Rozdział 21

100 12 1
                                    

KAJA

Kilka dni po ostatnim wydarzeniu w barze w moim życiu znowu nie dzieje się NIC. Wszystko dla mnie wydaje się bezsensowne. Nie rozmawiałam z Adamem (czemu o nim do cholery myślę?) a swój wolny czas poświęcam głównie na pracę. Choć mam jakieś zajęcie, totalnie nie wiem, co ze sobą zrobić. Przeżywam właśnie jeden z kryzysów z serii ''co ja robię na tym świecie'', ''życie jest bez sensu'' i ''czemu nikt mnie nie kocha''. NO WŁAŚNIE, CZEMU, DO JASNEJ CHOLERY

Okej, okej, wyolbrzymiam trochę.

Przechodzę akurat przez okres... no właśnie, po prostu mam okres.

Mam małą przerwę i siedzę przy stoliku blisko baru, mimowolnie gawędząc z kelnerem, z którym zdążyłam się już zaprzyjaźnić. Nie mam na to ochoty, w zasadzie nie mam na nic ochoty i najchętniej położyłabym się do łóżka i przeleżała cały tydzień.

- Jak poranek?

Paweł (kelner, trzy lata starszy ode mnie) stawia przede mną szklankę z sokiem jabłkowym i sam siada naprzeciwko mnie. Chłopak jest nawet przystojny, elegancko ubrany, ale na więcej niż 6 w skali od 0 do 10 ode mnie nie otrzyma.

- Poranek? Ty mi się pytasz o poranek? Otóż wyobraź sobie, że budzę się, wszystko jest w porząsiu, idę do łazienki, siadam na kibelku, zsuwam majtki i patrzę, a tam LAWA, rozumiesz?! Lawa! - kpię.

- Lawa? O czym ty mówisz? - odpowiada zmieszany.

- Nie, nie taka lawa. Nie, zapomnij o tym.

Pocieram skronie i do mojego mózgu znowu wkrada się wizja z Adamem, który mówi, że kiedyś mu się podobałam.

Nie, nie katuj się dziewczyno. On zmyślał. Na pewno.

Paweł nie docieka o co mi chodziło (na szczęście) i opiera się wygodnie na krześle przypatrując się w pewien punkt za mną.

- Mam nadzieję, że twoi znajomi tym razem nie zleją się, tak jak ostatnio. Chociaż, szczerze, to byłą całkiem niezła akcja.

O wilku mowa.

Odwracam się i zauważam wielkie wejście mojego byłego dręczyciela z moim nowym dręczycielem (ale hej, Kyle nie jest aż taki zły) i towarzystwem co najmniej pięciu mega wystylizowanych i skąpo ubranych dziewczyn. Siadają przy stoliku, który zawsze zajmują. Domyśliłam się już za pierwszym razem, że ten stolik będzie ich ''zaklepaną miejscówą'' i za każdym razem, kiedy ktoś tam siada, sprawdzam czy to przypadkiem nie Adam. (to chyba nie czyni ze mnie psychopatki. JESZCZE)

Dwie blondynki siedzą już praktycznie na kolanach Kyle'a, a koło Adama kręci się jakaś laska o ciemnej karnacji z równie ciemnymi, długimi i lśniącymi włosami. Panny Bliźniaczki Wytapetowane Buźki nie marnują swojej szansy i uwodzicielsko całują Kyle'a po szyi a ciemna masa obok Adama (wiecie, chodzi mi o jej ciemniejszą karnację, nie żebym czepiała się tego, że pewnie nie ma mózgu) szepcze mu coś na ucho i dotyka go swoimi łapskami gdzie tylko popadnie. A on uśmiecha się zadowolony z Bóg wie czego.

Odrywam od nich swój wzrok i wzdychając znowu skupiam się na rozmowie z Pawłem.

- Wiesz, że nie było żadnej akcji. Ledwo jeden popchnął drugiego i na tym się skończyło. Ale rzeczywiście mogło to by być gorące, taka walka przystojniaków. Tylko powinni mieć jakiś sensowny powód. I żeby tym powodem był ktoś.

- W takim razie sądzisz, że bili się bez powodu? - ironizuje.

- Gdzie tam - znowu wzdycham - ale zrozum, oni się nie bili.

Paweł macha ręką odrzucając moje wnioski i sięga po swój napój.

Nasza przerwa zaraz się skończy, a ja ledwo wyrabiam i głowa mi pęka od głośnej muzyki. Paweł zauważa to i kładzie rękę na moim ramieniu.

- Jeśli chcesz, to mogę cię zastąpić i zająć się na chwilę twoimi stolikami.

Kiwam ochoczo głową przyjmując jego propozycję. Kiedy odchodzi, rozkładam się na stole zakrywając sobie uszy rękoma.

Mój odpoczynek nie trwa długo, gdyż zostaję sama przez kilka minut po czym wyczuwam delikatny nacisk dłoni na moich plecach i słyszę szept mojego imienia, kojący szept, za którym tak tęskniłam.

- Kaja.

Momentalnie podnoszę się i widzę nachylającego się nade mną Dawida. Jest lekko zgarbiony, jego blond włosy są dłuższe niż wtedy, kiedy ostatnio go widziałam i on sam jest chudszy. Ma na sobie koszulę w kratę i sprane jeansy, a choć jego strój nie jest specjalnie wyszukany, jemu dodaje uroku.

Od mojego wyjazdu nie widziałam go ani nie kontaktowałam się z nim ani razu, a teraz na jego widok cieszę się jak jakaś narkomanka dopuszczona do dragów po miesięcznej przerwie.

- Co ty tutaj robisz...? - bąkam, będąc nadal pod wrażeniem jego obecności.

- Agata nie mówiła ci nic o moim przyjeździe?

Jest lekko skonsternowany, rozchyla usta nie wiedząc co dalej powiedzieć i odsuwa się ode mnie na krok jednocześnie się prostując.

- W takim razie... niespodzianka? - chrypi tak, jakby był niepewien tego co mówi

Sama nie wiem jak zareagować na jego obecność. Przypominam sobie moment, kiedy prosił mnie o wyłączność a następnego dnia przespał się z Weroniką. Właśnie, Weronika, Boże, jak mogłam zadawać się z tą typiarą i na dodatek uznawać ją za przyjaciółkę? Wiedziała o moim małym zauroczeniu Dawidem, często czepiała się tego że jestem nieogarnięta, bo nie potrafię konkretnie porozmawiać z chłopakiem i określić się względem jego. Cóż za zdradziecka suka.

Wstaję dosyć niezgrabnie ze swojego krzesła, stawiam niepewnie krok w stronę chłopaka i lecę do przodu. Dosłownie.

Wszystko dzieje się momentalnie. Wpadam prosto na Dawida, a ten próbuje mnie załapać, jednocześnie przy tym nie upadając. Pod wpływem mojego ciężaru cofa się kilka kroków do tyłu i opiera się o blat sąsiedniego stolika. Sama ląduję prosto w jego ramionach ocierając się o jego tors.

Nie byle jaki tors.

Z zarumienionymi policzkami szybko chcę się od niego oderwać, ale łapie mnie i przyciąga do siebie z powrotem aby mnie uścisnąć.

- Nie, zostań. Dawno cię nie widziałem.

Scena rodem z ckliwym romansów. Sama czuję się niczym pieprzona bohaterka, która powie zaraz coś zabawnego i uroczego a chłopak obok mnie zaśmieje się, chwyci w ramiona i powie ''nigdy cię nie puszczę'' po czym zaciągnie do jaskini i ostro wypieprzy.

Mrugam oczami bardziej zamroczona moją wizją aniżeli rozproszona dziwną sytuacją i spoglądam na Dawida.

- Zabierzesz mnie do swojego mieszkania? Tutaj jest za głośno, a chciałbym z tobą pogadać o czymś bardzo ważnym.

Jakby moja wizja miała się spełnić. Tylko bez widoku jaskini.

- Mam teraz zmianę..

- Ach tak - patrzy na mój strój i prawdopodobnie teraz domyśla się tego, że tutaj pracuje - w takim razie poczekam. Pomóc ci jakoś?

Zastanawiam się nad jego propozycją, po czym uśmiecham się zawadiacko obmyślając w głowie pewien plan i wskazuję na stolik przy którym czekają nadal nieobsłużeni Adam i Kyle.

- Tak. Mógłbyś zabrać zamówienie od nich?

Spoglądając tam, natrafiam na czyiś wzrok.

Adama, oczywiście.

___________________

Wielki come back! Wracam do pisania, kolejny rozdział w przyszłym tygodniu.

+ Dawid w mediach.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 23, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nigdy mnie nie straciłeśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz