Dwa lata później
- Dalej Kendall, weź swój plecak.
- Nie!
- Kendall!
Kendall kopnął swój plecak. - Nie cem iść papo. - Powiedział swoim łamanym angielskim, patrząc na Louisa wielkimi niebieskimi oczyma.
- Za późno kolego*. Mam plany na dzisiejszy wieczór. Poza tym, myślałem, że lubisz zostawać z Liamem i Niallem.
- Nie! - Kendall krzyknął. - Nie lubię Kiery!
Louis westchnął i uklęknął przed swoim synem. - Wiem, że ona dużo płacze i nie zawsze przesypia całą noc, ale on wciąż jest małym dzidziusiem. Też taki byleś.
- Nie byłem, byłem grzecznym dzieckiem!
- Kendall...Co ty na to, że dam Niallowi i Liamowi pieniądze, żeby zabrali cię na lody? Czy to sprawi, że pójdziesz?
- Nie!
Louis przygryzł swoje wargi i rozejrzał się za misiem Kendalla, który zawsze go uspokajał. Zauważył go, leżącego na kanapie, i zgarnął w swoje dłonie, wstawiając przed Kendallem. - Proszę dzieciaku? Obiecuję, że to tylko an dzisiejsza noc. Zabiorę cię jutro rano, gdy tylko słońce wstanie. Proszę?
Kendall skrzyżował swoje ramiona, nie ruszając się by zabrać misia.
- Pan Stuffy** naprawdę by to docenił, prawda Panie Stuffy? - Louis odchrząknął i obniżył swój głos. - Tak, doceniłbym to. Kendall możesz być dobrym chłopcem dla papy?
Kendall wydął wargi na minutę, a potem wziął Pana Stuffy'ego i przytulił go mocno. - Okej.
- Dobry chłopiec. - Louis pocałował głowę dziecka, a następnie złapał jego plecak i wstał. - Zadzwonię przed twoim pójściem do łóżka, żeby powiedzieć dobranoc, w porządku?
Kendall przytaknął i podążył za szatynem do samochodu.
Dotarli do Liama i Nialla kilka minut później, Kendall wyskoczył z pojazdu i pobiegł do drzwi. Zadzwonił dzwonkiem trzy razy, zanim Liam odpowiedział. - Kendall! Cześć dzieciaku!
- Nie jestem dzieckiem. Urosłem. - Powiedział, sprawiając, że Payne się zaśmiał.
- Gdzie twój papa?
Mały Tomlinson wskazał do tyłu na swojego ojca, który niósł torby wzdłuż podjazd. - Jestem tutaj. - Odpowiedział, kiedy dotarł do schodka. - Chyba nie myślałeś, że go podrzucę i ucieknę, prawda?
- Och nigdy. - Liam wyszczerzył się. - Wejdźcie do środka.
Louis szturchnął lekko plecy swojego syna kolanem, popychając go do środka, a potem sam wszedł za nim. - Hej Ni. - Powiedział do siedzącego bez koszulki na kanapie kolegi, który trzymał Kierę przy sutku .
- Cześć Louis. Cześć Kendall.
- Czeeeść. - Chłopiec zachichotał. Szatyn podał synowi jego plecak.
- Idź połóż to w swoim pokoju, okej?
- Dobrze papo. - Maluch pobiegł, a Louis usiadł na meblu koło blondyna.
- Dzięki za przypilnowanie go dzisiejszej nocy chłopaki.
Liam potrząsnął swoją głową i usiadł po drugiej stronie swojego partnera. - Nie ma problemu. Uwielbiamy się nim opiekować.
- Racja, zawsze dobrze opiekuje się Kierą. - Niall powiedział, uśmiechając się. - Jeśli kiedykolwiek zdecydujesz się żeby mieć więcej dzieci, on będzie świetnym starszym bratem.
Mężczyzna uśmiechnął się i spojrzał na Kierę, która właśnie odsunęła się od Nialla i patrzyła na Louisa wielkimi oczami. - Hej dziewczynko. - Pochylił się i wyciągnął palec, który ona od razu chwyciła. - Jesteś małą mądralą, prawda? Jak twój tatuś Liam.
Wspomniany tata zarumienił się. - Och cicho.
Louis uśmiechnął się. - W takim razie powinienem pojechać do domu i się przygotować.
- Baw się dobrze. Tylko tym razem nie kręć nosem na tego kolesia, jak zrobiłeś to ostatnim razem. - Liam powiedział.
- To nie moja wina, że śmierdział jakby nie mył się od dziesięciu lat. Musiałem kręcić nosem, żeby złapać powietrze.
Liam i Niall zaśmiali się, a szatyn poszedł do góry żeby pożegnać się z Kendallem. Był w swoim pokoju, bawił się jakimiś ciężarówkami, które chłopcy trzymali tylko dla niego. - Kendall?
Chłopiec spojrzał w górę i uśmiechnął się. - Spójrz papo, przykleiłem naklejkę na samochód.
- Zrobiłeś to teraz? Ale fajnie. - Louis uśmiechnął się i uklęknął. - No dobrze, wychodzę teraz, okej? Zobaczę cię jutro rano. - Pochylił się i przycisnął usta do czoła swojego syna. - Spróbuj namówić Liama na kupienie ci lodów.
- Spróbuję. - Kendall zachichotał.
- Grzeczny chłopak. - Louis dął mu jeszcze jednego całusa, a następnie wstał, sprawiając, że jego kolana strzeliły.
- Papo twoje kolana wydały zabawny dźwięk. - Zachichotał.
- Słyszałem. Nie jestem już taki zwinny jak byłem kiedyś. Zobaczymy się jutro, w porządku?
- Okej papo. - Skupił się ponownie na swoich samochodach, natomiast Louis wrócił do salonu.
- On już jest przygotowany. Zobaczymy się jutro rano koledzy.
- Do zobaczenia! - Niall powiedział. - Pamiętaj żeby się dobrze bawić.
Louis wywrócił oczami i skierował się do drzwi, a potem do auta. Jakby to było w ogóle możliwe, żeby dobrze się bawić na randce w ciemno.
Wielkie dzięki Niall, szatyn pomyślał zanim odjechał.
* W oryginale było BUB, ale chyba nie ma polskiego odpowiednika.
** Nie znam żadnych polskich odpowiedników, więc może ktoś z was mi coś podpowie.
Miłego weekendu :)
Jeśli ktoś jest zainteresowany, to znajdziecie mnie na twitterze, instagramie i snapchacie pod nazwą seeulaterbabexx
All the love xx
CZYTASZ
Baby Blue || larry [mpreg] polskie tłumaczenie
FanfictionLouis jest samotnym ojcem po tym jak jego chłopak, Zayn, zostawił go, gdy dowiedział się o ciąży. Obecnie jest sam ze swoim trzyletnim synem, który przypomina mu o Zaynie za każdym razem, gdy spojrzy na małego chłopca oraz dziewięciomiesięczną dziew...