Rozdział 19.

2.4K 230 26
                                    

Harry dał mi kilkudniowy urlop i wykorzystałam go w pełni na czas z rodziną. On wróciła następnego dnia rano do Londynu a na jego miejsce przyjechał Lou. Spędziliśmy razem dwa dni na nic nie robieniu, leniuchowaniu co za bardzo mi się podobało. Resztę czasu spędziłam z Timi i mamą. Zdecydowanie za rzadko je widuje. Co prawda nie mieszkamy daleko od siebie ale ja całymi dniami jestem tak zajęta że naprawdę nie mam czasu na podróże do domu. Muszą wystarczyć mi telefony i skype. Dlatego jak najlepiej i najintensywniej chciałam wykorzystać te kilka dni w domu.

Ostatniego dnia czułam się wypoczęta, zrelaksowana i przede wszystkim szczęśliwa. Te kilka dni pozwoliło mi się wyciszyć, przemyśleć wszystko dokładnie i powziąć nowe postanowienie

- Dbaj o siebie kochanie-powiedziała mama przyglądając mi się czuje. Objęłam ją jeszcze raz bardzo mocno i zapewniłam że będę dbać o siebie. Mama, jak chyba każda mama miała w sobie 6 zmysł, wystarczyło, że na mnie spojrzała i widziała co się dzieje. Tym razem też tak było. Jej oczy były czujne i wiem, że chciała by zdać mi kilka pytań ale nie tu i nie teraz. Spodziewałam się telefonu dzisiaj wieczorem i znowu będę musiała kłamać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, że jestem szczęśliwa. Najtrudniej jest mi okłamywać właśnie ją. To moja matka, należy się jej prawda.

- Jedz więcej jesteś szczupła jak koliberek.

- Mamo, nie mogę więcej jeść bo nie miała bym na nic czas-odpowiedziałam rozbawiona.

- Zapewniam cię Margaret, że je za dwóch, czasami nie starcza dla mnie-do rozmowy włączył się Lou który właśnie skończył pakować moje walizki i teraz przyszedł się pożegnać z moją mamą.

- Opiekuj się nią-poprosiła go uśmiechając się do niego czule.

- Będę-przytaknął odwzajemniając uśmiech.

- Dobrze, trzymajcie się dzieciaki.

- Zadzwonię, kiedy dojedziemy-dodałam już z wnętrza auta i pomachałam mamie energicznie.

- Dobrze kochanie, uważajcie na siebie-posłała mi całusa w powietrzu i patrzyła jak powoli wyjeżdżamy z posesji. Kiedy byliśmy już na drodze Lou przyspieszył, a ja całkowicie odprężona oparłam głowę o zagłówek i wsłuchałam się w przyjemną melodię lecącą z radia.

- Jakieś plany na jutro?

- Hmm wracam do pracy.

- A znajdziesz chwile na lunch ze swoim facetem?

- Niestety-pokręciłam przecząco głową ze smutną miną-Ness już zaklepała lunch.

- Ślub?-spytał

- Ypu-przytaknęłam głową i wcale się nie ciszyłam na to spotkanie. Bo jak miałam się cieszyć biorąc udział w przygotowaniach do ślubu faceta którego kocham? Jestem żałosna. Powinnam się na to nie zgodzić, ukryć się, zniknąć i leczyć złamane serce gdzieś daleko w samotność. Ale tego nie robię, nikt nie może się dowiedzieć że kocham się w Harrym więc dalej będę najlepszą przyjaciółką i będę się szeroko uśmiechać pomagając Ness w przygotowaniach do ślubu.

*

Czy sobota nie powinna być dniem w którym się odprężę, w którym będę leżeć do góry tyłkiem i oglądać seriale w tv? Dzień w którym będę zadowolona wyluzowana i zapomnę o wszystkich zmartwieniach? Nie? Niestety nie w moim przypadku. Ja w sobotę będę biegać po sklepach szukając sukni ślubnej. Niestety nie dla siebie. Ale był jeden plus tego dnia. Spotkanie z Ianem. Odkąd mieszkam z Lou mam dla niego naprawdę mało czasu, a i on nie ma zbyt wiele czasu, jego kariera nabrała tępa i teraz jest rozchwytywanym modelem. Mogę sobie tylko pogratulować takiego przyjaciela.

Painter || H.S./L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz