Ten pokój zdecydowanie bardziej przypominał chlew niż cztery ściany zwykłej nastolatki. Puste paczki po chipsach zalegały na podłodze, tak samo jak brudna pościel ubrudzona colą, a dlaczego? Ponieważ wspaniałomyślny Isaac potknął się o własne nogi i wylądował twarzą na łóżku, rozlewając przy tym pół puszki czarnej wody. Niezdrowej, ale za to jak dobrej. Nawet ja się skusiłam.
Siedziałam z Isem na pomiętym prześcieradle całym w okruszkach od ciastek, chipsów, paluszków i sama jeszcze nie wiem czego. Na ziemi wśród poduszek leżała znużona Amy. Bawiliśmy się świetnie, o ile wkuwanie do sesji można nazwać przyjemnością. Wypiliśmy tyle energetyków, że chyba mój poziom glukozy we krwi osiągnie poziom krytyczny.
Wspólna nauka jest całkiem niezła, przynajmniej człowiek nie gapi się w sufit obmyślając tysiąc sposobów na śmierć, byle by uciec od ślęczenia nad toną materiału. Każdy z nas miał nos wsadzony w książkę, notatki czy inne formy udręczania umysłu. Mam nadzieję, że te nasze kilka godzin zgiętych pleców, pochłoniętych kalorii i zmęczonych oczu przełożą się na wspaniałe wyniki. Albo chociaż satysfakcjonujące.
Ciszę między nami przerwała... czkawka Amandy. Nasz wybuch śmiechu zwieńczył jej karcący wzrok. Dopiero gdy rzuciłam w nią kolejną puszką energetyka posłała ciepły uśmiech.***
Tydzień przed wigilią wybrałam się z Amy na świąteczne zakupy. Dawno nie widziałam takiego szału w sklepach. Tabuny ludzi z zawziętością szukały idealnego prezentu dla najbliższych, zachowując się przy tym jak rozwścieczone zwierzęta. Niektórzy wyrywali sobie ubrania krzycząc " pierwszy zauważyłem ten sweter! " albo " oddawaj albo wezwę ochronę! ". Trochę miłości i zrozumienia ludzie.
Amanda kupiła mamie drobną biżuterię, swojemu facetowi górkę książek ( nigdy w życiu nie widziałam takiego mola książkowego ) i kobaltową koszulę. Ojca i paru innych znajomych postanowiła obdarować drobnymi upominkami. Jej ostatnim zakupem było coś, czego nie chciała mi za wszelką cenę pokazać. Stwierdziła, że jakby pokazała mi mój prezent już teraz, nie byłoby zabawy.
Swoje pieniądze przeznaczyłam na drobiazgi dla zaledwie kilku osób. Amy załatwiłam te szpilki, o których mi nawijała podczas swoich urodzin, chłopakom kupiłam koszulki z napisem he is mine, miały także strzałki pokazujące na drugą osobę, a Adam dostanie perfumy Hugo Bossa i pióro wieczne od Parkera. Gdy przyjdę do domu postaram się także namalować mu obraz. Dawno tego nie robiłam. Kupiłam więc nowe farby olejne, płótno oraz farbę fluorescencyjną.***
- Muszę zrobić coś szalonego - wypaliłam przy stoliku w kawiarni.
- To znaczy? - Amy przekrzywiła głowę.
- Myślałam nad... sama nie wiem. Może jakiś mały tatuaż?
Amy zachłysnęła się kawą.
- A to z jakiej okazji?
- Tak po prostu. Jak myślisz, Adamowi się spodoba?
- Nie gadaj, że wygrawerujesz sobie jego imię - zgromiła mnie wzrokiem.
- Niee, myślałam nad czymś drobnym, jak na przykład kwiatek czy coś. Sama nie wiem.
- W sumie nie najgorszy pomysł, widziałam twoje prace, a że masz duszę artysty to taki obraz ale na innym płótnie to fajna forma wyrażenia siebie.
- Ale się z Ciebie zrobiła pani filozof.
- Pan Matthew bardzo się do tego przyczynił - zaśmiałyśmy się, bo co do tego ma rację, jedna lekcja u niego i od razu człowiek zaczyna myśleć inaczej.
CZYTASZ
Potomkini Krwi
FantasyPrzeciętna dziewczyna. Niezwykły umysł. Rodzinna tajemnica. Jak Eveleen zareaguje na to, że całe życie była okłamywana przez każdego członka swojej rodziny? Co zrobi, aby poradzić sobie z własną naturą? Nie może pozwolić aby wyszła ona na jaw. Pozna...