Rozdział 9

104 9 6
                                    

Zwiał.

Właśnie to przychodzi mi na myśl, kiedy nie widzę go wśród jego kumpli. Chce się wymigać od tego, co mi kiedyś zrobił? Unikać mnie?

Takie rozwiązanie wydaje się jednocześnie i dobre, i złe. Dobre, ponieważ miałabym z nim spokój i nie musiałabym się znowu z nim użerać, natomiast złe, gdyż tak naprawdę okazuje się, że ten nigdy się nie zmienił, dalej jest głupi i okropny i na dodatek udaje, że nic takiego się nie stało.

Chłopacy wraz z kilkoma dziewczynami po krótkiej pogawędce wychodzą z schronienia przy dziedzińcu, na którym się znajdowaliśmy i zaczynają się powoli się rozchodzić. Trzymam się Kyle'a oraz nowo poznanych przeze mnie osób i postanawiamy, że udamy się do tej samej knajpki, w której byłam pierwszego dnia zaraz po moim przyjeździe.

- Jakie macie plany? - spytałam, jednocześnie mając nadzieję, że całe spotkanie nie potrwa długo i będę miała szansę później poświęcić czas na rozmowy z moimi starymi znajomymi. Uśmiech rozprzestrzeniający się na twarzy Kyle'a zdradzał, że na pewno nie będę się nudzić. Nie oczekiwałam niczego innego. Uwielbiał towarzystwo i najwidoczniej nigdy nie marnował okazji do zabawy.

Dotarliśmy na miejsce i usiedliśmy przy największym stoliku. Z głośników obok wydobywała się jakaś popowa piosenka, której nie znałam. Zamówiłam jak zwykle mrożoną herbatę i zajęłam miejsce na środku. Po chwili do jednego z chłopaków, jak mniemam Daniela, podeszła wysoka blondynka i usadowiła mu się na kolanach jednocześnie wieszając ręce na jego szyi.

- Co tam przystojniaczku? - wymruczała do niego i zaczęła go obsypywać lekkimi pocałunkami po twarzy, a mi zaczęło robić się niedobrze. Poczułam się niezręcznie. Zacisnęłam dłonie w pięści i starałam się robić wszystko, byleby na nich nie patrzeć.

Kyle kiwnął w ich stronę i zwrócił się do mnie:

- To Monia, jest solistką w naszym zespole.

- Jak się nazywacie?

Kyle zamyślił się i podrapał po brodzie jednocześnie patrząc na Monię, która o dziwo postanowiła się oderwać od swojego chłopaka.

- W zasadzie... Nie mamy konkretnej nazwy, po prostu gramy od czasu do czasu i zgarniamy kasę – uśmiechnął się pokazując swoje proste i białe zęby, których z miejsca mu pozazdrościłam – i na dodatek dzisiaj będziemy grać. Za jakieś pół godziny.

- Serio? - wypalam w pełni zdziwiona – i nawet się nie przygotujecie...albo coś? - śmieję się cicho pod nosem i spoglądam na scenę, na której ustawione są już instrumenty. Mogę stwierdzić, że raczej stały tam, kiedy byłam tutaj ostatnio. I są drogie. Zdecydowanie nie należą do nich.

- Gramy zawsze prawie to samo, poza tym to tylko covery – dodał i zamyślił się na chwilę – i czekamy na Adama. Miał coś załatwić w domu i urwał się zaraz po rozpoczęciu.

Coś do załatwienia w domu powiadasz? Dobra wymówka.

Kyle jednocześnie tymi słowami potwierdza moje wcześniejsze domysły. Adam też gra. Ale żeby perkusja? Słyszałam, że granie na tym jest tak naprawdę o wiele trudniejsze niż każdemu się wydaje. Wymaga profesji i skupienia. Adam i przejaw jakichkolwiek zdolności poza byciem idiotą? Niemożliwe.

Chłopacy odwrócili się i zaczęli komuś machać. Rozejrzałam się ponownie po lokalu i zauważyłam nadchodzącą Aleksę oraz Jul. Obie podeszły do nas żwawym krokiem i dosiadły się do naszego stolika. Jul natomiast... nie, ona się nie dosiadła. Ona wsiadła, znaczy się usiadła na Kyle'a. Nie zdziwiłoby mnie to, gdyby nie fakt, że rano była na niego wkurzona i nie chciała mieć z nim nic wspólnego, on zresztą czuł się tak samo wczoraj – a teraz? Najwidoczniej nie zauważyłam momentu, kiedy się pogodzili.

Przytulili się do siebie jak jakieś misie koala i zaczęli sobie coś szeptać. Kolejni zakochańce? Boże drogi, czemu ja tutaj jestem?

Miałam ochotę zerwać się na równie nogi i wyjść z lokalu, ale na szczęście siedząca obok mnie Aleksa odwróciła moją uwagę.

- I jak tam w nowej szkole kicia?

Posłałam jej lekki uśmiech i zaczęłam jej streszczać dzisiejszy dzień. Ona też wspomniała co wydarzyło się w jej szkole i opowiedziała o zdarzeniu, które miało tam miejsce. Dotyczyło przemowy dyrektora i upuszczeniu przez niego mikrofonu, co wywołało wielkie zamieszanie wśród uczniów oraz robienie śmiesznych zdjęć, kiedy tamten zaczął biec za turlającym się przedmiotem. I tak ledwo jej słuchałam, ponieważ co innego przykuło moją uwagę. A mianowicie ktoś.

Adam nawet nie podszedł do naszego stolika. Zaczął się kręcić obok sceny i rozmawiać z jakimś starszym mężczyzną jednocześnie gestykulując. Widać, że był czymś zdenerwowany. Obrócił się w stronę gdzie siedziała nasza grupa i spotkał moje spojrzenie. Zaczęliśmy się mierzyć wzrokiem, tak, jak zwykle robiliśmy to w podstawówce. Bitwa na spojrzenia. Tylko, że to bitwa bez żadnych zakładów 'kto pierwszy odwróci wzrok'. To bitwa, w której przegrany jest w pełni przegranym i czuje się jak gówno.

Tym razem się nie poddaję i gram pewną siebie. Dziewczynę, której nic nie złamie.

- Kajka, dziewczyno... podoba ci się tamten chłopak? Gorący, prawda? Ledwo przychodzisz, a już przykuwasz czyjąś uwagę!

Słysząc te słowa dębieję i wstrzymuję oddech. Spoglądam na nią z odrazą i już mam odpowiedzieć, kiedy ona dodaje: - patrz tylko, jak na ciebie patrzy! Poza tym, ciesz się, jest wolny.

Wydycham głośno powietrze i przewracam oczami. Gdyby tylko poznała go wcześniej na pewno zmieniłaby swoją opinię.

Aleksa patrzy na mnie z politowaniem i mówi na sam koniec, że nie wiem, co właśnie tracę. Ha, ha, no jasne.

Kyle w końcu odrywa się od swojej dziewczyny, do której kleił się przez ostatnie kilka minut i powoli zbiera się z miejsca.

- Lecimy, życzcie nam powodzenia!

Razem z nim odchodzi Monia a ja z resztą rozsiadam się wygodniej na miejscu i popijam swój napój. Zespół przygotowuje się do swojego występu, a inni pracownicy zasłaniają okna i włączają specjalne światło, przez co wygląd lokalu całkowicie się zmienia. Czuję się tak, jakbym była w klubie nocnym.

Monia podchodzi do mikrofonu i z uśmiechem na twarzy wita się z publiką. W ostatniej chwili przybyło jeszcze kilka osób i zrobiło się bardziej tłoczno. Niektórzy wstali ze swojego miejsca i wyszli pod scenę. Kyle przełożył przez ramię gitarę a Adam zasiadł do perkusji. Usłyszałam pierwsze dźwięki i rozpoznałam piosenkę, którą właśnie grali. Don't Dream It's Over.

Uważnie przyjrzałam się Kyle'owi i cała się rozmarzyłam. Widok facetów grających na gitarze zawsze mi się podoba. Kyle gra naprawdę świetnie, ponieważ przez cały czas spogląda na ludzi i nie obserwuje ruchu swoich rąk. To kwestia talentu i długiej pracy albo przyzwyczajenia. Widać, że kocha to, co robi.

Obserwowałam go przez całą piosenkę, przez co nie zauważyłam zniknięcia dziewczyn, które poszły tańczyć wraz z grupką ludzi obok sceny. Przy naszym stoliku siedzieli już tylko Damian i Dominik. Drugi z wymienionych wstał i pewna, że zapewne zbiera się do wyjścia z powrotem odwróciłam wzrok. Dosłownie sekundę później poczułam delikatny nacisk czyjejś dłoni na moim ramieniu i zerknęłam na stojącego obok mnie Dominika.

- Zatańczysz?

Zmieszałam się lekko. Ja i tańczenie? Mam dwie lewe nogi i publicznie wolę się nie ośmieszać. Zmarszczyłam czoło i już miałam odmówić, kiedy ten podciągnął mnie do góry i chwycił w swoje ręce. Zaprowadził mnie pod scenę i nie zważając na moje protesty złączył nasze ciała w tańcu. Poruszałam się niepewnie do rytmu i znowu spojrzałam w kierunku grających. Tym razem nie napotkałam spokojnego, uśmiechniętego i w pełni zrelaksowanego Kyle'a.

Tym razem ujrzałam spojrzenie wkurzonego Adama.

______________________________________________________

Witam ponownie ;) Nie dodawałam rozdziału z racji powrotu do szkoły. Jutro kolejny rozdział!

Nigdy mnie nie straciłeśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz