DZIĘKUJĘ KAŻDEJ OSOBIE, KTÓRA KOMENTUJE. KOCHAM CZYTAĆ, ŻE ŚMIEJECIE SIĘ I ROBICIE 'WTF???!!' W TYM SAMYM MOMENCIE CO JA.
Randka poszła dokładnie tak, jak Louis myślał, że pójdzie. Ten koleś, Nick, siedział i mówił ciągle o samym sobie, podczas gdy szatyn sprawdzał swój zegarek, żeby wiedzieć, czy nadszedł już czas, aby zadzwonić do Kendalla. Kiedy w końcu wybiła ósma, przeprosił i wyszedł na zewnątrz z telefonem w ręce.
Wybrał numer Liama i Nialla, Kendall odebrał po drugim sygnale.
- Papo!
- Hej kolego! - Powiedział, od razu rozchmurzając się. - Czekałeś przy telefonie?
- Tak - Kendall zachichotał.
- Aw jest taki słodki, kochanie. Liam kupił ci lody?
- Tak! Ni Ni i ja stworzyliśmy drużynę i on powiedział tak.
- Dobra robota kochanie! - Louis wiedział, że prawdopodobnie nie powinien pochwalać swojego dziecka, gdy wytargował na Liamie lody, ale hej, on zrobiłby to samo. - Dobra, powinieneś iść do łóżka. Poproś Nialla żeby dobrze cię otulił, a ja prześlę ci buziaczki, okej?
- Okej, papo - Kendall pociągnął nosem, a potem kichnął.
- Na zdrowie. Słodkich snów, kochanie. Kocham cię.
- Też cię kocham papo. Do zobaczenia jutro, prawda?
- Prawda, gdy tylko słońce wstanie.
Kendall zachichotał ponownie. - gdy tylko słońce wstanie. Dobranoc.
- Dobranoc.
Kendall odłożył telefon, a Louis rozłączył się. Tęsknił za swoim dzieckiem, za każdym razem, gdy wychodził. Właśnie dlatego nie wychodził za wiele. Zazwyczaj odkładał randki i starał się nie zostawać w pracy za długo, bo to oznaczało mniej czasu dla Kendalla. Kendall był jedynym, którego Louis naprawdę kochał w ciągu swojego całego życia. Żaden z tych facetów z którymi, kiedykolwiek wyszedł nie mógł równać się z jego synem.
Kendall naprawdę był światem Louisa.
Z westchnieniem, wsadził telefon z powrotem do kieszeni i skierował się do środka, by wrócić do swojej randki. Tak bardzo chciał po prostu wyjść, odebrać Kendalla i wrócić do domu. Jego wieczór byłby znacznie lepszy, gdyby mógł wrócić do domu.
Jednak Liam i Niall nie byliby zadowoleni, gdyby wycofał się z kolejnej randki. Przynajmniej musiał się postarać.
Louis usiadł przy stole, na przeciwko Nicka, który uśmiechnął się do niego. - Hej, wróciłeś.
- Tak, przepraszam. Obiecałem mojemu synowi, że zadzwonię i powiem dobranoc, zanim pójdzie spać.
- To słodkie z twojej strony. Brzmisz jak najwyższej klasy ojciec.
Tomlinson zachichotał. - Staram się.
Po kolacji Nick zaprosił Louisa do siebie, jednak on grzecznie odmówił. - Nie, przepraszam. Naprawdę nie robię tego na pierwszej randce. Wiem, że nie ma go tutaj, jednak czuję się jakbym dawał zły przykład Kendallowi. Jakby umiał czytać w moich myślach, czy coś, i wiedział co robię. Sam nie wiem, jestem dziwny. Przepraszam.
Nick uśmiechnął się. - Nie, nie ma sprawy. Rozumiem. potrzebujesz podwózki do domu?
- Właściwie to moje mieszkanie znajduje się niedaleko. Tylko dwa bloki stąd. Mogę się przejść.
Nick pokiwał głową. - Dobra. W takim razie, zadzwonię do ciebie, tak? Możemy to znowu kiedyś powtórzyć.
- Tak, pewnie, brzmi świetnie.
- W porządku. - Nick przybliżył się i pocałował Louisa w policzek, zostawiając na nim trochę śliny. Szatyn postarał nie wzdrygnąć się. - Zobaczymy się później.
- Do zobaczenia. - Uśmiechnął się, patrząc jak chłopak wsiada do auta i odjeżdża. W momencie, gdy zniknął mu z oczu, Louis użył swojej kurtki by wytrzeć swój policzek. - Obrzydliwe. - Powiedział do siebie. Mógł znieść niechlujne pocałunki od Kendalla, ponieważ on miał tylko dwa lata, ale od dorosłego faceta?
To było chore.
Louis westchnął, otaczając się mocniej swoim płaszcze, a potem skierował się z powrotem do mieszkania. Rozproszył go bar po drugiej stronie ulicy i zdecydował, że zasłużył na to. Właśnie był na okropnej randce, nie musiał prowadzić samochodu, Kendalla nie było z nim, zdecydowanie zasłużył na to.
Przekroczył ulicę i wszedł do baru, od razu poczuł zapach alkoholu.
- Zasłużyłeś na to, zasłużyłeś na to. - Wymamrotał do siebie, kierując się do baru żeby coś zamówić. - Cześć mogę dostać...uh...najmocniejszą rzecz jaką tu macie? - Zapytał jak tylko dotarł do celu i usiadł.
- Podła noc? - Barman zapytał.
Szatyn przytaknął. - Właśnie wróciłem z randki w ciemno.
- Ah, te są najgorsze. Już szykuję ci drinka.
- Dzięki - westchnął, przyciągając dłonią przez swoje włosy. Dokładnie po tym, jak zamówił swój napój zdał sobie sprawę, jak patetycznie musiał wyglądać. Siedział sam w barze i zamawiał najmocniejszego drinka jakiego tylko mógł.
Całkowicie żałośnie.
- Hej, to miejsce jest zajęte? - Ktoś zapytał, wskazując na siedzenie obok Tomlinsona.
- Nie - odpowiedział, nawet nie spoglądając w górę. Facet usiadł i postawił swoją butelkę piwa na blacie.
- Dzięki. Przepraszam, jeśli to dziwne, czy coś, ale zauważyłem cię jak wchodziłeś i wyglądasz naprawdę nędznie, więc pomyślałem, że podejdę i zaoferuję ci trochę mojego towarzystwa.
- Dzięki, ale nie potrzebuję twojego współ... - Louis przerwał w połowie zdania, kiedy spojrzał na chłopaka obok. Miał kręcone włosy, które wyglądały jakby zapuszczał je już przez jakiś czas, oraz przykuwające uwagę zielone oczy. Miał ten rodzaj oczu, w które chciałeś patrzeć już do końca świata. A kiedy się uśmiechnął...cholera, miał dołeczki. - Woah. - Powiedział.
- Twój drink. - Barman powiedział, stawiając przed szatynem napój, ale on był zbyt zajęty gapieniem się na chłopaka obok, żeby się tym przejąć.
- Cześć. - Wspomniany chłopak odezwał się, posyłając uśmiech. - Jestem Harry.
- Louis, miło cię poznać, Harry.
Ciebie też.
Tomlinson odchrząknął i pociągnął łyk swojego drinka i, wow, to było mocne. Naprawdę wiedzieli jak to się robi.
- Hej, chcesz zatańczyć? - Louis zapytał. Harry przytaknął, uśmiechnął się i wstał.
Tańczyli razem i jak tylko wlewali w siebie coraz to więcej alkoholu, ich taniec stawał się bardziej niechlujny, aż w końcu zaczęli się po prostu obmacywać.
- Spotkajmy się w łazience! - Brunet krzyknął ponad muzyką, a Louis chętnie na to przystał.
Więc, może te całe randki w ciemno, nie były takie złe.
HARRY WKRACZA!!!
Teraz idę robić batoniki musli, ale jak będzie mi się chciało to przetłumaczę jeszcze jeden rozdział i dodam dziś albo jutro.
All the love xx
CZYTASZ
Baby Blue || larry [mpreg] polskie tłumaczenie
FanfictionLouis jest samotnym ojcem po tym jak jego chłopak, Zayn, zostawił go, gdy dowiedział się o ciąży. Obecnie jest sam ze swoim trzyletnim synem, który przypomina mu o Zaynie za każdym razem, gdy spojrzy na małego chłopca oraz dziewięciomiesięczną dziew...