,, Śnieg zdawał się tworzyć zimową krainę. Śnieżny całun pokrywał zarówno zaparkowane samochody jak i liczne igły tutejszych świerków. Światło oślepiająco odbijało się od białego puchu. Wyszłam za bramę po skrzeczącej posadzce i usiadłam na ławeczce po drugiej stronie ulicy. Cała okolica była taka spokojna, jakby czas stanął w miejscu, a rzeczywistość ominęła tę endemiczną scenerię. Nagle na środku ośnieżonej drogi usiadł kruk, czarny jak noc. Przypatrywał mi się z niezwykłą intrygą. Poczułam małe iskierki gdy zakrakał, które zdawały się ostrzegać mnie przed niebezpieczeństwem. Chwilę później nadjechało auto tym samym zakańczając życie tej drobnej istotki. Ciemnoczerwona, a wręcz smolista krew rozbryzgała się na kontrastującej bieli. Samochód zatrzymał się parę metrów dalej. Okno się otworzyło, a zakapturzona postać wyrzuciła zgiętą kartkę na pół. Po chwili odjechała z piskiem opon. W pierwszej kolejności podeszłam do ptaka i kucnęłam. Zrobiło mi się go naprawdę szkoda. Dotknęłam krwi, gdy nagle czerń zalała moją rękę torując drogę do serca. Czułam, jakby wdzierała się w moją duszę i zabierała ją kawałek po kawałku. Zaczęłam się dusić, a jedyne co słyszałam to przytłumiony męski głos próbujący przedrzeć się do mojej podświadomości. "
- Eveelin, proszę, zbudź się!
Gwałtownie usiadłam wyrywając się ze snu. Mój ciężki oddech wypełnił pomieszczenie i czułam się, jakbym odepchnęła nienaturalną istotę z klatki piersiowej, zrzuciła jej ciężar. Mogłam nareszcie odetchnąć.
Ku mojemu zdziwieniu zamiast bieli zimy był mięciutki koc, a martwy kruk okazał się tylko okrutnym koszmarem. Obok mnie siedziała jakaś postać pełna troski w dużych, brązowych oczach. Dopiero po chwili dostrzegłam w nim mojego najukochańszego, na całym bożym świecie chłopaka. Przetarł dłonią mój mokry policzek. Nie miałam nawet pojęcia, kiedy łzy zalały moje policzki.- Nie mogłem Cię obudzić, wiesz? - założył niesforny kosmyk włosów za moje ucho i pogładził policzek kciukiem. Jeszcze mocniej się rozpłakałam - No już chodź tutaj. - zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku gładzą plecy i dodając otuchy.
- To było straszne - wyszeptałam w zmoczoną za moją sprawą koszulkę. Odsunęłam się, aby spojrzeć mu jeszcze raz w oczy - Tam był kruk, potem krew, jakiś facet w kapturze i... i... coś mrocznego... To coś zagarniało moją duszę... - zaczęłam sama się plątać tym co mówiłam.
- Spokojnie, nic już Ci nie grozi - pocałował mnie w czubek głowy. Położył się z powrotem i gestem ręki zachęcił do tego samego. - Chodź, nie ma co się teraz tym zadręczać.
Więc i tak zrobiłam. Przytuliłam się i zasnęłam w jego ramionach, czując się znacznie bezpieczniej niż parę minut temu.
POV. Nieznane
Z niezwykle przyjemnego snu wyrwał mnie dźwięk natarczywie dzwoniącego telefonu. Przysięgam, jeżeli to nie jest pizzeria mówiąca o rocznym zapasie Margherity i darmowej dostawie coli przez miesiąc to się wścieknę i nie ręczę za siebie.
- Halo? - powiedziałem chyba zbyt ostrym tonem.
- Nie uważasz, że powinieneś mieć do mnie nieco więcej szacunku? - odparł ochrypłym i zirytowanym głosem.
- Wybacz, nie wiedziałem kto do mnie dzwoni o 3 w nocy...
- Mam dla Ciebie kolejne zadanie - przerwał mi. Przełknąłem ślinę.
CZYTASZ
Potomkini Krwi
FantasyPrzeciętna dziewczyna. Niezwykły umysł. Rodzinna tajemnica. Jak Eveleen zareaguje na to, że całe życie była okłamywana przez każdego członka swojej rodziny? Co zrobi, aby poradzić sobie z własną naturą? Nie może pozwolić aby wyszła ona na jaw. Pozna...