Rozdział 12

94 11 5
                                    

- Nadal masz ochotę przyjść na imprezę urodzinową Jul?

Odwracam wzrok w kierunku stojącej nade mną Aleksy. Siedzę teraz u siebie na moim nowym łóżku i męczę się z matmą. To dopiero pierwszy dzień szkoły, a pomimo tego babka nawaliła nam już pięć zadań. Z pewnością postradała zmysły, ale z tego co dowiedziałam się od sąsiadki z ławki, to ponoć normalka, a w zasadzie te pięć zadań to wręcz hojność i łaska z jej strony.

- Kiedy i gdzie to będzie? - pytam jednocześnie bawiąc się skuwką długopisu.

- W sobotę u Lewisa – odpowiada rozpromieniona – Przyzwyczaj się do tego miejsca, to nasz ulubiony i zresztą najlepszy bar w mieście! - dodaje, po czym siada obok mnie i klepie poduszkę – Powód jest oczywisty. Głównie ze względu na zespół chłopaków i Moniki.

Lekko roztargniona potakuję jej. Gdyby nie było w nim Adama, byłby wręcz idealny.

- Co mogę kupić Julce?

Zważywszy na to, że ledwo co ją znam i zazdroszczę jej związku, mój prezent raczej nie będzie udany.

- To już zależy od ciebie, wystarczy zwykła czekolada, poza tym nie martw się, Jul na pewno nie będzie poszkodowana.

- Ach tak? - dopytuję – bogaci starzy, te sprawy?

- Nie! - zaprzecza od razu – Kyle o nią zadba, rok temu załatwił jej kolekcję nowych ciuchów... dlaczego on musi być moim kuzynem? - kwili z udawaną zazdrością – Tak bardzo zazdroszczę Julce...

Szturcham ją w bok i chichoczę. - Ty też znajdziesz sobie dobrego chłopaka, nie martw się!

Aleksa oddaje mi i przesuwa się odrobinę w bok. Znamy się ledwie kilka dni, a już czuję, że nasza znajomość zmierza w dobrą stronę.

- A jak z twoim Dawidem, hm? - spogląda na mnie i porusza zabawnie brwiami – rozmawiacie ze sobą?

Pochmurnieję i staram się przekazać jej samą moją miną i postawą, że to sprawa zamknięta i nie będę się nią dzielić, ale ona wbrew moim protestom dalej uparcie wpatruje się we mnie oczekując odpowiedzi.

- Aleksa... - wzdycham – zależy mi na nim, ale on najwidoczniej woli kogoś innego. Prawdopodobnie przed moim wyjazdem robił sobie ze mnie jaja zdając sobie sprawę z tego, że jestem w nim zakochana i chciał mnie podpuścić... - przeczesuję swoje włosy i wpatruję się w nagryzmolone liczby w moim zeszycie od matmy – nie będę się do niego odzywać, po tym, jak ostatnio zadzwonił do mnie, chyba zapominając o Weronice przebywającej wówczas w jego pokoju. Niby nie jesteśmy ze sobą tak na poważnie, ale traktowałam go jak przyjaciela a nawet i więcej, myślałam, że on również to czuje, ale najwyraźniej przeliczyłam się. W tej chwili odczuwam jedynie pustkę – dodaję sfrustrowana i jednocześnie zażenowana moim wyznaniem.

Dziewczyna przytula mnie lekko, czym mnie zaskakuje. Poprzednio, gdy byłyśmy na zakupach i rozmawialiśmy o Dawidzie wydawała się w ogóle niezainteresowana tematem. W tej chwili jest całkiem inna.

- Olej go i poderwij sobie kogoś stąd, okej? Kiedy zobaczy cię z innym, zrozumie, co tak naprawdę stracił. Nie każę ci znajdować byle kogo i na siłę, ale znajdź sobie lepszego kumpla. To taka moja rada – mówi to i po chwili z uśmiechem na twarzy odrywa się ode mnie i wstaje z łóżka. Idzie w kierunku drzwi i na odchodnym dodaje:

- Adam jest wolny, pamiętaj o tym.

Nigdy mnie nie straciłeśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz