Rozdział 19

405 23 7
                                    

Rozdział 19 - Broken hearts

Kol

Obserwowałem wschód słońca, opierając się nonszalancko o ścianę i podtrzymując dłonią zasłonę, gdy Rebekah gwałtownie zaczerpnęła powietrza. Wziąłem głęboki oddech, chociaż u wampirów to nie było konieczne. Po prostu potrzebowałem chwili, by zapanować nad sobą i nie dać siostrze do zrozumienia, że stało się coś złego. Przynajmniej na początku. Prędzej czy później i tak miała się dowiedzieć, więc zamierzałem delikatnie przygotować ją do tego.

Odwróciłem się powoli. Rebekah zamrugała kilkakrotnie, a potem podniosła się do pozycji siedzącej. Najpierw wzrokiem powędrowała do sztyletu leżącego na stoliku nocnym. Jeszcze pół godziny temu tkwił w jej klatce piersiowej. Następnie spojrzała na mnie i westchnęła z ulgą. Na myśl o tym, że ucieszył ją mój widok, z trudem utrzymałem spokój. Chociaż nigdy nie dawałem się ponieść pozytywnym emocjom i nie ukazywałem czułości swojemu rodzeństwu, w tym momencie chciałem przytulić moją siostrę. Oboje tego potrzebowaliśmy.

Nie zrobiłem ani kroku w jej stronę. Jedynie zmusiłem się do uśmiechu i puściłem zasłonę, by zakryła połowę okna. Jasna poświata, wpadająca przez odsłoniętą część, oświetlała zajmowaną przez Rebekę kanapę. Wampirzyca przeczesała dłonią blond włosy.

-Och, Kol - szepnęła. Przypomniałem sobie nękające mnie w lesie halucynacje, w których zostałem odrzucony przez własne rodzeństwo. Esther powiedziała, że nikt mnie nie kocha. Spojrzenie mojej siostry przeczyło tym okrutnym słowom. Rebekah jeszcze nigdy nie patrzyła mi w oczy z tak wielką miłością. - Jesteś cały. A Elijah? Nik?

Przed oczami zobaczyłem obraz Klausa tulącego martwą Caroline i krzyczącego w przerażający sposób, jakby jego serce rzeczywiście pękło. A potem zobaczyłem Elijah podnoszącego Rebekę z ziemi i niosącego ją przez cały las z nieobecnym wyrazem twarzy. Obaj żyli, ale czy cokolwiek było w porządku?

Wszyscy zostaliśmy nieodwracalnie skrzywdzeni tej strasznej nocy.

-Przeżyli - odparłem ze spuszczonym wzrokiem. - Nik pozbawił naszą matkę serca. Dosłownie. Żałuj, że cię ominął ten widok. Mogłem nagrać to kamerą, mielibyśmy wspaniałą pamiątkę po ukochanej mamusi!

Zaśmiałem się, próbując rozładować atmosferę. Zabrzmiało to niezwykle sztucznie, więc oczywiście nie udało mi się przekonać Rebeki. Kiedy na nią spojrzałem, stała tuż obok i patrzyła na mnie sceptycznie. W jej wzroku dostrzegłem obawę i zapragnąłem zapaść się pod ziemię. W jaki, kurwa, sposób miałem jej wyjawić brutalną prawdę?

-Czegoś mi nie mówisz - stwierdziła. Ujęła moją rękę i obejrzała uważnie wewnętrzną stronę nadgarstka. Po znaku symbolizującym klątwę naszej matki nie pozostał żaden ślad. - Jesteśmy wolni, a jednak nie wyglądasz na zadowolonego. Wiem, że te halucynacje były okropne, ale to tylko kłamstwa wymyślone przez Esther, rozumiesz?

-Caroline nie żyje - wypaliłem. Rebekah zastygła z moją ręką otuloną jej dłońmi. - Zasłoniła Nika własnym ciałem, gdy Esther zaatakowała go kołkiem.

Na jej twarzy pojawił się prawdziwy smutek. Wiedziałem, że wyraz przygnębienia będzie na niej gościł przez następne kilka tygodni, ale nie z powodu dziewczyny Nika. Prawdziwa wiadomość, mająca siłę zniszczenia mojej siostry, miała dopiero nadejść. To ja miałem patrzeć, jak pogrąża się w rozpaczy.

-Biedny Nik. - Rebekah zaczęła spacerować po pokoju z twarzą ukrytą w dłoniach. Jej głos był stłumiony, mimo to słyszałem pobrzmiewający w nim żal. - Jakiś czas temu istotnie pragnęłam śmierci Caroline. Życzyłam Nikowi, by poczuł mój ból. On wielokrotnie odbierał mi ludzi, których kochałam. - Odwróciłem od niej wzrok, nie mogąc znieść tego, że Rebekah, nieświadoma poniesionej straty, myślała jedynie o cierpieniu Klausa. - Teraz, kiedy ona naprawdę... Nie mogę uwierzyć, że uratowała mu życie. Gdzie jest teraz Nik?

The Dark SideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz