DRAMA TIME
- Naprawdę dobrze się dzisiaj dzisiaj bawiłem. - Powiedział Louis, kiedy podjechali pod jego apartament. Dochodziła już północ. - Dziękuję.
- Dziękuję za misia. - Odparł Harry, spoglądając na tylne siedzenia. - Cieszę się, że miło spędziłeś czas, ja też się dobrze bawiłem.
Szatyn uśmiechnął się i pochylił by pocałować chłopaka. - W porządku, zatem powinienem się już zbierać i iść spać. Powinienem jutro wcześnie wstać.
- Racja, musisz odebrać dzieci. Jesteś pewien, że nie chcesz żebym cię oprowadził?
- Nah, mam się dobrze. Poza tym, nie chcę żebyś musiał gasić samochód, wychodzić, odprowadzić mnie, a potem wrócić i znowu odpalić pojazd. Brzmi jak dużo roboty.
Styles zachichotał i pocałował Louisa. - Dobra, dobra, w takim razie zmykaj.
Tomlinson wyszczerzył się, a następnie opuścił auto, zamykając za sobą drzwi. Słyszał jak mężczyzna odjeżdża, kiedy wchodził po schodach na swoje piętro.
Gsy dotarł już na miejsce, na jego twarzy widniał ogromny uśmiech, w dłoni trzymał klucze oraz zdjęcia, które dziś zrobili sobie z chłopakiem. Dzisiaj była jedna z najlepszych nocy w jego życiu, zaraz po nocach kiedy urodził Kendalla i Blue. Nie mógł doczekać się ponownego spotkania z Harrym.
- Louis.
Niebieskooki podniósł wzrok, a jego uśmiech natychmiast zniknął. - Zayn.
Malik wstał z podłogi na której siedział, przed drzwiami szatyna. Miał na twarzy mały uśmiech. - Hej. Późno wróciłeś.
- Miałem randkę. - Odpowiedział, nie mogąc ruszyć się ze swojego miejsca.
- Ach. Dobrze... Przyszedłem porozmawiać.
- Nie chcę tego słuchać Zayn.
- Nawet nie wiesz co chcę powiedzieć.
Tomlinson zaśmiał się głośno. - Och proszę. Wiem dokładnie co chcesz powiedzieć, Louis przepraszam, zmieniłem się. Pozwól mi wrócić, proszę. Odpowiedź wciąż brzmi nie.
Zayn odkaszlnął, oczyszczając swoje gardło, a następnie wygrzebał coś ze swojej kieszeni. - Właściwie, to chciałem zapytać, czy za mnie wyjdziesz. - Odparł, wyciągając małe aksamitne pudełeczko w stronę Louisa, otworzył je, ukazując piękny pierścionek. - Kocham cię Lou i jeśli tylko dałbyś mi kolejną szansę...
Szatyn gapił się na bruneta, usta miał szeroko otwarte. Czy on był w tym moemncie poważny? Naprawdę przyszedł tu po trzech latach i prosi go o małżeństwo?
- Przepraszam, ale serio myślałeś, że to dobry pomysł? - Zapytał.
- Co? - Odparł, marszcząc brwi.
-Trzy lata Zayn. Tyle minęło od czasu kiedy ostatni raz przyszedłeś. Trzy lata. Naprawdę oczekiwałeś, że wystarczy przyjść, ukleknąć na jedno kolano i wszystko będzie w porządku? Nie będzie! Chyba tego nie łapiesz Zayn. Nie rozumiesz. Zraniłeś mnie tak cholernie mocno, samo patrzenie na mojego syna czasami boli, ponieważ przypomina mi za bardzo o tobie. Nie ma nic, nic co mógłbyś teraz do mnie powiedzieć, ani zrobić, żebym kiedykolwiek odpowiedział tak. Więc po prostu idź do domu i nigdy nie wracaj.
Louis podszedł do drzwi, otworzył je, a następnie zatrzasnął za sobą. A potem...
Załamał się.
Całą pewność siebie, którą miał, gdy nagadywał Zaynowi nagle wyparowała. Łzy płynęły po jego policzkach. Dlaczego Zayn wrócił? Dlaczego nie rozumiał, jak bardzo zranił Louisa, jak bardzo ranił go za każdym razem, gdy wracał? Dlaczego nie mógł go po prostu zostawić w spokoju!?
Szatyn uderzył ścianę obok drzwi, starając się nie krzyknąć, a potem jak burza popędził do swojego pokoju. Ściągnął marynarkę i rzucił ją na łóżko, następnie zaczął rozpinać swoją koszulę, poruszając się szybko po pomieszczeniu.
Pieprzyć Zayna. Nie był tego wart. Był śmieciem.
Pukanie doszło do uszu Louisa, wyszedł od siebie i ponownie otworzył drzwi, całkowicie przygotowany na powiedzenie Zaynowi, żeby poszedł do diabła. Jednak zamiast tego za drewnianą powłoką stał Harry.
- Hej Louis, telefon musiał ci wypaść z kieszeni, czy coś, ponieważ leżał na siedzeniu pasażera, więc przywiozłem ci go.
Usta szatyna opuścił szloch, a on sam wpadł na Harry'ego. - Proszę nie zostawiaj mnie...
- Lou! Louis co się stało?
Niebieskooki potrząsnął głową, wciągając Stylesa do środka, zamykając za nim drzwi.
- Nie mogę...O tym rozmawiać... Tylko proszę zostań ze mną.
Harry przytaknął, całując głowę Tomlinsona. - Okej, okej. Zostanę. Chodź położymy się. - Podniósł mężczyzne i z powrotem zaniósł go do pokoju, delikatnie kładąc na łóżku.
Harry cicho śpiewał Louisowi, podczas gdy on szlochał w jego koszulę, mocno starając się żeby nie zasmarkać go całego, na czym kompletnie poległ. Brunetowi to jednak nie przeszkadzało. Niebieskooki go potrzebował, więc on będzie tu dla niego.
Po godzinie płacz Louisa był spokojniejszy, a następnie całkowicie ustał, gdy mężczyzna zasnął. Harry wciąż nucił, przeczesując włosy Lou i trzymając go blisko swojego ciała. Po jakimś czasie sam zasnął.
KONIEC DRAMY.
Mam już za sobą historię z Harrym, Niallem i Zaynem, ale zdecydowanie historia z Larrym zdobywa najwięcej komentarzy DZIEKUJĘ, bo naprawdę kocham je czytać.
CZYTASZ
Baby Blue || larry [mpreg] polskie tłumaczenie
FanfictionLouis jest samotnym ojcem po tym jak jego chłopak, Zayn, zostawił go, gdy dowiedział się o ciąży. Obecnie jest sam ze swoim trzyletnim synem, który przypomina mu o Zaynie za każdym razem, gdy spojrzy na małego chłopca oraz dziewięciomiesięczną dziew...