Rozdział XVII

38 3 4
                                    

 Poszłam z Amy do jej pokoju, aby pomóc go ogarnąć po nieproszonej osobie. Weszłam do środka i zastałam tam taki bałagan, jakby przeszedł tamtędy huragan. Zaczęłam od zbierania piór z rozerwanej pościeli, a dziewczyna zabrała się za układanie książek.

- Evie?

- Hm? - mruknęłam.

- Mogę dzisiaj spać u Ciebie? - spytała niepewnie.

- Jasne, nawet nalegam, nie chciałabym, aby Ci się coś stało - przyjaciółka mocno mnie przytuliła, co z resztą odwzajemniłam.

 Chwilę później Amy zabrała zapasową pościel z szafy i podreptała za mną. Oczywiście zamknęłam za nami drzwi na klucz, tak na wszelki wypadek jakby ktoś postanowił nas w nocy odwiedzić. Jakoś zmieściłyśmy się na tym małym łóżku i przytulone jak sardynki usnęłyśmy.

***

- Ugh, wyłącz to - mruknęła niezadowolona dziewczyna z faktu budzika i przekręciła się na drugi bok, dzięki czemu głośno spadłam na zimną podłogę.

- Serio? - zapytałam z lekkim zirytowaniem przemieszanym jednak z rozbawieniem spowodowanym zachowaniem przyjaciółki.

- Przepraszam - ziewnęła i usiadła. Spojrzała na zegarek, a jej oczy natychmiast rozszerzyły się do wielkości pięciozłotówek - Cholera!!

- Co jest - podniosłam się z podłogi i patrzałam, jak próbuje niezdarnie założyć ubrania w pośpiechu.

- Miałam się zjawić na wcześniejszych zajęciach, wiesz...

- Csii - uciszyłam ją. Podeszłam do okna i zauważyłam, jak stroją na środku posadzki Akademii dużą scenę i krzesła, podobnie jak na rozpoczęcie roku szkolnego, tylko tym razem pod podium stało olbrzymie zdjęcie Josh'a oraz trzy tablice z różnymi osiągnięciami - tak bynajmniej wywnioskowałam patrząc z piętra.

- Co - podeszła bliżej a potem przyłożyła dłoń do ust.

- Będą kondolencje i tak dalej... wiesz, upamiętniające jego osobę.

- To ja jednak pójdę założyć coś innego niż jeansy. Przyjdę do Ciebie za pół godziny. Pa - pożegnała się i wyszła trzaskając drzwiami.

 Było mi smutno. Może nie znałam go długo - ba - ledwie się poznaliśmy, ale to nie zmienia faktu, że jednak został zamordowany, bo wątpię aby potknął się i przez przypadek wypadł z balkonu. A jeżeli coś podobnego stanie się mi lub moim bliższym? Nie życzę takiej śmierci nikomu, jedynie temu skurwielowi, co go zabił i prawdopodobnie nam groził karteczkami.

 Po dłuższym zastanowieniu się ubrałam czarną koronkową sukienkę przed kolano i szary cienki sweterek, do tego niskie szpilki. Resztę zrobiłam tak jak zazwyczaj.
 O równo 8 przyszła Amy w podobnym ubraniu do mojego i razem udałyśmy się na miejsce, które powoli zapełniało się kolejnymi studentami. Usiadłyśmy jak zwykle z tyłu, a po chwili przyłączył się do nas Is razem z Adamem.

- Dzień dobry. Dzisiaj obchodzimy niezwykle smutny dzień, ponieważ jeden ze studentów,  Joshua Anderson, którego pewnie doskonale znacie, wypadł z balkonu, w wyniku czego zmarł na miejscu z powodu licznych obrażeń czaszki oraz mózgu, nie wspominając już o reszcie. Jest to tragiczny wypadek - ,, wypadek ''. Najlepiej nazwać to kurde wypadkiem, aby zatuszować prawdę, całe śledztwo i trzymać z dala rzeczywistość od wścibskich oczu. - Josh był, jest i będzie bardzo dobrym człowiekiem, który zawsze potrafił stawić się w każdej sytuacji, niezależnie od jej przebiegu. Zachowywał zimną krew, podczas gdy jego przyjaciele popadali w zamieszanie. Potrafił podnieść na duchu każdego, kto tego potrzebował. Miał bardzo dobre oceny oraz wyniki w testach. Posiadał niesamowitych przyjaciół, którzy wspierali go w trudnych chwilach. Josh zawsze był miły, uczynny, pogodny, trochę chaotyczny, lecz inteligentny. Na zawsze pozostanie w naszych sercach. Składam szczere kondolencje całej rodzinie Anderson, która potrzebuje w tej chwili zrozumienia i czasu na oswojenie się z tym wszystkim. Teraz oddaje głos Emmie Anderson, siostrze Josha, która także uczęszcza do tej placówki - dyrektorka zeszła ze sceny, a po chwili podeszła do mównicy dziewczyna bardzo podobna do chłopaka.

Potomkini KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz