Rozdział II

97 7 3
                                    

,, Przede mną pojawił się jakiś chłopak, był mega przystojny. Miał bujną brązową czuprynę i kasztanowe oczy, które wpatrywały się we mnie ze...strachem? Wręcz przerażeniem. Zrobiłam coś? Zanim się zdążyłam zorientować co się dzieje oczy zaczęły mnie lekko piec a z rąk wydostała się czarna kula dymu lecąc wprost na niego i uderzając go w serce. Usłyszałam przeraźliwy wrzask przepełniony bólem. Przeszywał mnie na wskroś. Chłopak, który stał parę sekund wcześniej teraz wił się po ziemi. Przechodził piekło - wiedziałam to. Cała jego skóra ,,zalewała'' się czernią - jak gdy do wody dodamy kilka kropel jakiegoś ciemnego płynu. Zaczął krwawić z wielu miejsc. Nie wiedziałam co mam zrobić - stałam jak słup soli i wpatrywałam się w ciało. Czyjaś zimna jak lód ręka dotknęła mojego ramienia. Obróciłam się i nie wierzyłam własnym oczom - moja kochana i do tej pory zaginiona siostra stała na wprost mnie.

- Eveleen! Musisz to zwalczyć! Po paru takich sytuacjach spodoba Ci się to, jeżeli nie zaczniesz się kontrolować!
- Ale ja nie wiem co zrobiłam! Co to jest?! Dlaczego ten chłopak zwija się z bólu i to przeze mnie?! Jak mu pomóc?!
- Już mu nie pomożesz - On nie żyje! Musisz nauczyć się to kontrolować! Znajdź księgę rodzinną Fairyth, która powinna być przekazywana z pokolenia na pokolenie, ale zaginęła. Twoim zadaniem jest ją odnaleźć i nauczyć się wszystkiego czego powinnaś wiedzieć o sobie!
- Ale ja dalej nie rozumiem o czym Ty mówisz! Jaka księga! Mama mi nic o tym nie mówiła! Musisz mi o tym opowiedzieć!
- Przykro mi, ale ja od dawna nie żyję a mój czas się tu już skończył. Wiem, że uda Ci się wszystko ogarnąć. Jesteś potomkinią krwi Fairyth! Nie daj sobie wmówić, że nie masz siły, bo ją masz, musisz w siebie uwierzyć!

                                                                     Cassandra zniknęła

- Cassie! Gdzie jesteś! - usłyszałam zaniepokojona zachrypnięty głos chłopaka, który wydawał się jedynie szeptem:

- Przykro mi, że nie pomogłem Ci opanować Twoich mocy w pełni. Wybacz mi Eve...
- Jakich mocy? Jak się w ogóle nazywasz?
- P-przepraszam..
- Ale za co?! - Nagle obraz zaczął mi się coraz szybciej rozmazywać. Zanim przed oczami stał się kompletny mrok usłyszałam jeden, za to długi i przeraźliwy jęk umierającego chłopaka. ''

 Obudziłam się cała zdyszana i zalana potem. Nie wiedziałam co się dzieje. Obracałam się we wszystkie strony zdając sobie sprawę, że znajduję się we własnym łóżku i to był tylko sen... raczej przerażający koszmar. Poczułam jak coś kapie mi na biust, a potem zrozumiałam, że płakałam - i to bardzo mocno, gdyż całe policzki były mokre od łez. Spojrzałam na zegarek - 2:37. No nieźle. Gdzieś czytałam, że jak obudzimy się między godzinami 2 a 3 w nocy, to znaczy, że ktoś nas obserwuje. Miałam całe zdarte gardło jakbym krzyczała. Położyłam się i zanim zapadłam w głęboki sen zobaczyłam - a może mi się przewidziało - sylwetkę jakiejś osoby, która stała i bacznie mi się przyglądała w rogu mojego pokoju. Zasnęłam.

 Wstałam, gdy promienie słońca zaczęły denerwująco padać na moją twarz, nie pozwalając dalej się wylegiwać. Zerknęłam na zegarek stojący na mojej szafce nocnej. Hymm, 5:19, może i wcześnie ale o dziwo się wyspałam. Obok stała ramka na zdjęcia, w której dało się zobaczyć mnie jako dziesięciolatkę, mamę i siostrę wraz z jej przyjaciółką. Byłyśmy wszystkie wtedy na wakacjach gdzieś nad jeziorem z wypożyczonym domkiem letniskowym.
 Postanowiłam przeczytać jeszcze raz list z akademii.

 ,, [..] Będziesz mogła wybrać przedmioty na jakie chcesz uczęszczać [...], zabierz ubrania, gdyż szkoła nie wymaga noszenia mundurków [...], oraz inne niezbędne przedmioty. Podręczniki dostaniesz na miejscu. Każdy z uczniów dostaje własny pokój, który za zgodą właściciela będzie czyszczony raz dziennie [...]. Mamy nadzieję, że szybko się zaaklimatyzujesz. Szkoła ma wysokie wymagania, ale jesteśmy pewni, że dasz sobie radę.
 Do następnego spotkania - dyrektor Shown. ''

 
Po ogarnięciu całego listu ubrałam szlafrok, przecież nie będę świecić gołymi czterema literami i zeszłam na dół z telefonem. Na stole znalazłam karteczkę:

 ,,Kochanie, pojechałam dzisiaj wcześniej do pracy. Na stole masz jajecznicę i kubek cappucino waniliowego. Odgrzej wszystko sobie, bo wiem, że lubisz sobie dłużej pospać niż coś zrobić :). Wrócę gdzieś około 15 - 16. Mam świetny pomysł, ale dowiesz się o nim, dopiero gdy wrócę. A i jeszcze jedno - masz tu trochę drobnych. Jakbyś mogła to pójdź do sklepu i kup coś na obiad - możesz wybrać co chcesz :). Kocham Cię i ściskam
Mama ''
 Dotknęłam jedzenia - jeszcze ciepłe tak samo jak kawa, z której upiłam łyk. Czyli nie dawno wyszła. Zabrałam się za jedzenie i przeglądanie Facebooka, Snapa i innych pożeraczy czasu XXI wieku. Po posiłku włożyłam naczynia do zmywarki i stwierdziłam, że pójdę pobiegać do parku, bo dawno tego nie robiłam i kondycja mi powoli siadała. Ubrałam na siebie czarne legginsy, biały T-shirt z logiem Image Dragons, czarną bluzę oraz miętowo czarne air maxy. Włożyłam słuchawki do telefonu i zabrałam pieniądze ze stolika barowego przy kuchni z myślą, że wpadnę do sklepu po zakupy. Zakluczyłam dom i schowałam telefon, kasę i klucze do kieszeni.   
 
 Wybiegłam na główną ulicę i skierowałam się do Central Parku. Słuchałam cały czas piosenek SuicideSheep. Przebiegłam może z 5 km i byłam już padnięta. Usiadłam zmęczona na ławce. Chwilę odpoczęłam i zaczęłam kierować się do wyjścia z parku. Weszłam na chwilę do supermarketu aby kupić makaron do spaghetti, oraz sos bolognese.
 
 Gdy dotarłam do domu, było ledwo po 7. Rzuciłam klucze i resztę pieniędzy na stół przy kuchni. Stwierdziłam, że będzie miło mojej mamie, gdy zrobię obiad za nią. Ale jest jeszcze za wcześnie, więc poszłam pod prysznic. Siedziałam tam może z 40 minut. Po kąpieli, rozczesaniu i wysuszeniu włosów oraz zrobienia lekkiego makijażu wróciłam z telefonem do pokoju. Ubrałam jakieś luźne ciuszki i położyłam się na łóżku, aby obejrzeć poprzeglądać YouTubie.

 Nim się obejrzałam była 13:40. Stwierdziłam, że to dobry czas na zrobienie obiadu. Zeszłam na dół i zaczęłam szukać pozostałych składników. Zagotowałam wodę i wrzuciłam makaron. Na patelni smażyłam mięso a w rondelku gotowałam sos. Wszystko połączyłam i po jakiejś pół godzinie obiad był gotowy. Nałożyłam na talerze i przykryłam pokrywką, aby za szybko nie wystygło. Postanowiłam, że obejrzę telewizję do powrotu mamy. Obejrzałam jakieś głupie kreskówki, film o czarownicach i kawałek horroru niby opartego na faktach. Około godziny 15:30 weszła mama z pracy. Przywitałam ją całusem w policzek i niedźwiedzim uściskiem.

- Evie, co tak pachnie? Chyba nie powiesz mi, że zrobiłaś obiad?
- Okey, nie powiem, że zrobiłam spaghetti - uśmiechnęłam się.
- Córcia, kochana jesteś! Skąd wiedziałaś, że na to miałam ochotę? Nieważne. Umyj ręce i siadaj do stołu, ja tylko obiad podgrzeję.
- Okey.

Umyłam ręce i zasiadłam z mamą do stołu. Zaczęłyśmy jeść. Nagle mi się coś przypomniało.

- Mamo, miałaś mi coś powiedzieć - tak napisałaś na karteczce rano.
- Wzięłam tygodniowy urlop i zabieram Cię nad jezioro, na cały tydzień! Będziemy tylko my dwie. Wynajęłam domek letniskowy. Co ty na to?
- Jak najbardziej! - przytuliłam mamę - Będzie wspaniale!
-Wiedziałam, że Ci się spodoba. Musimy gdzieś pojechać, a nie ciągle siedzieć w domu. Wyjeżdżamy jutro po południu. Spakuj się dzisiaj - uśmiechnęła się szeroko
- Okey - ucałowałam mamę w czoło i zabrałam brudne naczynia do zlewu.
- To ja idę się spakować! - lekko krzyknęłam do mamy wchodząc po schodach.

 Weszłam do swojego pokoju i od razu wzięłam się za pakowanie. Wyjęłam swoją ukochaną białą walizkę w biedronki z szafy i zaczęłam do niej wrzucać ubrania - a raczej myślałam co by wziąć. Na pewno parę kompletów bielizny, czarną koszulkę na ramiączka z wycięciami na plecach w kształcie motyli, oraz kilka T-shirtów. 2 pary spodni i 3 pary spodenek - dżinsowych i innych. Strój kąpielowy dopełnił wszystko. Spakowałam jeszcze 2 pary butów i kilka kosmetycznych rzeczy, pozostawiając niektóre na rano. Wyciągnęłam się na łóżku i wzięłam mój pamiętnik, który piszę odkąd straciłam siostrę. Lubię opisywać w nim wszystkie emocje, które towarzyszyły mi danego dnia. Pomaga mi on w pozbyciu się ciężaru codzienności, który kiedyś wylewałam na siostrę. Wspomnienia zalały moją głowę - te dobre i te złe. Poczułam ukłucie w sercu, a pojedyncza łza utwierdziła mnie w tym, jak cudowną osobą była.

Potomkini KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz