Rozdział 10

99 10 2
                                    

Następnego dnia siedząc na pierwszej lekcji w nowej szkole i w nowym otoczeniu rozmyślałam o wczorajszym popołudniu. Przetańczyłam wtedy z Dominikiem kilka piosenek i załapałam z nim świetny kontakt. Później pogadałam jeszcze z Aleksą i kiedy ,,nasza kapela'' (nazwałam tak skrótowo zespół) skończyła grać, zmyłam się do mojego mieszkania. Odmówiłam pójścia do kolejnego baru ze względu na ,,sztylety'' rzucane we mnie ze strony Adama. Nie był już obojętny, przestał na mnie nawet pogardliwie spoglądać a zamiast tego rzucał mi wściekłe spojrzenia. Czemu to robił? Znowu kradłam mu tlen? To takie dziecinne! Zachowywał się tak, jakby miał pretensje do całego świata, że w ogóle żyję.

Rano, kiedy szykowałam się do szkoły i w pośpiechu nakładałam na siebie ubrania oraz zaplatałam sobie włosy w długiego kłosa, wpadł do nas (w zasadzie do Jul...to taki mały szczególik) Kyle i razem udaliśmy się w stronę naszego budynku. W końcu dowiedziałam się, że chłopak Jul mieszka tak naprawdę piętro wyżej, a jego pokój znajduje się dokładnie nad nami. Czemu to mi się dziwnie kojarzy?

Pierwsza lekcja, którą była godzina wychowawcza przeciągała się w nieskończoność. Cały czas wierciłam się na swoim miejscu i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Rozmawiałam z Zuzą na luźne tematy i starałam się jednocześnie ogarnąć panujące tutaj zasady. Zaczęłam szukać w torbie nowego planu, a po nieudolnej próbie odnalezienia go szturchnęłam w bok moją sąsiadkę.

- Co mamy po tym? - zapytałam ją.

- Polski, angielski, gegrę i biolę, ale spokojnie, dzisiaj i tak będą luzy.

Kiwnęłam głową i zapisałam sobie na ręce przedmioty oraz sale i rozejrzałam się po klasie. Nauczyciel zaczął pokazywać na rzutniku statut, który po kilku sekundach kompletnie przestał mnie interesować.

Wyjęłam telefon i zauważyłam kilka nowych wiadomości. Dwie od Agaty dotyczące mojego przyszłego przyjazdu do niej, kolejna od... że co?! Dawid?! Boże drogi, czego on ode mnie chce?

Sorry za to ostatnie, byłem u kolegi. Co tam u ciebie pralaa? Kiedy przyjedziesz?

Byłeś u kolegi? Ja ci kurwa dam kolegi, ty świnio jedna! Od kiedy twoim kolegą jest Weronika (której nawiasem zawsze nienawidziłeś)?! Od kiedy twój domniemany kolega ma damski głos?!

Cała się spięłam i już miałam mu odpisać, kiedy poczułam że ktoś obok mnie zaczął chrząkać. Będąc pewna, że to Zuza, machnęłam ręką i syknęłam cicho, żeby poczekała.

- Mam czekać?

Odwróciłam głowę i zauważyłam twarz naszego profesorka. Odruchowo schowałam telefon i przybrałam minę grzecznej uczennicy.

- Skądże, na nic nie musi pan czekać! - dodałam natychmiastowo – Niech pan dalej omawia prawa i obowiązki licealisty.

Mężczyzna spojrzał na mnie jak na głupią i wyciągnął w moją stronę rękę.

- Telefon.

Wytrzeszczyłam oczy. W starej szkole rzadko kiedy zabierano uczniom telefon, kiedy używali go na lekcji, co najwyżej zwracano im uwagę i tyle. A tutaj? Co to za patola, no a poza tym... zabierać już pierwszego dnia?

Zająknęłam się i podałam mu telefon. Zwiesiłam głowę i kątem oka zauważyłam ironiczne spojrzenie, które posłał mi Adam. Tak, ciesz się z mojego przypału, ty chory pojebie.

Zerknęłam jeszcze raz na nauczyciela i obserwowałam jego odejście z moim telefonem. Myślałam, że go polubię, ale nie, skoro tak się bawimy, to dobra. Nie dostanie ode mnie kwiatka na dzień nauczyciela. Marny pomysł, ale póki co – jedyny. Jeszcze się na nim zemszczę, niech tylko poczeka.

Reszta lekcji mija podobnie – PSO, potrzebne materiały i początkowe zadania domowe.

Udaję się na biologię i podchodząc pod wyznaczoną klasę, dochodzę do Kyle'a i przytulam go na powitanie. Nie licząc poranku, prawie z nim nie rozmawiałam.

Opiera się o ścianę i rozmawia ze swoimi przyjaciółmi. Nie wiadomo dlaczego, zaczął mi przypominać Dawida. Zaczęłam go traktować podobnie, jak jego. Jak najlepszego kumpla.

- Słuchaj, wpadniemy na chwilę do sklepiku? - wypala z miejsca – Kupię ci coś, tylko chodź, nie chcę iść sam.

- A ty co, dziewczyna? Musisz iść z kimś? Weź swoich kumpli.

- Właśnie nie chcą – wskazał na nich – to co?

Nie zdążywszy mu odpowiedzieć, jestem już ciągnięta za rękę w tamtą stronę.

- Musimy? Zostało tylko kilka minut, potem sobie pójdziesz...

- Ale wtedy będzie już zamknięte – mówi i prowadzi mnie dalej – kupię ci żelki, okej? Jul je lubi, są niskokaloryczne czy coś...

Czy on właśnie stwierdził, że jestem gruba i potrzebuję diety?!

Kyle zaśmiał się i widząc moją minę natychmiastowo wyjaśnił:

- Nie narzekaj, dobre są, a to, że nie mają dużo cukru jest raczej plusem.

Westchnęłam i po chwili dałam się zaprowadzić w tamto miejsce. Kiedy kupiliśmy to, co było potrzebne, a ja przy okazji dostałam darmowe żarełko, zadzwonił dzwonek.

- Nie spóźnimy się, nie martw się, poza tym Grabowska zwykle nie czepia się aż tak spóźnialskich – wtrącił Kyle i zaczął wyprowadzać mnie z parteru – Chodź.

Wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę klasy. Kyle popijał colę, którą kupił i napomknął na temat Jul.

- Skoro jesteś dziewczyną, to co byś chciała dostać w ramach przeprosin od faceta? - zapytał i podrapał się po brodzie – tylko nie mów o rzeczach, na które nie będę w stanie samodzielnie uzbierać kasy.

- Z jakiej okazji te przeprosiny?

- Zdrady.

Od razu krzywo na niego spojrzałam i zmarszczyłam nos. - Zdradziłeś Jul?

- To była jednorazowa sprawa. Byłem zalany... - skrzywił się i z niewiadomych powodów zaczął się przyglądać plakatom na ścianie. Wyglądał na zawstydzonego.

- Szczerości. Podstaw do ponownego zaufania. Desperacji w momencie kiedy dziewczyna ucieka, po tym, jak się dowiedziała o zdradzie. Miłości. - mówię lekko zachrypniętym głosem i wyobrażam sobie, co by było, gdyby tak właśnie postąpił Dawid. Gdyby chociaż był szczery i wcześniej sprecyzował co ma na myśli poprzez słowa ,,nie spotykaj się z innymi chłopakami''. Gdyby wytłumaczył, czy mu na mnie naprawdę zależy, czy też raczej po prostu szuka sobie łatwej dziewczyny, a w zasadzie – dziewczyny na pokaz.

Kyle podciąga rękawy ukazując swoje szczupłe ręce i wzdycha załamany.

- Sam już nie wiem, czy mi na niej zależy... tłumaczyłem ci ostatnio, co o niej tak naprawdę sądzę.

- W takim razie ją zostaw. Nie tratuj jej jak zabawki – odpowiadam spokojnie.

- Nie! - wzdycha sfrustrowany – jestem w kropce, ponieważ nie chcę jej ani zostawiać, ani być z nią w pełni.

- Zróbcie sobie przerwę? Czy to takie trudne?

Kiwa głową i zatrzymuje się przy koszu, aby wyrzucić pustą puszkę po coli. - Okej, dzięki za twoją opinię. Idziemy?

Dochodzimy w pośpiechu do klasy i kiedy wchodzę do środka, zauważam, że wszystkie miejsca są już prawie zajęte, a Zuza siedzi z Adą. Kuźwa, kuźwa, kuźwa! Pierwsza ławka?

Zajęta.

Rozglądam się za wolnym miejscem i widzę, że Kyle usiadł już koło Daniela. Przeszukuję ponownie wzrokiem klasę i zauważam jedyne wolne miejsce. Wydycham ze spokojem powietrze, ale po chwili znów wstrzymuję oddech.

Bo wolnym miejscem jest to obok Adama.

Nigdy mnie nie straciłeśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz