3

10.2K 588 312
                                    

Dwa lata później 

- Dalej Kendall, weź swój plecak. 

- Nie!

- Kendall!

Kendall kopnął swój plecak. - Nie cem iść papo. - Powiedział swoim łamanym angielskim, patrząc na Louisa wielkimi niebieskimi oczyma.

- Za późno kolego*. Mam plany na dzisiejszy wieczór. Poza tym, myślałem, że lubisz zostawać z Liamem i Niallem. 

- Nie! - Kendall krzyknął. - Nie lubię Kiery!

Louis westchnął i uklęknął przed swoim synem. - Wiem, że ona dużo płacze i nie zawsze przesypia całą noc, ale on wciąż jest małym dzidziusiem. Też taki byleś. 

- Nie byłem, byłem grzecznym dzieckiem!

- Kendall...Co ty na to, że dam Niallowi i Liamowi pieniądze, żeby zabrali cię na lody? Czy to sprawi, że pójdziesz?

- Nie!

Louis przygryzł swoje wargi i rozejrzał się za misiem Kendalla, który zawsze go uspokajał. Zauważył go, leżącego na kanapie, i zgarnął w swoje dłonie, wstawiając przed Kendallem. - Proszę dzieciaku? Obiecuję, że to tylko an dzisiejsza noc. Zabiorę cię jutro rano, gdy tylko słońce wstanie. Proszę?

Kendall skrzyżował swoje ramiona, nie ruszając się by zabrać misia. 

- Pan Stuffy** naprawdę by to docenił, prawda Panie Stuffy? - Louis odchrząknął i obniżył swój głos. - Tak, doceniłbym to. Kendall możesz być dobrym chłopcem dla papy? 

Kendall wydął wargi na minutę, a potem wziął Pana Stuffy'ego i przytulił go mocno. - Okej.

- Dobry chłopiec. - Louis pocałował głowę dziecka, a następnie złapał jego plecak i wstał. - Zadzwonię przed twoim pójściem do łóżka, żeby powiedzieć dobranoc, w porządku?

Kendall przytaknął i podążył za szatynem do samochodu.

Dotarli do Liama i Nialla kilka minut później, Kendall wyskoczył z pojazdu i pobiegł do drzwi. Zadzwonił dzwonkiem trzy razy, zanim Liam odpowiedział. - Kendall! Cześć dzieciaku!

- Nie jestem dzieckiem. Urosłem. - Powiedział, sprawiając, że Payne się zaśmiał. 

- Gdzie twój papa?

Mały Tomlinson wskazał do tyłu na swojego ojca, który niósł torby wzdłuż podjazd. - Jestem tutaj. - Odpowiedział, kiedy dotarł do schodka. - Chyba nie myślałeś, że go podrzucę i ucieknę, prawda?

- Och nigdy. - Liam wyszczerzył się. - Wejdźcie do środka. 

Louis szturchnął lekko plecy swojego syna kolanem, popychając go do środka, a potem sam wszedł za nim. - Hej Ni. - Powiedział do siedzącego bez koszulki na kanapie kolegi, który trzymał Kierę przy sutku .

- Cześć Louis. Cześć Kendall.

- Czeeeść. - Chłopiec zachichotał. Szatyn podał synowi jego plecak. 

- Idź połóż to w swoim pokoju, okej?

- Dobrze papo. - Maluch pobiegł, a Louis usiadł na meblu koło blondyna.

- Dzięki za przypilnowanie go dzisiejszej nocy chłopaki. 

Liam potrząsnął swoją głową i usiadł po drugiej stronie swojego partnera. - Nie ma problemu. Uwielbiamy się nim opiekować. 

- Racja, zawsze dobrze opiekuje się Kierą. - Niall powiedział, uśmiechając się. - Jeśli kiedykolwiek zdecydujesz się żeby mieć więcej dzieci, on będzie świetnym starszym bratem. 

 Mężczyzna uśmiechnął się i spojrzał na Kierę, która właśnie odsunęła się od Nialla i patrzyła na Louisa wielkimi oczami. - Hej dziewczynko. - Pochylił się i wyciągnął palec, który ona od razu chwyciła. - Jesteś małą mądralą, prawda? Jak twój tatuś Liam. 

Wspomniany tata zarumienił się. - Och cicho. 

Louis uśmiechnął się. - W takim razie powinienem pojechać do domu i się przygotować. 

- Baw się dobrze. Tylko tym razem nie kręć nosem na tego kolesia, jak zrobiłeś to ostatnim razem. - Liam powiedział.

- To nie moja wina, że śmierdział jakby nie mył się od dziesięciu lat. Musiałem kręcić nosem, żeby złapać powietrze. 

Liam i Niall zaśmiali się, a szatyn poszedł do góry żeby pożegnać się z Kendallem. Był w swoim pokoju, bawił się jakimiś ciężarówkami, które chłopcy trzymali tylko dla niego. - Kendall?

Chłopiec spojrzał w górę i uśmiechnął się. - Spójrz papo, przykleiłem naklejkę na samochód. 

- Zrobiłeś to teraz? Ale fajnie. - Louis uśmiechnął się i uklęknął. - No dobrze, wychodzę teraz, okej? Zobaczę cię jutro rano. - Pochylił się i przycisnął usta do czoła swojego syna. - Spróbuj namówić Liama na kupienie ci lodów. 

- Spróbuję. - Kendall zachichotał.

- Grzeczny chłopak. - Louis dął mu jeszcze jednego całusa, a następnie wstał, sprawiając, że jego kolana strzeliły. 

- Papo twoje kolana wydały zabawny dźwięk. - Zachichotał.

- Słyszałem. Nie jestem już taki zwinny jak byłem kiedyś. Zobaczymy się jutro, w porządku?

- Okej papo. - Skupił się ponownie na swoich samochodach, natomiast Louis wrócił do salonu.

- On już jest przygotowany. Zobaczymy się jutro rano koledzy.

- Do zobaczenia! - Niall powiedział. - Pamiętaj żeby się dobrze bawić.

Louis wywrócił oczami i skierował się do drzwi, a potem do auta. Jakby to było w ogóle możliwe, żeby dobrze się bawić na randce w ciemno. 

Wielkie dzięki Niall, szatyn pomyślał zanim odjechał.  



* W oryginale było BUB, ale chyba nie ma polskiego odpowiednika. 

** Nie znam żadnych polskich odpowiedników, więc może ktoś z was mi coś podpowie. 


Miłego weekendu :) 

Jeśli ktoś jest zainteresowany, to znajdziecie mnie na twitterze, instagramie i snapchacie pod nazwą seeulaterbabexx

All the love xx




Baby Blue || larry [mpreg] polskie tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz