Rozdział 34.

2.2K 246 100
                                    

Kiedy się obudziłam od razu poczułam, że Louisa nie ma przy mnie. Nie czułam ciepła jego ciała, nie czułam jego zapachu. Nie czułam nic. Powoli otworzyłam oczy i słońce niemal mnie oślepiło. Wpadało przed odsłonięte firanki i jeszcze potęgowało mój ból głowy.

- Louis-powiedziałam w przestrzeń podnosząc się na poduszkach ale nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Żołądek ścisnął mi się boleśnie, a w głowie pojawiły się złe przeczucia. Moje czarne myśli jeszcze się powiększyły, kiedy w około łóżka nie zobaczyłam ubrań Louisa. Podniosłam się powoli, okręcając prześcieradłem i wyszłam z sypialni.

- Louis-powtórzyłam ale nie uzyskałam żadnej odpowiedzi. W moich oczach automatycznie pojawiły się łzy. Bolało jak cholera. Zostawił mnie tak jak ja zostawiłam jego. Usiadłam na kanapie i rozryczałam się na dobre. Co więcej mi zostało?

*

Po godzinie bezustannego płaczu, który rozsadzał mi czaszkę w końcu podniosłam się z kanapy i poszłam przemyć twarz zimną wodą. To uspokoiło mnie trochę ale wcale nie poprawiło mi humoru.

Dzięki Bogu, że jest niedziela. Nie muszę nigdzie iść i nic nie muszę robić. Max zajęta jest Joshem, Harry też się nie zapowiedział więc mogę siąść na kanapie i zatopić się jeszcze bardziej w czarnym myślach. Bolała mnie każda cząstka ciała i wszystkie nerwy.

Moje myśli przerwał dzwonek do drzwi. Nie miałam ochoty na żadne towarzystwo więc postanowiłam nie otwierać ale ktoś był bardzo uparty i nie miał zamiaru przestać.

Powlekając nogami podeszłam do drzwi i bez zastanowienie otworzyłam je. Przede mną stał nie kto inny jak Louis. Kiedy zobaczył w jakim jestem stanie szeroko otworzył oczy i spytał.

- Jezu Astrid co ci się stało?

- Obudziłam się, a ciebie nie było-powiedziałam nie mogąc powstrzymać łez potrze zalały moje policzki.

- Hej, hej-powiedział i przytulił mnie do swojej piersi-pojechałem do domu zmienić ubranie i wziąć prysznic.

- Mogłeś zostawić kartkę-mruknęłam wtulając się w niego.

- Nie cierpię kartek i wszystkich wiadomości które się na nich znajdują-odpowiedział, a ja zachichotałam cicho.

- Louis-powiedziałam poważniejąc nagle. Musieliśmy porozmawiać, poważnie, porozmawiać. Nie miałam pojęcia co teraz będzie miedzy nami. Ta noc wszystko zmieniła. Kocham go i chcę z nim być do końca życia, to co się stało utwierdza mnie w przekonaniu że też coś do mnie czuje. Mam nadzieje że kiedyś znowu usłyszę z jego ust te pięknie słowa które powiedział mi 5 lat temu.

- Nie, nie teraz, później dobrze?

- Yhm.

- Teraz mamy pewien problem który należy rozwiązać.

Dalej staliśmy w progu, a ja dalej się do niego przytulałam i nie chciałam przestać. Jego dotyk działał na mnie zbawiennie. Nawet ból głowy mi przeszedł. Nie wspominając już o czarnych myślach i bólu w sercu który minął w chwili, kiedy odezwał się do mnie tym miękkim cudownym głosem.

- Co się stało?-spytałam niechętnie odsuwając się od niego.

- Harry-westchnął smutniejąc nagle.

- Co z nim?-spytałam wchodząc do mieszkania.

- Kiedy do ciebie jechałem zadzwoniła Ann i powiedziała, że Harry ma małe załamanie.

- Na pewno nas teraz potrzebuje-powiedziałam patrząc na niego smutno. Przytaknął mi tylko głową, a ja od razu poszłam do sypialni nałożyć coś na siebie.

Painter || H.S./L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz