Rozdział I

118 12 11
                                    

,, (...) Po roku poszukiwań wciąż nie odnaleziono ciał Moniki Smith i Cassandry Fairyth. Śledztwo w tej sprawie dalej trwa. Przypominamy jeszcze raz wygląd zewnętrzny obu dwudziestolatek: Pierwsza z nich jest nie wysoka - około metra pięćdziesięciu pięciu. Długie za pas, falowane, bląd włosy. Błękitne oczy. Druga zaś wyższa - metr siedemdziesiąt sześć. Długie za łopatki, kręcone, w kolorze kasztanu włosy. Szare oczy. Ostatnio widziane w okolicach Central Parku po godzinie 22:40. Osoby które ostatnio je widziały prosimy aby natychmiast zgłosiły się do komisariatu. Jeżeli...''

Nie mogę tego już słuchać. Codziennie to samo. Cały czas mi przypominają o mojej starszej siostrze. Mam dosyć - wyrzucę radio, jeżeli nie przestaną tego w kółko nadawać na każdej napotkanej stacji muzycznej. Na razie je tylko wyłączę...

- Eve! Chodź na dół na obiad!

Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojej matki. Tylko ona mi pozostała. Siostra zaginęła a tata zdradził mamę z młodszą od niej o 10 lat pustą lalą. Gorzej być chyba nie mogło.

- Już idę mamo!

Zeszłym po krętych schodach w naszym domku jednorodzinnym. Od razu uderzyła mnie woń kurczaka i frytek - mama wie za czym przepadam.

-  Cola czy woda? - Spytała mnie z uśmiechem gdy w tym samym czasie kładła na stół talerze z posiłkiem. Kiedyś bardzo często się uśmiechała ale ostatnio rzadko mogłam go ujrzeć. Po zaginięciu Cassie mama się załamała. Całymi dniami i nocami płakała. Praktycznie nie sypiała, co odbijało się na jej zdrowiu. Od teraz pilnuje mnie i nie odstępuje nawet na krok. Stała się nadopiekuńcza. W sumie się jej nie dziwie. Gdyby moja córka zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach, to drugą córkę trzymałabym od wszystkiego, co mogłoby sprawiać potencjalne zagrożenie.

- Cola - Posłałam jej szczery uśmiech który odwzajemniła. Chyba jest dzisiaj w lepszym humorze.

- Dobrze, więc umyj ręce i usiądź do stołu.

- Zaraz wracam.

Gdy już umyłam ręce spojrzałam w duże lustro. Zobaczyłam tam nie wysoką dziewiętnastolatkę z prostymi jak drut włosami o barwie ciemnego blondu sięgającymi za łopatki. Średnie oczy w kolorze sama nie wiem jakim - ni to niebieski, ni to zielony, a na pewno nie szary. Co inne światło to inne tęczówki. Nie mogło zabraknąć małych płomieni w około źrenicy. Dosyć okrągła twarz, z lekkim make upem. W ogóle nie podobna byłam do mamy. Miała szare oczy jak siostra lecz blond włosy jak babcia. Czemu ja tak bardzo odstawałam od reszty? I nie mówię tu tyko o wyglądzie bo charakterek też mam zupełnie inny.

- Eve, co ty tam tak długo robisz? Obiad Ci stygnie.

- Już idę.

Usiadłam do stołu i zaczęłyśmy jeść. Zapadła między nami niezręczna cisza. Po skończonym posiłku zabrałam naczynia i wstawiam je do zmywarki.

- Eve, mogłabyś zajrzeć do skrzynki na listy? Czekam na ważną paczkę.

- Okey, już idę - Uśmiechnęłam się.

Ubrałam szybko jakieś trampki i wyszłam. Normalnie ugotować się można. Dlatego miałam na sobie jedynie krótkie jeansowe spodenki oraz koszulkę na ramiączkach z logiem jakiegoś zespołu. W skrzynce były dwa rachunki - jeden za prąd a drugi za wodę. Oprócz tego średniej wielkości paczuszka zaadresowana do mojej mamy. Zobaczyłam na odwrocie naklejkę z księgarni - no tak, mama kocha czytać. Zresztą ja też. Znalazłam jeszcze dziwny duży list. Adresatem był... dyrektor collegu do którego starałam się dostać za wszelką cenę. Moje oczy przybrały wielkość pięciu złotówki a usta otworzyły się w nie małym zaskoczeniu. Składałam papiery na jedną z lepszych uczelni w stanach i dostaje dużą, i grubą kopertę - to chyba dobrze, nie? Szybko pobiegła do domu i usiadłam kolo mamy, która oglądała jakiś film.

- Co się stało kochanie?

Podałam jej rachunki, paczkę z książkami a na samej górze mój list.

- Proszę, ty przeczytaj a potem opowiedz co i jak bo ja ze stresu straciłam zdolność czytania i rozumowania. A jeśli mnie nie przyjęli? A jeżeli...

- Na pewno przyjęli. Na pewno chcesz abym ja to otworzyła?

- Tak.

Zaczęła otwierać a ja schowałam twarz w dłoniach które i tak już były całe spocone ze stresu. Po chwili czytania mama się wyszczerzyła do mnie i zaczęła czytać następujące słowa:

-Mamy zaszczyt poinformować, że dostała się pani do Akademii Firestone. Zaczyna pani naukę już w październiku. Do następnego spotkania - dyrektor Shown. Eve, wiesz co to znaczy?! Dostałaś się tam! Nie było innej opcji! Nie miałaś się czym martwić, w szczególności, że miałaś co roku średnią 5.45 i praktycznie coroczne stypendium!

Nie mogłam uwierzyć... Dostałam się! Mam zapewnioną przyszłość! Ja... nie wiem co powiedzieć!

- Nie mogę w to uwierzyć mamo! - krzyknęłam uradowana i pełna szczęścia.

- Wiem córciu - Uśmiechnęła się od ucha do ucha - a teraz poczytaj to sama w pokoju. Jak by co to wołaj - Uśmiechnęła się jeszcze raz i cmoknęła mnie w czoło.

- Okey - Oddałam całusa w policzek i mocno przytuliłam się do niej. Następnie poszłam do pokoju aby wszystko sobie na spokojnie - co ja gadam - po prostu chcę to sama przeczytać i mieć świadomość, że osiągnęłam to co chciałam w życiu. No prawie wszystko - nigdy nie miałam chłopaka, ale jak na razie nie przejmowałam się tym. Ważniejsza jest nauka i samorealizacja.

Potomkini KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz