*19*

54 4 0
                                    

*Doris*
Wracając do domu od niego w moich oczach cały czas były łzy. Wyjelam telefon i zadzwoniłam do moich przyjaciółek z Miami.

-hej na trningu jesteście
-no tak jakby dlugo sie nie oddzywalas baliśmy sie że coś ci sie stalo
-nie spoko ze mna jest wszystko ok
-cos sie stało bo placzesz
-płakałam ale juz jest okej przyjezdzam dzisiaj bede jutro rano czekajcie na mnie
-EJ LUDZIE SŁUCHAJCIE DORIS DO NAS PRZYJEŻDŻA- zaczęła piszczec i drzec sie do telefonu a ja zaczęłam sie śmiać.
-dobra juz jade
-a twoja mama sie zgodziła
-nie bedzie o niczym wiedziec
-ej ale bedzie sie martwic
-jakos nie martwila sie co ja myślę o przeprowadzce
-no tak ale przecież...
-ja już zdecydowałam
-oj uparta jesteś
-dobra nie ważne musze jeszcze zadzwonic do Al zeby jak cos powiedziala ze nocuje u niej i zeby sie moja matka nie denerwowala.

Wybrałam numer do Alice by jej wszystko powiedzieć i żeby jak bedzie moja mama dzwonic to zeby powiedziala ze spie u niej.

-no hej co tam
-Alice mam problem
-no gadaj
-no i prosbe do ciebie
-wal smialo pomoge ci
-ok bo tak jak mówiłam chce jechac do Miami do moich przyjaciół
-a twoja mama o tym wie
-wlasnie nie
-aha czyli chcesz zebym udawała ze nocujesz u mnie ok zgadzam sie
-jeju dziekuje ci bardzo

Po rozmowie z Al wróciłam do domu zeby wziąść kilka rzeczy do 'Al'. Do mojej torby na treningi wrzucilam najpotrzebniejsze rzeczy. Nalozylam na siebie bluze przez głowę i spodnie dresowe wszystko w kolorze czarnego o ruszylam w strone wyjscia. Przystanek byl kolo domu Seana niestety ten byl najblizej. Gdy przechodzilam obok jego domu stal tam i byl oparty o maskę widac bylo ze na kogos czeka. A tym kims bylo jego koledzy ktorzy po wyjsciu z jego domu od razu przywitalo sie z nim mocna piątką. Czulamrna sobie czyjś wzrok dlatego odwróciłam sie do tylu i widziałam Luka ktory mnie obserwował i zaczął sie kierowac w moja strone dlatego przyspieszylam kroku. Wołał mnie ale ja nie reagowalam czulam jak slona ciecz spływa po moich policzkach ale szybko je wytarlam gdy doszlam juz na przystanek. Usiadlam na lawce i czekalam.

*Luke*
Co sie z nia stalo czemu zaczęła sie tak ubierac oczywiscie nic nie mam do jej ubioru wiedziałem ze to ona. Miała torbe z treningów. Ta pomyslicie sobie ze przeciez jest ich mnóstwo na swiecie. No wlasnie nie, wiem gdzie sie podpisalem korektorem. I ten napis na tej torbie widniał. Chciałem do niej podejsc ale przyspieszyła kroku. Po chwili zatrzymal mnie glos Seana.

-ej stary czemu nazwales ta dziewczyne Doris czyzby druga.
-nie to byla ta nie widziales jej torby
-ta jasne przeciez jest duzo toreb na swiecie po co ty sie nia tak przejmujesz zapomnij o niej
-tak latwo ci to mówić
-czyżby Luke sie zakochał- krzyknal Alex
-nie nie zakochalem sie i jeszcze raz tak powiesz a powybijam ci te zeby. Ona nie jest taka jak ci sie wydaje.
-no to jaka jest co
-jest mądra, trudno ja złamać, jest lekkomyslna i jak cos zrobi to moze pozniej zaluje ale to ukrywa i to bardzo dobrze, -powiedziałem im całą prawdę
-ale to nie zmienia faktu ze jest dziwka wszystkie czirliserki to suki i dziwki wiec co sie nia martwic- powiedzial Alex

*Sean*
Jak mu jebne to sie popamieta fakt z Lukiem musze się zgodzic jest lekkomyslna jak ja czesto zmieniają sie jej humorki. Alex nie powinien jej tak oceniac jak jej nie zna.
-Alex chcesz wpierdol nie nazywaj jej tak nie znasz jej ona nie jest suka ani dziwka- powiedziałem to przez zacisniete zęby.
-sory ale...
-nie ma ale fakt hest lekkomyslna i bardzo czesto ma problemy ale nie jest jak każda inna. Jest jak ja lekkomyslna, wpada w tarapaty, zmieniają aie jwj humory.
-dobra przepraszam stary
-dobra jedziemy
-no

Wsiadlem za kierownice a kolo mnie Luke. Kazalem mu wyciągnąć papierosy z półki górnej.
-ej Sean co to jest- pokazal mi to a ja sobie wszystko przypomniałem.
-to jest Doris zostawila u mnie naszyjnik i bransoletki a pozniej schowalem do półki
-ej patrz siedzi na przystanku zatrzymaj sie i jej to oddaj
-nie jest sama a ty nie możesz jej tego oddac.
-nie bylo u ciebie wiec to ty musisz jej oddac
-no dobra- wyrwalem mu to z reki i zatrzymalem sie obok lasu.

Wysiadlem z samochodu trzaskajac przy tym drzwiami a Luke zrobil to samo i zaczql sie ze mnie nabijac. Ruszylismybw strone przystanku i slyszelismy jak sie ktos kłóci. Chłopak darl sie na nią i po chwili wstal i podszedl do niej. Ona tez wstala i zaczęła sie drzec na niego. Mówiłem same problemy.

-daj mi swiety spokoj jestes gorszy niz jakies starsze panie ktore zrzedza o byle co. Nie znam cie a ty wydzierasz ten żółty dziób na srodku miasta i tylko siare mi robisz- ciekawie sie zaczyna

"JESTEM JAKA JESTEM"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz