Rozdział VI

52 5 0
                                    

                                                                                      POV. Adam

 Podniosłem się z ziemi i wiedziałem, że pokazałem jej kawałek swojej prawdziwej twarzy - złote oczy. Zobaczyłem na jej twarzy zdziwienie, strach, niepokój. Przestraszyła się mnie, więc wybiegła jak najszybciej z pokoju.

- Eveleen! Zaczekaj, ja Ci wszystko wyjaśnię! - wybiegłem za nią i usłyszałem trzask drzwi.

 Nie pozostało mi nic innego, jak pójść do niej i jej to jakoś wytłumaczyć. Ehh, tylko jak?
Pomyślcie sobie - co byście zrobili gdyby chłopak podszedł do was i stwierdził: "Hejka! Sorry za przestraszenie Cię, ale jestem krwiożerczą bestią, która zabija wszystkich po kolei na swojej drodze przy pełni księżyca?" - albo by się jeszcze bardziej przestraszyła, albo wyzwała od idiotów i niepoczytalnych osób, które zwiały przy pierwszej lepszej okazji z psychiatryka.
 Nie chciałem jej tego robić, ale swoją drogą - co to było? Żadna ziemska istota nie uderza kogoś z taką siłą, a już w żadnym przypadku tak drobna osóbka jak ona. Może też ma nadprzyrodzone korzenie? Jeżeli tak, to na pewno nie jest ich świadoma.
 
 Zszedłem na dół, wziąłem zapomniany przez nią telefon i wyszedłem do jej domku. Po drodze mama Eveleen mnie zaczepiła, gdzie jej córka tak pośpiesznie wyszła. Strzeliłem na szybkiego, że poszła się przejść i idę jej potowarzyszyć.
 Uchyliłem drzwi, a następnie udałem do się do góry. Tylko które to drzwi?

Pierwsze po lewej - skucha.

Pierwsze po prawej - nadal nie te.

 Chciałem otworzyć drugie drzwi po lewej, ale były zamknięte. Chyba trafiłem w sedno. Na szczęście mam zapasowe klucze do wszystkich domków i pomieszczeń na terenie jeziora.   Otworzyłem wszystkie 3 zamki - nie powiem, nieźle się zabarykadowała.
Powoli wszedłem do środka, ale nigdzie jej nie zobaczyłem. Chociaż .... zauważyłem stopę wystającą spod łóżka. Natychmiast się tam udałem. Ukucnąłem i powoli ją wyciągnąłem, bez oporu, co było dziwne.
Spała, lekko pochrapując.
Miała całe mokre policzki od łez, rozmazany makijaż - i pomyśleć, że to wszystko przeze mnie. Czuję się jak chory gwałciciel.
Przeniosłem ją na łóżko, tym samym zakrywając kołdrą. Położyłem jej telefon na szafce nocnej. 

 Chciałbym jej to jakoś wynagrodzić, więc wziąłem kartkę, długopis i napisałem krótką wiadomość:

,, Przepraszam za zachowanie. Spotkajmy się jutro o 2 na pomoście, postaram się to wszystko jakoś wytłumaczyć.
                                                                                                                                                                                ~Adam''

 Mógłbym wysłać jej po prostu sms'a, ale by go najzwyczajniej w świecie nie odebrała, widząc, że to ode mnie.
 Wyszedłem z jej pokoju i zamknąłem go tak, w jakim stanie go zastałem. Musimy sporo sobie wyjaśnić.

                                                                             POV. Eveleen

 Obudziłam się koło 12. W nocy miałam koszmar, w którym widzę pełno porozrywanych, w strzępach ciał, pełno krwi - ogólnie masakrę.
 Nie znajdowałam się pod łóżkiem, lecz na nim. Na stoliku leżał mój telefon i kartka. Od Adama. Chce się spotkać. Nie jestem pewna czy chcę tam iść, ale mam nadzieję, że wyjaśni to wszystko w jakiś racjonalny sposób.
 Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i zrobiłam lekki make - up. No dobra - dość mocny aby zakryć sińce pod oczami.
 
 Zeszłam na dół i tam zastałam mamę, która robiła jajecznicę.

- Hej mamo - odwróciła się do mnie i mnie przytuliła.

- Czemu wcześniej wyszłaś? Nie podobało Ci się?

Potomkini KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz