14

8.9K 586 182
                                    

- Dzięki za to, że się nimi zajmiecie dzisiejszego wieczoru. - Louis powiedział po raz setny.

- Przyjemność po naszej stronie Louis. - Odparł Liam, zabierając Blue. - To dla nas naprawdę przyjemność. Poza tym, nie codziennie wychodzisz na randki z facetem, którego faktycznie lubisz.

Tomlinson zarumienił się i spojrzał w dół na podłogę. - Tak, dobrze...Ten naprawdę jest wyjątkowy, wiesz? Czuję to. Jest taki słodki oraz opiekuńczy. Dodatkowo całkowicie uwielbia Blue i Kendalla. Ja po prostu...

- Kochasz go? - Wtrącił Niall z kanapy, co sprawiło, że szatyn jeszcze bardziej się zaczerwienił.

- Nie wiem. Myślę, że wkrótce się dowiem.

- Powodzenia stary i pamiętaj, żadnych barów i pijanego seksu. - Liam zachichotał, a niebieskooki wywrócił oczami. Liam i Niall wiedzieli, że Harry był tatą Blue, wiedzieli również jak się poznali oraz jak powstało dziecko. Na początku byli naprawdę sceptyczni co do tego, że Lou pozwał Stylesowi opiekować się Blue i wychodził z nim. Jednak to trwało tylko do momentu, aż zobaczyli jak bardzo szczęśliwy Tomlinson stał się dzięki mężczyźnie. Za każdym razem, gdy w rozmowie padało imię Harry, Lou rumienił się i chichotał niekontrolowanie.

Jak na razie nie mieli pozwolenia żeby go poznać, więc musieli uwierzyć przyjacielowi na słowo.
- Dzięki Li. Zobaczymy się jutro. Pa Blue. - Pochywlił się i pocalował policzek córki. - Pa Kendall.

Chłopiec zaskoczył z kanapy i podbiegł do taty, uścisnął go. - Pa papo.

- Bądź grzeczny dla LiLi i Ni, okej?

Kendall przytaknął, ciągnąc twarz ojca w dół, aby wyszeptać mu coś do ucha. - Mogę znowu namówić LiLi na kupienie mi lodów?

Szatyn zaśmiał się. - Zrób to. - Wstał, a następnie wyprostował swoją koszulkę. - W porządku, idę już. Pa chłopaki. - Wyszedł z budynku, zamykając za sobą drzwi, a potem poszedł do samochodu.

Pojechał z powrotem do swojego mieszkania, żeby przygotować się na swoją randkę. Spędził wieki stojąc przed szafą, patrząc na ubrania. Nie miał pojęcia co na siebie włożyć. Harry powiedział, że pójdą po prostu na kolację i może na jakiś film, jeśli Louis będzie chciał, jednak to nie sprawiło, że wybór stroju był prostszy.

Czy ta restauracja będzie elegancka? A co jeśli nie? A jeśli będzie, nie chciał ubrać swoich eleganckich rzeczy do obskurnego kina. Nie chciał się również pokazać w jakiejś miłej restauracji w dżinsach i t-shirtcie. Było źle na wszystkich możliwych poziomach. Szczególnie na poziomie randki.

W końcu szatyn zdecydował się na ciemne rurki, koszulę i marynarkę. Będzie wyglądał wystarczająco dobrze do restauracji, ale też będzie się czuł komfortowo w kinie.

Po tym jak już się ubrał, poszedł prosto do łazienki, żeby umyć zęby i naprawić swoje włosy. Oczywiście musiał iść się przebrać, bo poplamił koszulę pastą do zębów. Czuł się jakby świat chciał, aby zrobił z siebie głupka dzisiejszego wieczoru.

Po czasie, ktory dłużył się godzinami, po tym jak po raz setny fuknął na swoje włosy i ciuchy, po mieszkaniu rozległo się pukanie. Praktycznie pobiegł sprintem, żeby je otworzyć.

- Cześć Harry. - Powiedział, otwierając szeroko drzwi i wpuszczając go do środka.

- Cześć. Ładnie wyglądasz.

- Dziękuję. - Poslał mu uśmiech, przyglądając się jego strojowi. Miał na sobie swoje zwykłe, obcisłe czarne spodnie, brązowe buty oraz fioletową górę w kwiecisty wzór, kilka guzików koszuli było odpięte. - Ty również. Lubisz pokazywać swoje tatuaże, prawda?

Styles spojrzał w dół i uśmiechnął się. - Tak, jestem całkiem z nich dumny. Więc, jesteś gotowy?

- Gotowy jak zawsze. - Lou wziął swój telefon i portfel, wcisnął je do kieszeni, a następnie podążył za Harrym do jego samochodu. - Zatem gdzie mnie zbierasz?

- Że niby miałbym zepsuć niespodziankę? Przepraszam kochany, ale będziesz musiał zaczekać.

- Dobrze kurwa.

Harry zaśmiał się, skracając w drogę gruntową. Jechał nią kilka minut, aż skręcił w prawo w kierunku masy świateł karnawałowych i diabelskich młynów.

- Karnawał?* - Zapytał, a Harty się uśmiechnął.

- Tak, pomyślałem, że to będzie zabawne. Mam na myśli, że masz dzieci i wyglądasz mi na osobę, która bawiłaby się tu lepiej niż twoje dzieci i... Nie wiem, to po prostu brzmi lepiej niż kolacja oraz kino, wiesz?

- Harry to słodkie, a tak przy okazji masz całkowitą rację. Wiesz, ta cała sprawa z tym, że miałbym więcej zabawy niż moje dzieci. Miałbym. W sercu wciąż jestem dzieckiem.

- Wiedziałem.

Na twarzy szatyna pojawił się uśmiech, ściągnął swoją marynarkę i wrzucił ją na tylne siedzenia auta, a potem rozpiął trochę swoją koszulę. - Zróbmy to.

Podeszli do budki z biletami. Zielonooki zapłacił za ich bielty, a potem weszli na plac. - Myślę, że możemy zacząć z grami, a potem coś zjemy i pojedziemy na przejażdżki?

- Ooo widzę, że żyjesz niebezpieczne Haroldzie. Jedzenie i przejażdżki, to nie dobre połączenie.

- Jeśli mam być szczery, to wyglądałbyś świetnie w zieleni.

Louis parsknął. - W porządku, prowadź ryzykancie. Ale pamiętaj, jeśli na ciebie zwymiotuję, to to był twój pomysł.

Spróbowali na karnawale różnych gier. Tomlinson nawet wygrał wielkiego białego misia, którego dał Harry'emu, który (niestety) był beznadziejny w zabawach karnawałowych i niczego nie wygrał.

- Zatem zagraliśmy już w gry, wygrałeś mi tego niesamowitego niedźwiedka, teraz jedzenie i przejażdżki? - Zapytał brunet, wciskając pluszaka pod pache.

Niższy mężczyzna rozejrzał się dookoła, stukając w policzek, aż zauważył fotobudkę. - O mój boże, musimy zrobić zdjęcia.

- Zdjęcia? - Harry zadał pytanie, po to by sekundę później zauważyć fotobudkę. - Och uwielbiam takie rzeczy!

- Chodźmy! - Louis złapał ramię chłopaka, a następnie pociągnął go do budki. Weszli do środka i zasunęli za sobą kurtynę. Zrobili cztery zdjęcia, na których mieli śmieszne miny, śmiali się, a na jedynym Harry nawet pocałował policzek Lou. Świetnie się bawili.
Potem zjedli funnel cake** (Styles zamówił je, po tym jak dowiedział się, że Tomlinson nigdy ich nie jadł.), a następnie poszli na diabelski młyn.

I tak, może pocałowali się, będąc na szczycie karuzeli, niczym w jakimś tandetnym filmie.

I co z tego?

Przynajmniej Louis nie zwymiotował na bruneta.

*Takie jakby wesołe miasteczko.
** Lane ciasto, smażone na głębokim tłuszczu.

MEGA SŁODKI ROZDZIAŁ SJSBSJSN

Ktoś ostatnio pytał ile jest rozdziałów, ale zgubiłam ten komentarz. 20 rozdziałów + epilog; q&a bohaterów opowiadania; dwa dodatki w formie os.

Jak wam mija weekend?

All the love xx


Baby Blue || larry [mpreg] polskie tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz