16

8.1K 557 424
                                    

Dwa dni później

- Wciąż nie mogę uwierzyć, że to zrobił. - Louis narzekał rozmawiając przez telefon z Harrym, gniotąc w tym samym czasie banany dla Blue (Zaczynały jej rosnąć zęby, co oznaczało rozpoczęcie spożywania prawdziwego jedzenia, zamiast picia mleka z piersi.).

- Wiem, też nie mogę w to uwierzyć. Niektórzy nie wiedzą kiedy przestać. - Odparł mężczyzna.

- Tak, wiem. Minęły już dwa dnia, ale wciąż jestem zdumiony, że on to zrobił.

- Rozumiem. Przepraszam, że nie ma mnie tam z tobą.

Szatyn żachnął się. - Nie bądź nie mądry, twoja siostra jutro wychodzi za mąż. Masz całkowite prawo do bycia z dala ode mnie oraz moich problemów, ciesz się swoim czasem z rodziną.

- Dzięki Lou. - Odpowiedział, uśmiechając się. - Czy to źle, że się naprawdę denerwuję? To nawet nie ja wychodzę za mąż, ale mam to dziwne uczucie, że wywalę się idąc ścieżką, pociągnę za sobą druhnę i spieprzę cały ślub.

- Nie, oczywiście, że nie. To normalne, że się denerwujesz, kiedy jesteś na ślubie. Nigdy nie wiesz co się wydarzy. Jednak jeśli się potkniesz, to staraj się za bardzo siebie nie zawstydzić.

- Jestem pewien, że to zrobię.

Tomlinson zachichotał. - Prawda. Słuchaj, muszę nakarmić Blue. Dzięki za wysłuchanie mojego marudzenia.

- Po to tu jestem. - Odparł.

- Tak, w porządku. Zadzwoń do mnie po ślubie i opowiedz jak poszło. Oczekuję szczegółowego sprawozdania.

- Nie ma sprawy. Daj buziaka Blue ode mnie.

Louis uśmiechnął się. - Zrobię to. Pa Hazza.

- Pa Lou.

Niebieskimi rozłączył się i odłożył telefon, podniósł miskę z gniecionym bananami, a potem podszedł z nią do Blue. - Cześć dynio. Gotowa na lunch?

Dziecko pisnęło, machając ramionami z ekscytacji.

- Dobra dziewczynka. - Ustawił naczynie na stole, napełnił łyżkę owocami. - Leci samolocik. - Wydał z siebie odgłos samolotu, zbliżając sztuciec do ust córeczki, karmiąc ją bananami.

- Papa! - Zawołał Kendall, wbiegając do jadalni. - Papa mogę iść zobaczyć, czy Jared może do mnie przyjść?

- Jasne dzieciaku. - Powiedział. - Jeśli nie będzie mógł, nie idź tak po prostu do niego się bawić. Najpierw przyjdź i zapytaj się mnie o to. Okej? Ostatnio wystraszyłeś mnie na śmierć.

- Okej papa. - Chłopiec otworzył drzwi frontowe i wyszedł.

Na szczęście Jared mieszkał po drugiej stronie korytarza, więc Louis nie musiał szukać syna za daleko, jeśli nie wróci. Co nie zmienia faktu, że będzie zły, gdy Kendall nie wróci za minutę.

Całe szczęście, że wrócił tego samego dnia z przyjacielem, pod pachą miał coś co okazało się być pluszowy misiem.

- Papo, wróciłem. - Powiedział.

- Widzę. Cześć Jared. - Posłał uśmiech w stronę nowoprzybyłego chłopca.

- Cześć. - Odpowiedział nieśmiało.

- Chodź. - Kendall zawołał, a potem razem pobiegli korytarzem do sypialni.

Szatyn wywrócił oczami i skończył karmić Blue, następnie wyciągnął ją z krzesełka oraz zaniósł do salonu. - Chcesz się pobawić dziecinko? - Zapytał, sadzając na macie do zabawy. - Baw się swoimi zabawkami, okej? Papa musi zrobić kilka rzeczy. - Uśmiechnął się, siadając na kanapie oraz kładąc na swoich udach laptopa.

Dzisiaj zaczynał szukać nowego domu. Albo mieszkania, odkąd tylko na to prawdopodobnie będzie mógł sobie pozwolić. Po prostu potrzebował czegoś większego, z osobną sypialnią dla Blue. Stawała się coraz starsza, nie może już zawsze spać w sypialni Tomlinsona. Potrzebowała własnej przestrzeni i prawdziwego łóżeczka. Nie tej małej kołyski, w której śpi teraz. I tak była już trochę za wielka do niej.

Dlatego właśnie musiał znaleźć im coś nowego. Miał nadzieję, na zostanie w tej okolicy, bo wielu przyjaciół Kendall tu mieszkało i niedaleko znajdowało się naprawdę dobre przedszkole do którego chciał go posłać. Miał również nadzieję na równie niski czynsz jak do tej pory, ponieważ już teraz ledwo go płacił.

Jednak to były złudne nadzieje i Louis bardzo dobrze zdawał sobie z tego sprawę. Większe mieszkanie oznaczało wyższy czynsz, nie ważne gdzie by zamieszkał.

Po jakimś czasie zamknął urządzenie, decydując się na sprawdzenie co u Kendall oraz Jareda. Był zmęczony tym, że miejsca, które mu się podobały były za drogie. To było za wiele smutku jak na jeden dzień.

Podniósł córeczkę i wraz z nią skierował się do sypialni syna. - Zobaczmy co twoja buba robi. - Powiedział dziecięcym głosem. Tak, wciąż nie zerwał z tym przyzwyczajeniem.

Blue zachichotała, co Tomlinson wziął za dobry sygnał. Na jego twarzy widniał uśmiech, gdy otwierał drzwi.

Oczywiście nie spodziewał się, że Kendall będzie siedział na Jaredzie i go całował.

- Kendall! - Zawołał Louis, sprawiając, że chłopcy od siebie odskoczyli.

- Papa! - Odpowiedział przerażony. - Przepraszam, widziałem jak ty i Harry robiliście to wczoraj, zanim wyjechał. Pomyślałem, że to wygląda zabawnie. Jared się zgodził, zapytałem, obiecuję!

- Wierzę ci kolego. Po prostu nie sądziłem, że kiedykolwiek będę musiał się martwić swoim trzyletnim synem calującym przyjaciela.

- Przepraszam papo... - Odpowiedział, pochmurniejąc.

- Nie przepraszaj. Cieszę się, że nie masz nic przeciwko temu, że ja i Harry się całujemy. I jeśli mam być szczery, to cieszę się, że całujesz Jareda. Przynajmniej w przyszłości będzie łatwiej. Nie spodziewałem się tego.

- Och. - Odparł, spoglądając w dół. - Czyli nie mamy kłopotów?

- Nie, nie macie.

Kendall I Jared uśmiechnęli się do siebie. - Więc możemy się znowu pocałować? - Zapytał pierworodny Tomlinson.

Szatyn zagryzł wargi, nie chciał mówić nie, ale to w jakiś sposób było konieczne. - Nie teraz. Dlaczego po prostu się nie pobawicie, w porządku?

- Okej papo.

Nigdy w życiu nie spodziewał się, że jego trzyletni syn będzie się całował. Szczególnie nie spodziewał się, że będzie całował innego chłopaka. Miał przeczucie, że Kendall może być gejem kiedy dorośnie, od kiedy żyje że swoim ojcem gejem i widzi jak on całuje swojego chłopaka, również geja. Właściwie to żył w bardzo gejowskim środowisku, jednak nie spodziewał się, że to nastąpi tak szybko.

- Och Blue, co ja zrobię z tym chłopcem?

Dziewczynka po prostu gapiła się na niebieskookiego, nie zdolna do odpowiedzi. Jaki ojciec taka córka, pomyślał Louis.

KOLEJNY ROZDZIAŁ WOAH!!!
Zostały już tylko 4 części, epilog, Q&A bohaterów i dwa dodatki w formie one-shot. Smutne

!!!
WCIĄŻ CZEKAM NA WASZE PROPOZYCJE NA KOLEJNE TŁUMACZENIA
!!!

Coś mi się stało w kolano i już od tygodnia mnie boli. Masakra Ciężkie życie :----) Ale przynajmniej siedziałam sobie w domu. A jak u Was? Komentujcie!

All the love xx

Baby Blue || larry [mpreg] polskie tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz