Rozdział 6.

2.9K 296 21
                                    

Usta jeszcze mnie piekły kiedy wróciłam do domu i oszołomiona jakoś dotarłam do kuchni. Usiadałam na taborecie, a obok mnie po chwili pojawił się Ian.

- No proszę, o której to się wraca?

- Napisałam ci sms.

- Tak tak, coś ty taka dziwna?

- Pocałował mnie-odpowiedziałam po prostu.

- Co zrobił?-spytał Ian zaskoczony.

- Pocałował mnie-powtórzyłam i w transie ruszyłam do swojego pokoju. Rozebrałam się ignorując pukanie Ian i ruszyłam do łazienki. Nalałam do wanny pełno wody dodając do niej olejków i powoli weszłam do niej zanurzając się po samą szyję. Oparłam głowę o kant i przymknęłam oczy rozkoszując się cudownym ciepłem i moje myśli od razu powędrowały w stronę Harrego i naszego pocałunku.

- Mam cholerną ochotę cię pocałować.

- Więc zrób to.

Jego usta spadły na moje powoli i miękko powodując wybuch fajerwerków w moim ciele. Jego wargi poruszały się powoli i z czułością. Jego usta były miękkie i ciepłe, jego dłonie nadal obejmowały moją twarz, a ja czułam się jak w niebie. Boże to się naprawdę dzieje!

Kiedy odsunął się ode mnie oprał czoło o moje i przymknął lekko oczy.

- Wow, kto cię nauczył tak całować?-spytał.

- Miałam dobrych nauczycieli.

- Bardzo dobrych, ale przyznaj, że ja jestem najlepszy-zaśmiał się odsuwając lekko.

- Tak, wmawiaj sobie narcyzie-odpowiedziałam uderzając go lekko w tors.

- Dobra a teraz narcyz postawi ci kolejnego drinka...

*

- Daffy ma niedługo urodziny co mogę jej kupić?

- Pięciolatce, która ma już wszystko?-zastanowiłam się drapiąc po brodzie. Daffy jest córką Gemmy i dokładnie za tydzień ma urodziny na, które ja też zostałam zaproszona. I przyznam się, że ja też jeszcze nie myślałam o prezentach.

- Nie masz dzisiaj żadnego spotkania ani planów więc możemy na godzinkę wyskoczyć do centrum. Ja oderwę się od papierów, a ty od rzeźby, może być.

- Och marzę o tym-westchnął zadowolony. Od rana tonęłam w papierach, a Harry bez wytchnienia pracował nad nowym projektem więc odrobina wytchnienia obojgu nam się przyda.

- Ok, i stawiasz mi lunch.

- A to niby dlaczego?-spytał zakładając ręce na klatce piersiowej.

- Bo pomogę ci coś wybrać?-spytałam głupio.

- Och no tak.

*

- Księżniczka Zosia czy Elsa z krainy lodu?-podniosłam dwa ogromne pudelka i podstawiłam pod nos Harremu.

- A czym się różnią?-spytał drapiąc się po głowie. Wyglądał dzisiaj wyjątkowo dobrze, a miał na sobie zwykłą koszule w czerwoną kratę i czarne jesny ale to jego włosy robiły najlepsze wrażenie. Miałam cholerną ochotę zanurzyć w nich palce i przeczesać splątane loki.

- Zośka ma szałową fioletową kieckę i rozdwojenie jaźni a Elsa jest cholernie gorąca ale to zimna suka.

- Boże Astrid o czym ty gadasz? -spytał robiąc głupią minę- Wybieram Else -sięgnął po pudełko-dla siebie, będę sobie robił przy niej dobrze.

Painter || H.S./L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz