*12*

75 4 2
                                    

Na lekcji fizyki dostałam dwie jedynki i jak zwykle wezwala mnie do siebie.
- panno Doris jeśli nie poprawisz sie na koniec roku bede musiala wystawic ci zagrozenie na nastepny sprawdzian masz dostac trojke a inaczej to pogadamy sobie w tej aamej klasie.
-dobrze postaram sie ale nie obiecuję
- dobrze to na dzisiaj koniec pojutrze sprawdzian

Na treningu wkoncu byl nowy układ. Nie powiem byl nawet spoko.
- uwaga jutro jest mecz i bedziemy mieli inne stroje. Ty Doris bedziesz miała innego koloru bo bedziesz jako dziewczyna na samej gorze piramidy i musisz sie odzwierciedlac bo jestes zwinna i szybka wiec to sie lizy mam nadzieje ze podolasz- mowi Lili i ja mam wielkiego banana na twarzy.
- tak postaram sie.

Po treningu ruszylam w strone domu ale gdy ich zobaczyłam od razu chciałam zawrócić czy ja zawsze wplatuje sie w jakies bagno. Obserwowali mój krok az wkońcu ktoś mnie pociągnął za nadgarstek do tyłu. Po chwili byłam juz pod samochodem i kolo nich stali koledzy.
-czego ode mnie chcesz pusc mnie
-nie ruszaj sie nie będzie bolało- wszyscy zaczeli sie smiac.
-ze mna się nie zadziera- zaczął całować mnie w szyje ale odwróciłam sie, przyparl mnie do swojego samochodu i juz znizal swoja głowę gdy ktos go zawołał.
- ej Louis mam cos dla ciebie trzymaj i pusc tą dziewczynę przecież nic ci nie zrobiła- wystawil ręce by zlapac pudelko z papierosami wtedy osunelam sie i juz miałam iść
-kurwa czego chcesz
-przepraszam- usłyszałam damski głos kojarzylam go skądś. Odwróciłam sie do niej i oczom nie mogłam uwierzyc Emily moja dawna najlepsza przyjaciolka byłysmy jak siostry. Ale pewnego dnia wyjechala i sluch o nas zaginął. Znali nas z podwórka i uwazali nas za pyskate i chuligańskie. Nie bede mojej przeszłości opowiadać. Od razu rzucilam jej sie na szyję.
-ty dalej jestes czirliderka
-jutro mamy mecz wpadniesz i wogóle znasz tego dupka blondyna Louisa.
-no jest naszym 'kapitanem'
-aha chodz ze mna do kawiarni
-spoko tylko powiem to Louisowi
-nie komuś innemu to powiedz proszę
-dobra to Seanowi
-ok

*Sean*
Podeszła do mnie Emily z prosba o pójście do kawiarni z jej przyjaciółkę obejrzalem sie za nia i stala tam Doris spojrzala po chwili w moją strone i nasze spojrzenia sie skrzyzowaly miala takie ladne brozowe oczy pasowaly nawet do wlosow. Kurwa znowu dalem sie przylapac za dlugim wgapianiu sie w nią.
-ejj i co moge bo Doris nie będzie czekać jak sie nie zgodzisz to idz to jej powiedz
-no idź i dzwoń jakby się cos stalo
-dzieki bede na nia uważała

Patrzylem jak sie usmiecha i odchodzi o boze co sie ze mna dzieje przedtem mialem dziewczyny na jeden dzien a teraz skonczylem z tym.

*Doris*
Ucieszyłam się że moze ze mna isc. W kawiarni bylo pelno ludzi poszlysmy do wolnego stolika zamowilysmy wodę.
-doris jak my sie dawno nie widzialysmy
-no ile to juz bedzie
-okolo 6 lat ale ty sie wogule nie zmienilas tylko jestes lafniejsza niz przedtem
- to samo i tobie mozna mowic ... yy mam pytanie o co chodzi z ta waszą grupą
-no bo wiesz ja ich traktuje jak własną rodzinę przyjeli mnie do siebie gdy zginęli moi rodzice w wypadku samochodowym.
-aha przykro mi
- spoko idziemy do lasku
-spoko
W lasku smualysmy sie z wszyskiego az do chwili gdy zostalam walnieta z calej sily w twarz upadlam widzialam jak Emily ze zdenerwowania dzwonila do kogos a jalezalam na ziemi ten facet darl sie.

*Emily*
Boze ona oberwala od jakiegos pijanego goscia ktory na nia sie drze zadzwonilam do Seana.
-sean przyjedz do lasku natychmiast
-ale co sie stalo
-Doris przyjedz tu szybko ten facet jest za silny
- dobra juz jade.

Próbowałam odepchnac faceta od niej ale widac ze mial wiecej sily. Po pieciu minutach Sean rzucil sie na faceta z piesciami a ten uciekl gdy Sean zszedl z niego.

*Doris*
Czuje jak czyjes rece mnie podnosza i trzymaja mnie w gorze czuje ladny zapach. Usiedlismy na ławce. Siedzialam kolo jakiegos chlopaka i Emily przykucnela przy mnie.
-Doris nic ci nie jest
-nie spoko- odwróciłam głowę i spotkałam sie z czekoladowymi teczowkami usmiechnal sie a ja odwzajemnilam usmiech.
- wiesz kto to byl- pytala zmartwiona Emily i wszyscy zaczeli sie na mnie wpatrywac.
- y tak mi sie wydaję chodcie ze mna
-ok

Pod drzwiami do domu mialam problem z otworzeniem ich wirc pomogl mi Sean. Pobieglam do swojego pokoju a oni za mna wyciagnelam pudlo i wyjelam z niego potrzebne zdjecie dalam im to i oni pokazali osobe ktora stala obok mojej mamy.
-ttto jjjest brrat mojjej maamy- zaczęłam sie jakac i szybko wybieglam z pokoju rzucilam sie do umywalki by zmyc ta rane z twarzy udalo sie tylko ciagle lecialy mi lzy nie moglam w to uwierzyc. Wyszlam z lazienki i weszlam do pokoju a Emily przytulila mnie. Nagle do mojego pokoju wparował James.
-co ci sie stalo znowu w klopoty wpadlas
- milo mi cie znowu slyszec a wogule widzisz jestem zdrowa i nic mi sie nie stalo a skad ty to wiesz- i wtedy jego wzrok utkwil w mojej przyjaciółce usmiechali sie do siebie i James usiadl obok niej na łóżku.

"JESTEM JAKA JESTEM"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz