kendall meets zayn

6.3K 441 135
                                    

NOCY UPADATE AHHHHHH

- Jesteś całkowicie pewien, że chcesz to zrobić? - Zapytał Louis, parkując samochód przed apartamentem Zayna. - Wciąż mogę dla ciebie zdobyć bilety na Beyonce.

- Tak papo, jestem pewien. Chcę go poznać.

- Ale  w swoje urodziny?

- Tak. - Odparł. - Czuję, że moje urodziny to dobry czas żeby poznać mężczyznę, który mnie stworzył.

Szatyn westchnął. - Okej, ale...Jeśli cię zrani albo coś, zadzwoń do mnie, a ja będę tu za minutę żeby cie odebrać.

- Dzięki. Jesteś pewny, że nie chcesz mnie odprowadzić? - Kendall zadał pytanie, otwierając drzwi pojazdu.

- Bardziej niż pewien. Baw się dobrze, okej? - Uśmiechnął się, starając się nie pokazać swojemu pierworodnemu jak bardzo zdenerwowany jest.

- Spróbuję. Do zobaczenia o trzeciej?

- Albo szybciej, jeśli to będzie konieczne.

Chłopak przytaknął. - Kocham cię papo. Pa. - Zamknął drzwi i wyciągnął z kieszeni telefon, wszedł w notatnik, aby zobaczyć numer, który tam zapisał. Apartament 4 na parterze. - W porządku, raz kozie śmierć. - Powiedział, kiwając głową do samego siebie. Z powrotem umieścił komórkę  w kieszeni, a potem skierował się do kompleksu apartamentów

Gdy tylko podszedł do domofonu, nacisnął numer 4.

- Kto tam? - Zapytał męski głos, chwilę później.

- Kendall. - Odparł, nerwowo gniotąc koszulę.

- Kendall, cześć! Wejdź do środka.

Drzwi wydały z siebie dźwięk kliknięcia, sygnalizując, że są otwarte, więc Kendall pociągnął za klamkę, żeby je otworzyć. Skierował się wzdłuż korytarza na parterze, zapukał w drzwi odpowiedniego mieszkania. Przeskakiwał z nogi na nogę, gdy czekał aż powłoka się otworzy. Boże, dlaczego był taki zdenerwowany?

Drzwi otwarły się chwilę później, a oczom chłopca ukazał się mężczyzna z czarnymi włosami i ciałem, które przykrywały tatuaże. - Kendall. Cześć.

- Cześć. - Odpowiedział niezręcznie. - Ty musisz być Zayn.

Malik przytaknął. - To ja. Um, wejdź. - Przesunął się na bok umożliwiając mu przejście obok. - Um, chcesz coś do picia albo coś innego? - Zadał pytanie, zamykając wejście.

- Nie, mam się dobrze. Dzięki. - Kendall przeszedł do salonu i rozejrzał się dookoła.

- To nie wiele. - Dodał stojąc za nim. - Ale to dom. Ja, uh, szukałem czegoś nowego, ale właśnie straciłem pracę i mam ograniczony budżet jak na razie.

- Nie, jest idealnie. - Odrzekł. - Wspaniała mała kawalerka.

Mężczyzna zachichotał. - Tak, zgaduję. Usiądź sobie. 

Usiedli razem na kanapie w niezręcznej ciszy. Kendall rozglądał się po pomieszczeniu, przyglądając się całej sztuce, która znajdowała się na ścianach oraz stosom komiksów, które leżały w kącie. - Więc lubisz sztukę?

- Och tak. Kocham. Namalowałem wszystko co tu widzisz. - Zachichotał. - Sztuka jest moją pasją. Zawsze byłem bardzo kreatywny, nigdy nie przepadałem bardzo za sportem, ani nic z rzeczy, którymi interesowali się chłopcy, gdy dorastałem.

- Ja też. Piszę w wolnym czasie. - Odpowiedział brunet. - Nie żebym miał go dużo, wiesz, mam za niedługo egzaminy końcowe, zakończenie szkoły też już lada moment, wszystkie dobre rzeczy na raz. 

Baby Blue || larry [mpreg] polskie tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz