Rozdział 11

587 24 4
                                    

Rozdział 11 - Stay with me

Caroline

Często zdarzało mi się powracać myślami do zachowania Eleny, gdy była pozbawiona uczuć. Pamiętałam jej obojętność, zachowanie całkowicie do niej niepodobne, a szczególnie moment w lesie, kiedy próbowała mnie zabić. Nie potrafiłam zrozumieć, jak można tak po prostu zamienić się w potwora i odwrócić od bliskich... do czasu, aż sama stałam się apatyczna.

Między mną a Eleną istniała pewna różnica. Ona włączyła człowieczeństwo pod wpływem chwili, w której Damon teoretycznie zabił Matta. Wszystkie emocje pojawiły się tak nagle, z wielką siłą, nie mogłam sobie nawet tego wyobrazić. Tymczasem do mnie powracały powoli, subtelnie oplatając mój umysł, wkradając się w zakamarki podświadomości, poszukując skrytej głęboko dobroci.

Nie chciałam ich, lecz one były coraz bardziej wyraziste i tak jak Elena skupiła się na nienawiści do Katherine, tak dla mnie liczyło się jedynie uczucie do Klausa. Wystarczająco silne, by przyćmiło inne i nie pozwoliło im przejąć nade mną kontroli.

Dawna Caroline nie mogła wrócić, gdyż ona bez zastanowienia opuściłaby pierwotnego.

Przyglądałam mu się, gdy rozmawiał przez telefon z Rebeką. Słyszałam jej podniesiony głos, gdy ostrzegała go, niemal prosiła, żeby nie zbliżał się do Nowego Orleanu. Bała się o życie własne i swojego rodzeństwa. Moim zdaniem była cholernie słaba, jej psychikę dałoby się zniszczyć bez problemu, wystarczyłoby zabić jednego z braci Mikaelson.

Rozumiałam tę ślepą troskę o Klausa. Kiedy patrzyłam na jego lekko rozwarte, pełne usta, napięte barki pod koszulą i policzki w dwóch miejscach pokryte sadzą, coraz bardziej bezsensowne wydawały mi się słowa, które wypowiedział do mnie kilka minut temu.

Miałam go zostawić? Wrócić do Mystic Falls? Co on sobie w ogóle wyobrażał?

Pomyślałam o cudownym smaku krwi hybrydy, gdy kazał mi ją wypić. Pragnęłam ponownego skosztowania tego życiodajnego płynu, bycia bliżej Klausa niż kiedykolwiek. Chciałam, aby otaczający nas świat zniknął.

Żebyśmy byli tyko ja i on. Tylko my.

-Tak jak podejrzewałem, moja matka znów planuje zabić własne dzieci. - Mężczyzna westchnął, chowając komórkę do kieszeni. - Twoi przyjaciele dzwonili do mnie wiele razy. Możesz odsłuchać...

-Nigdzie się nie wybieram, Klaus - mruknęłam. - Ani nagrane wiadomości, ani żadne prośby nic nie zdołają. Nie zostawię cię.

Blondyn spojrzał mi prosto w oczy. Wiele razy ten wzrok powodował, że miękły mi kolana, serce zaczynało szybciej bić, a wszystkie myśli skupiały się jedynie na stojącym przede mną zakazanym owocu, którego smak miałam na końcu języka bez uprzedniego poznania go.

-Nie będę prosił, Caroline. Po prostu cię do tego zmuszę, gdyż nie mam zamiaru narażać twojego życia. W Mystic Falls, z dala ode mnie, będziesz bezpieczna.

Delikatnie przejechał wierzchem dłoni po moim policzku. W tej samej chwili usłyszałam grzmot, maleńkie krople wody spadły na ziemię. Podniosłam głowę, by ujrzeć zachmurzone niebo i poczuć dotyk deszczu na twarzy.

-Dobrze, zrobię to z własnej woli - powiedziałam - jeżeli tylko zgodzisz się spełnić jeden warunek. Zostańmy tu, w tym małym miasteczku, gdziekolwiek jesteśmy, przez jedną noc. Spędźmy ze sobą ostatnie kilka godzin, a potem posłusznie wyjadę.

Na ustach Klausa pojawił się uroczy uśmiech.

Katherine

Zimny powiew wiatru, niczym nagłe muśnięcie paralizatorem, szczelnie otulił moje ciało. Natychmiast otworzyłam oczy, mimowolnie kuląc się pod ścianą. Przy pocieraniu zimnych ramion dostrzegłam krwawe rysy na drżących dłoniach. Kręciło mi się w głowie, przy otwieraniu ust wypuszczałam z nich jasne obłoki.

The Dark SideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz