Rozdział 5

130 12 1
                                    

Mimo braku pewności siebie dalej spoglądam w stronę Kyle'a. Posyłam mu szczery uśmiech (który zapewne wygląda żałośnie) i macham mu na przywitanie.

Chłopak w odwecie odrywa się od dziewczyn i idzie na środek pokoju. Spogląda na mnie, a wyraz jego twarzy zmienia się, jakby nagle coś mu się przypomniało.

- Gdzieś już cię widziałem...

- U Lewisa, kiedy byłeś zalany w sztok i zarywałeś do połowy dziewczyn – wtrąca Jul i bierze go pod rękę, jednocześnie prowadząc go w stronę krzesła, gdzie ten siada. Następnie wskakuje mu na kolana i wiesza mu jedną rękę na szyi.

Wyglądają słodko, a jednocześnie komicznie.

Bo do siebie nie pasują, podpowiada mi jakiś cichy głosik. Zresztą co ja się będę wpieprzać w czyiś związek! Gdybym była na miejscu Jul...

- Kajka, wiesz, że będziesz z Kyle'm w klasie? - szczebiocze uradowana nie wiadomo czym, przez co pomimo tego, że chcę mieć z nią jak najlepsze relacje, mam ochotę walnąć ją w twarz.

Taaak? Mam się cieszyć czy płakać?

Cieszyć, bo... mam już przynajmniej jednego znajomego, nie będę sama, pogadam z kimś i... najwyżej zastosuję technikę cichego flirtu, w którym będę udawała obojętną, a tak naprawdę w duchu na jego widok będę wzdychać niczym zakochana w nauczycielu uczennica.

Płakać, bo... po tygodniu pozna, jaka jestem naprawdę i mnie znienawidzi.

Ha, ha, boki zrywać.

Wzdycham cicho i posyłam im wymuszony uśmiech. - Super! Jacy są pozostali?

Kyle uśmiecha się dumny jak paw i wymienia imiona swoich kumpli, przy czym komplementuje ich i opowiada anegdoty z ich życia.

Chłopie, ty czasem nie jesteś gejem?

Mimo tego, że jego zachowanie jest trochę dziwne, jestem szczerze zaciekawiona tym, ile znaczą dla niego przyjaciele. Wydaje się lojalny i uczciwy wobec nich, w związku z czym jestem naprawdę zadowolona.

- Poznasz ich niedługo i zobaczysz, że polubią cię całkowicie, ze wszystkimi wadami i zaletami.

- Jak mawiała moja babcia, takich ludzi to ze świecą szukać!

Oby tak było.

***

Po naszej krótkiej pogawędce postanowiłam się wyrwać i opuściłam internat. Ruszyłam do siebie, żeby dać Kyle'owi i Jul czas na... nie, nawet nie będę próbowała sobie tego wyobrażać.

Dlaczego zżera mnie zazdrość? Ledwo ich znam, a zazdroszczę im czegoś... czego ja nie mam. I mieć nie będę.

Przyspieszam i idę pobliską alejką, jednocześnie rozmyślając o Dawidzie. Przed wyjazdem kazał mi się z nikim nie spotykać, tak? A czego on szukał u Weroniki, hm? Lub Weronika u niego, obie wersje są jednakowo prawdopodobne. Rozumiem, że w związku z tym, że jego słowa były praktycznie rzucone na wiatr, nasza umowa ,,nie spotykaj się z nikim innym'' wygasa. Tak, jestem wolna.

Wolna byłam, wolna jestem i wolna będę.

Na świat trzeba być nastawionym pesymistycznie z nutką realizmu. Za każdym razem, kiedy traciłam wiarę w siebie, udawało mi się, natomiast, gdy byłam zbyt pewna siebie – wszystko legło w gruzach.

Tak, miejmy marzenia, ale nie oczekujmy, że od razu się spełnią.

Dawid po tym ,,incydencie'' nawet nie próbował się do mnie odezwać. Nic. Aż tak mało dla niego znaczę? Czy kiedykolwiek naprawdę będziemy dla siebie kimś więcej?

Nie. I nie miej nadziei.

Nigdy mnie nie straciłeśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz