Kiedy się obudziłam od razu poczułam, że Louisa nie ma przy mnie. Nie czułam ciepła jego ciała, nie czułam jego zapachu. Nie czułam nic. Powoli otworzyłam oczy i słońce niemal mnie oślepiło. Wpadało przed odsłonięte firanki i jeszcze potęgowało mój ból głowy.
- Louis-powiedziałam w przestrzeń podnosząc się na poduszkach ale nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Żołądek ścisnął mi się boleśnie, a w głowie pojawiły się złe przeczucia. Moje czarne myśli jeszcze się powiększyły, kiedy w około łóżka nie zobaczyłam ubrań Louisa. Podniosłam się powoli, okręcając prześcieradłem i wyszłam z sypialni.
- Louis-powtórzyłam ale nie uzyskałam żadnej odpowiedzi. W moich oczach automatycznie pojawiły się łzy. Bolało jak cholera. Zostawił mnie tak jak ja zostawiłam jego. Usiadłam na kanapie i rozryczałam się na dobre. Co więcej mi zostało?
*
Po godzinie bezustannego płaczu, który rozsadzał mi czaszkę w końcu podniosłam się z kanapy i poszłam przemyć twarz zimną wodą. To uspokoiło mnie trochę ale wcale nie poprawiło mi humoru.
Dzięki Bogu, że jest niedziela. Nie muszę nigdzie iść i nic nie muszę robić. Max zajęta jest Joshem, Harry też się nie zapowiedział więc mogę siąść na kanapie i zatopić się jeszcze bardziej w czarnym myślach. Bolała mnie każda cząstka ciała i wszystkie nerwy.
Moje myśli przerwał dzwonek do drzwi. Nie miałam ochoty na żadne towarzystwo więc postanowiłam nie otwierać ale ktoś był bardzo uparty i nie miał zamiaru przestać.
Powlekając nogami podeszłam do drzwi i bez zastanowienie otworzyłam je. Przede mną stał nie kto inny jak Louis. Kiedy zobaczył w jakim jestem stanie szeroko otworzył oczy i spytał.
- Jezu Astrid co ci się stało?
- Obudziłam się, a ciebie nie było-powiedziałam nie mogąc powstrzymać łez potrze zalały moje policzki.
- Hej, hej-powiedział i przytulił mnie do swojej piersi-pojechałem do domu zmienić ubranie i wziąć prysznic.
- Mogłeś zostawić kartkę-mruknęłam wtulając się w niego.
- Nie cierpię kartek i wszystkich wiadomości które się na nich znajdują-odpowiedział, a ja zachichotałam cicho.
- Louis-powiedziałam poważniejąc nagle. Musieliśmy porozmawiać, poważnie, porozmawiać. Nie miałam pojęcia co teraz będzie miedzy nami. Ta noc wszystko zmieniła. Kocham go i chcę z nim być do końca życia, to co się stało utwierdza mnie w przekonaniu że też coś do mnie czuje. Mam nadzieje że kiedyś znowu usłyszę z jego ust te pięknie słowa które powiedział mi 5 lat temu.
- Nie, nie teraz, później dobrze?
- Yhm.
- Teraz mamy pewien problem który należy rozwiązać.
Dalej staliśmy w progu, a ja dalej się do niego przytulałam i nie chciałam przestać. Jego dotyk działał na mnie zbawiennie. Nawet ból głowy mi przeszedł. Nie wspominając już o czarnych myślach i bólu w sercu który minął w chwili, kiedy odezwał się do mnie tym miękkim cudownym głosem.
- Co się stało?-spytałam niechętnie odsuwając się od niego.
- Harry-westchnął smutniejąc nagle.
- Co z nim?-spytałam wchodząc do mieszkania.
- Kiedy do ciebie jechałem zadzwoniła Ann i powiedziała, że Harry ma małe załamanie.
- Na pewno nas teraz potrzebuje-powiedziałam patrząc na niego smutno. Przytaknął mi tylko głową, a ja od razu poszłam do sypialni nałożyć coś na siebie.
CZYTASZ
Painter || H.S./L.T.
FanfictionHarry jest malarzem, a Astrid beznadziejnie zakochaną w nim asystentką.