Obudziłam się, gdy na zegarku widniała godzina 2:40 w nocy. Nic mi się złego przecież nie śniło. Ze snu pamiętałam tylko świecące się znaki, poprzez padające na nie światło księżyca. Chwilka, już gdzieś je widziałam. Chyba były wyryte na moście.
Wstałam i ubrałam pierwsze lepsze ubrania, które wieczorem rzuciłam na krzesło. Powoli, uważając na każdy skrzypiący stopień schodów, zeszłam na dół, próbując nie obudzić śpiącej od dawna mamy. Wyszłam na zewnątrz i udałam się w kierunku pomostu. Miałam jakieś dziwne przeczucie, że powinnam się tam udać, coś mnie ewidentnie tam ciągnęło.
Gdy już dotarłam na miejsce, ostrożnie weszłam na molo i zaczęłam się mu przyglądać. Rzeczywiście tu były. Może i ledwo widoczne, ale jednak.
Uklękłam, aby dotknąć jednego z nich, który wyglądał jak odwrócony trójkąt. Gdy już prawie dotknęłam go dłonią, nagle smuga światła z księżyca zaczęła oświetlać znak, aby następnie mógł on świecić niczym biało - niebieska farba fluorescencyjna.
Pod dotykiem dało się wyczuć jakby czystą energię - coś jak prąd elektryczny - przepływał on aż do mojego serca. Nie wiem, ile tak siedziałam, ale było mi bardzo przyjemnie. Nagle obraz zaczął mi się rozmazywać, przed oczami miałam jedynie ciemność i chyba... straciłam przytomność.POV. Adam
Już od dawna nie spałem. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Za kilka godzin będzie pełnia, a wtedy zrobi się nie ciekawie. Nie chciałbym kogoś skrzywdzić. Ostatnio zabiłbym jakąś parę, która przyjechała tutaj na wczasy. Nie mam pojęcia, jak się powstrzymałem, ale mało brakowało.
Musiałem się przewietrzyć, bo można zwariować, gdy jest się zamkniętym w czterech ścianach, więc ubrałem jakieś jeansy i koszulkę. Zszedłem na dół, założyłem buty i wyszedłem.
Idąc wzdłuż jeziora zauważyłem coś na pomoście. A raczej kogoś. Podszedłem bliżej i rozpoznałem ciemne włosy, które oświetlał księżyc. Pochyliłem się przy niej i delikatnie obróciłem ją na plecy.
Dopiero wtedy zauważyłem, że zemdlała i miała lekko otwarte oczy, które były ... ciemno czerwone? Jak krew?
Nie przejmując się tym zabrałem ją na ręce w stylu panny młodej i udałem się z nią do mojego pokoju. Położyłem ją ostrożnie na łóżku i przysiadłem się do niej. Nie powiem, była piękna kiedy spała. Równomierny oddech omiatał moją twarz, kiedy zbliżyłem się, aby sprawdzić co jej mogłoby dolegać. W końcu z jakiegoś powodu straciła przytomność.
Twarz była w porządku, zero siniaków tylko jedno małe zadrapanie, więc zszedłem niżej i zauważyłem cienką i dość ciemną linię od jej klatki piersiowej - podejrzewam, że serca - do dłoni. Kreska była od palca, jakby czegoś dotknęła i wciągnęła to. To dziwne, bo nie widziałem czegoś takiego wcześniej. A widziałem naprawdę dużo.
Z każdą minutą linia zanikała, a ja nie mając nic innego do roboty położyłem się obok niej i zasnąłem. Powinna się rano obudzić.POV. Eveleen
Otworzyłam oczy, gdy pierwsze promienie słońca zaczęły mi doskwierać. Tylko gdzie ja się znajdowałam?! Ogarnęła mnie panika, bo ostatnie co pamiętam, to jak w nocy wyszłam na molo i zemdlałam, a teraz leżałam w łóżku z obcym facetem!
Przyjrzałam się mu i rozpoznałam twarz. To ten narcyzowaty idiota! Jak mu tam było? Ashton? Aaron? Anthony? Adam? Tak, Adam. Tylko co ja tutaj robiłam?! Postanowiłam go nie budzić, więc delikatnie i jak najciszej potrafiłam zeszłam z łóżka i udałam się po cichu do drzwi. Niestety, ale tuż przed nimi była bardzo skrzypiąca deska, a ja na nią oczywiście musiałam nastąpić. Wydał się głośny dźwięk, który niestety go obudził.
Spojrzał się najpierw w lewo, a następnie w prawo i gdy mnie zobaczył szeroko się uśmiechnął.
CZYTASZ
Potomkini Krwi
FantasyPrzeciętna dziewczyna. Niezwykły umysł. Rodzinna tajemnica. Jak Eveleen zareaguje na to, że całe życie była okłamywana przez każdego członka swojej rodziny? Co zrobi, aby poradzić sobie z własną naturą? Nie może pozwolić aby wyszła ona na jaw. Pozna...