Rozdział 8

837 35 5
                                    

Rozdział 8 - Vampire's love

Katherine

Ściany, sufit, meble, wszystko pokrywała gruba warstwa czerwonej mazi. Rozglądałam się po pomieszczeniu, wdychając specyficzny, doprowadzający do szału zapach. Ciecz pochłaniała wszystko, obrazy zlewały się ze sobą. Czułam delikatne mrowienie, gdy kropelki krwi spływały po moich ramionach, włosach, plecach. Oblizałam wargi, a rdzawo-słodki smak połechtał spragnione podniebienie. Chciałam więcej, lecz wiedziałam, że od dawna niegdyś życiodajny płyn nie jest mi potrzebny i że już nigdy więcej nie będę od niego uzależniona. Momentalnie krzyknęłam, lecz dźwięk został w dużej części zagłuszony wlewającą się do ust substancją.

-Katherine!

Przymknęłam powieki i po chwili otworzyłam je ponownie. Pokój wyglądał tak, jak zawsze: wnętrze w dużej mierze spowił mrok, stojąca na szafce nocnej lampka rzucała światło na zmęczoną twarz mężczyzny. Czerwień zniknęła, doskonale widziałam beżowy odcień ścian i mahoniowe meble. Wciąż miałam na sobie suknię, w okolicach skroni czułam pulsowanie, jakby ktoś uderzył mnie w głowę ciężkim przedmiotem. W ustach wciąż czułam posmak krwi.

-Wszystko w porządku? - Przesiąknięty niespodziewaną troską głos przywrócił mnie do rzeczywistości. - Zemdlałaś, przyniosłem cię do domu. Chyba za dużo wypiłaś. - Wywróciłam oczami, drżącymi palcami odpinając z nadgarstka srebrną bransoletkę, którą następnie delikatnie odłożyłam na szafkę. - Katherine Pierce nieskora do rozmów, cóż za zaskakujący obrót spraw. Może mi przynajmniej powiesz, skąd wiedziałaś, gdzie się znajduję, kiedy byłem zamknięty w skrzyni?

Uśmiechnęłam się zawadiacko, figlarnie zakręcając na palcu kosmyk włosów. Próbowałam za wszelką cenę ukryć targający mną niepokój.

-Przyśniłeś mi się. To pewnie ma coś wspólnego z sobowtórami, założę się, że Elenę też nawiedzałeś po nocach. A jednak to ja po ciebie przyjechałam, nie ona. - Nie mogłam sobie odmówić zaakcentowania tego faktu, lecz zakończyłam temat, widząc pełne dezaprobaty spojrzenie Stefana. - Daj spokój, trzeba było zostać na przyjęciu, a nie odgrywać dżentelmena. Nienawidzisz mnie. Dlaczego to zrobiłeś?

-Zemdlałaś i krzyczałaś o jakiejś masakrze. Dla twojej wiadomości, nic się nie wydarzyło. Za to wszyscy dziwnie na ciebie patrzyli, bo ubzdurałaś sobie, że zaczęli zjadać ludzi. Posłużyłabyś im za przystawkę, gdybym cię stamtąd nie zabrał. - Mężczyzna zaśmiał się, a ja zamarłam z lekko rozchylonymi ustami. - Po prostu uważałem, że to moja powinność. Przybyłaś z pomocą, a ja prawie cię zabiłem... Katherine, nie wyglądasz dobrze, źle się czujesz?

Próbowałam zahamować drgawki, ale rozniosły się po całym ciele. Obraz, po raz drugi tego dnia, zaczął mi się rozmazywać przed oczami, z trudem zwlekłam się z łóżka i otworzyłam na oścież okno. Oddychałam powoli zimnym, świeżym powietrzem, analizując wszystko w głowie i odpychając od siebie strach.

To nie może być prawda, nie może.

-Trzeba było mnie zabić - szepnęłam bezbarwnym głosem, powoli odwracając się do wampira. - Elijah, on mi pomoże. Musisz do niego zadzwonić, Stefan. Cholera jasna, od początku wiedziałam, że po zażyciu lekarstwa poniosę srogie konsekwencje! Teraz rozumiem, skąd te halucynacje, zawroty głowy i osłabienie. Krew, wszędzie krew! - Usiadłam na podłodze, złapałam się za głowę i zaczęłam kołysać ciałem w przód i w tył. - Podziękuj swojej byłej. To naprawdę koniec. Ja umieram.

***

Elijah

Chociaż byłem przeciwny nieukrywanej obsesji mojego brata, zgodziłem się mu pomóc. Kierowała mną głównie obawa o zachowanie Rebeki, która nie bała się zdrady i skrzywdzenia Niklausa. Cokolwiek planowała, nie mogło to się dla niego dobrze skończyć, a już na pewno nie dla niej. Oczywiście, skupiony na swojej prywatnej wojnie, blondyn niczego się nie domyślił. Z uśmiechem minął stojącą przy drzwiach kościoła siostrę i wszedł do środka. Spojrzałem na wampirzycę ostrzegawczo, lecz zignorowała to i pewnym krokiem podążyła za ofiarą jej spisku.

The Dark SideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz