To dziś.
Dzisiaj jadę do akademii na oficjalne rozpoczęcie nie tylko roku studenckiego, ale także na nowy rozdział w moim życiu.
Zabrałam dwie torby i walizkę, w których mieścił się mój jakże skromny dobytek ( tiaaa, jeżeli wpakowanie połowy szafy zalicza się w to, to się zgodzę ) i wygramoliłam się z pokoju. Zeszłam ze schodów, prawie upadając.
Mama już na mnie czekała w samochodzie. Wsadziłam rzeczy do bagażnika a następnie usiadłam obok miejsca kierowcy. Ruszyłyśmy.
Westchnęłam, spojrzałam na mamę i szeroko się uśmiechnęłam.- Poradzisz sobie - także się uśmiechnęła.
- Mam taką nadzieję - odetchnęłam głęboko, wbijając swój wzrok na przemijający obraz za oknem.
Muzyka grała w najlepsze, a ja stukałam otwartymi dłońmi po kolanach w rytm melodii.
- Mamo, a tak pytam z ciekawości... - przypomniało mi się coś - skąd wzięłaś tyle pieniędzy, abyś mogła mnie posłać na tak drogą uczelnię?
- Twoja babcia zostawiła pieniądze dla Ciebie, zanim nauczyłaś się chodzić. Wiedziała, że osiągniesz niesamowite wyniki, więc zbierała na Ciebie...
- Ale to ogromna ilość pieniędzy! - podniosłam niepotrzebnie głos.
- To jej sprawa, a poza tym powinnaś chyba się cieszyć, prawda?
- Niby tak, ale..
- Gdyby nie ona, nie jechałybyśmy tam teraz - uśmiechnęła się lekko - także się nie przejmuj.
- Niech Ci będzie - westchnęłam.
Zajechałyśmy tam po jakiejś godzinie, a korki wcale nie pomagały. Wielka czarna brama otworzyła się, za pewnie automatycznie. Po prawej stronie był duży biało kremowy budynek a na przeciwko ogromna posiadłość, jak się domyślam - szkoła, która bardziej przypominała willę za 4 mln dolców... Nie ważne, zrobiło to na mnie ogromne wrażenie.
Zaparkowałyśmy na środku, na ogromnym parkingu. Wysiadłam z samochodu, a następnie zabrałam torby i walizkę. Udałyśmy się na przeciw, do środka.
Na wprost były schody, a patrząc po tabliczkach poszłyśmy na prawo, do sekretariatu.
Otworzyłam ciężkie, mahoniowe drzwi i zobaczyłam starszą kobietę ubraną w barwy szkoły razem z jej herbem.- Dzień dobry, jestem Eveleen Fairyth, nowa uczennica - uśmiechnęłam się ciepło co odwzajemniła.
- Dzień dobry. Czy mogę zobaczyć podanie?
- Oczywiście - podałam jej pliczek papierów. Omiotła go wzrokiem, aby następnie go skopiować ksero drukarką i mi je oddała.
- Zazwyczaj nowo przybyłe osoby wita pani dyrektor, ale niestety wyjechała na ważną delegację i wróci za co najmniej kilka dni.
- Nie szkodzi.
- W takim razie, poproszę przewodniczącego szkoły aby Cię oprowadził, a także pokazał sypialnie - uśmiechnęła się przyjaźnie.
Wyszłyśmy z gabinetu, a mama mnie mocno przytuliła.
- Uważaj na siebie. I pamiętaj: ,, To, co czyni innych słabymi, może..
- ..wzmocnić Ciebie'', wiem mamo - zaśmiałam się. Nie mam pojęcia, dlaczego mi coś takiego powtarzała od małego, jednak jest to nasze takie małe hasełko.
- Okej, nie chcę Cię zatrzymywać, jakby co to dzwoń, pisz, a nawet krzycz - pocałowała mnie w czoło - trzymaj się Evie.
- Ty też, mamo.
Widząc jak wychodzi z budynku usiadłam na jednym z wielu krzeseł stojących obok gabinetu i czekałam na tą jakże ,, niezwykłą '' osobę. Nie mając zbytnio co robić włączyłam muzykę i rozkoszowałam się chwilą mojego osobistego świata.
Usłyszałam odchrząknięcie, bo miałam w uchu tylko jedną słuchawkę. Obróciłam głowę i wytrzeszczyłam oczy.
CZYTASZ
Potomkini Krwi
FantasyPrzeciętna dziewczyna. Niezwykły umysł. Rodzinna tajemnica. Jak Eveleen zareaguje na to, że całe życie była okłamywana przez każdego członka swojej rodziny? Co zrobi, aby poradzić sobie z własną naturą? Nie może pozwolić aby wyszła ona na jaw. Pozna...