Rozdział 14 - We all get hurt by love
Alice
Ciepło płynące od Kola na jakiś czas ukoiło mój ból. Leżąc tuż przy nim i czując na sobie jego gładką dłoń, próbowałam odsunąć od siebie myśli o matce i skupić się na pozornym spokoju, które było jedynie zasługą pierwotnego.
Wciąż rozpamiętywałam wypowiedziane przez niego słowa. Nie mogłam uwierzyć, że był gotów zostawić całe swoje dotychczasowe życie i rozpocząć nowe u mojego boku. Schlebiało mi to, ale Kol nadal pozostawał wampirem, który niegdyś kazał swoim sługom wymordować zamieszkiwaną przeze mnie wioskę.
-Alice? Wszystko w porządku? - Jego miękki głos, tuż przy moim uchu, wywołał przyjemny dreszcz rozchodzący się po całym ciele. - Zesztywniałaś.
W głowie powtarzałam słowa, które musiałam wypowiedzieć na głos. Tymczasem w sercu istniały całkowicie inne emocje, pragnienia przeczące moim myślom.
I to przerażało mnie najbardziej.
Odwróciłam się powoli tak, że teraz leżeliśmy naprzeciwko siebie. Spojrzenie brązowych oczu Kola spoczęło na mojej twarzy, a dostrzegalny w nim niepokój niemal rozdarł mi na nowo serce.
-Mam wrażenie, że powiesz zaraz coś, co mi się nie spodoba - rzucił podejrzliwie.
Przyodziałam maskę obojętności, starając się za wszelką cenę ukryć odczuwaną mieszaninę rozmaitych uczuć.
-Nie wyjedziemy razem - powiedziałam bezbarwnym tonem. - Ostatnio zbliżyliśmy się do siebie i nie skłamię, że żałuję, ale to nie może dłużej trwać. Wiem, że nigdy nie darzyłeś żadnej kobiety tak silnym uczuciem, lecz muszę to odrzucić. Nic nie zmieni faktu, że przyczyniłeś się do śmierci moich rodziców i twoja obecność zawsze będzie mi o tym przypominać.
Kol nie wyglądał na zdziwionego. Był raczej nieco zdenerwowany i... zawiedziony.
-Jesteś nieśmiertelna, Alice. Nie powinnaś wciąż desperacko trzymać się swojej ludzkiej przeszłości. Pomściłaś rodzinę, zabijając moich sługów. Daj już spokój.
Uniosłam się do pozycji siedzącej, mierząc go oburzonym spojrzeniem.
-Naprawdę wszystkie morderstwa, do których przyczyniłeś się bezpośrednio lub przez swoich sługów, nic dla ciebie nie znaczą? Nie do wiary! - warknęłam ze złością.
Kol również usiadł i zaczął sznurować buty.
-Od samego początku wiesz, jaki jestem, nie powstrzymało cię to jednak przed wielokrotnym dobraniem się do moich spodni!
Teraz już oboje staliśmy, tocząc pojedynek na śmiercionośne spojrzenia. Nawet nie zarejestrowałam momentu, w którym odruchowo podniosłam z szafki nocnej nasączony werbeną sztylet.
-Spanie z tobą a wybaczenie ci to co innego. Uwierz mi, nie chcesz tego, Kol. Ty nie jesteś zdolny do prawdziwie pozytywnych uczuć, które potrzebne są w związku, a ja nie potrafię ci zaufać.
Mężczyzna westchnął ciężko, widocznie zmęczony w kółko powtarzającymi się kłótniami.
-Masz rację - odparł cicho, spokojny ton jego głosu przyprawił mnie o ciarki. - Ja nie potrafię kochać, a ty za dużo w życiu wycierpiałaś, by być z kimś takim jak ja. Nigdy nie zapomnisz o tym, co zrobiłem i nigdy nie będziesz miała pewności, że już cię więcej nie skrzywdzę.
Gdy minął mnie bezszelestnie, poczułam nagłą pustkę. Z trudem zwalczyłam pokusę, by złapać go za rękę i poprosić, by nie odchodził.
-Niczego nie żałuję - dodał Kol, naciskając klamkę. - Ani tego, kim jestem, ani tego, kim chciałem być dla ciebie.

CZYTASZ
The Dark Side
FanficPo stracie chłopaka, śmierci przyjaciółki i zaginięciu przyjaciela Caroline nie radzi sobie z nadmiarem emocji. Postanawia pozbyć się uczuć i skosztować tego, co zakazane. W tym celu wyjeżdża do Nowego Orleanu. Tymczasem Klaus jest rozdarty pomiędzy...