię.

- Tam ... jest s-srebrna kula? - zająkałam się.

- Yhym.

Przełknęłam głośno sline. Albo on żartuje, albo po prostu zginę. Usłyszałam jak Filip odbezpiecza broń. Wycelował wprost w moje serce. Zamknęłam oczy. Usłyszałam głośny huk. Niekontrolowane załapałam się za ranne miejsce. Otworzyłam oczy. Ujrzałam Filipa, który cały czas miał wymierzony pistolet w moim kierunku. Strzelił po raz drugi tyle, że w brzuch. Usłyszałam znajome głosy. Filipa już nie było. Oczy same mi się zamykał. Byłam w pół przytomna. Słyszałam tylko niektóre słowa, ale nie mam pojęcia kto je mówił.

- Łucja ... spokojnie ... Nie zasypiaj ... popatrz się ... Nie chcę Cię ... proszę ...

Później nastała ciemność.

Od początku moich narodzin miałam zginąć.
Taki był mój los.
Nic nie mogłam zrobić.
Albo?
Gdybym tylko wcześniej powiedziała o tym chłopakom.
Może byśmy coś razem zdziałali.
Może gdyby Aga mnie nie ratowała Nat szybciej byłby wolny.
Ode mnie i od wszystkich moich problemów.
Zawsze byłam ta zła.
I nie mam nikomu tego za złe.
Taka już byłam.
Szkoda tylko, że ludzie będą mnie pamiętali jako ta zła.
I szkoda, że nie pożegnałam się z Matt'em ani Nathan'em.
Papa chłopcy. Zawsze będę o Was pamiętała.
Tylko o mnie nie zapomnijcie.
Kiedy spojrzycie w niebo nocą i zobaczycie najjaśniejszą gwiazdę to wierzcie, że to ja.

===============
Hejka 😣
Mamy ostatni rozdział >.<
Mam pytanie chcielibyście drugą część 'Wilcze bliźniaki'?
Piszcie w kom.
Jak macie jakieś pytania to też piszcie w kom, a ja postaram się na nie odpowiedzieć😉
Zapraszam na swoją inna książke 'Stay With Me', która również jest o wilkołakach. Możecie znaleźć ja na moim profilu 😇😈
Dziękuję wam za wszystkie gwiazdki (325), komentarzy (23) i oczywiście za wyświetlenia (3,8k). Jesteście mega 😘 Dziękuję wam za to, że byliście przez ten cały czas 😢😀
To miłego dnia 😀

Wilcze bliźniaki {Poprawki}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz