Astrid
Zbierałam się do wyjścia, kiedy Harry pojawił się salonie wystrojony od stóp do głów. Wyglądał zabójczo w swoich najbardziej obcisłych rurkach i czarnej prostej marynarce pod którą założył granatową koszule. Włosy wystylizował tak jak tylko on potrafił, w artystyczny nieład i wyglądał naprawdę cudnie. Nawet pachniał lepiej niż zwykle.
- Proszę, proszę co za ciacho-mruknęłam zbierając swoje rzeczy do torebki.
- Naprawdę jest ok?-spytał, jakoś dziwnie zdenerwowany. Co chwile poprawiał ubranie nie wspominając już o włosach, które przeczesywał prawie bez przerwy.
- Tak-przytknęłam-gdzie idziesz?
- Mam randkę z Ness.
- Ooo-zdziwiłam się trochę i ukryłam doskonale znane mi ukłucie bólu, które we mnie zakiełkowało. Powinnam się do tego przyzwyczajać. Harry przez cały tydzień nie mówił o niczym innym tylko o niej, a ja miałam już tego powoli dość. Nie mogłam słuchać jak się nią zachwyca bo po prostu cholernie mnie to bolało. Ukrywałam wszystko najlepiej jak mogłam, a kiedy już nie miałam siły rzucałam się w ramiona Lou i próbowałam o wszystkim zapomnieć co o dziwo mi się udawało. Nasz związek miał się dobrze jeśli monża tak mówić o związku, który trwa nie wiele ponad tydzień. Oboje lepiej się poznawaliśmy i czułam się z nim coraz bardziej związana. Dobrze było mieć przy sobie osobę, która zawsze cię wspiera, którą możesz przytulić kiedy tylko tego potrzebujesz, której możesz się wyżalić.
Mój związek z Lou miał się dobrze ale to co działo się miedzy Harrym i Ness było jeszcze lepsze. Nie dla mnie. Godzinami rozmawiał z nią przez telefon, a kiedy z nią nie gadał to się z nią spotykał. Po naszym wyjściu na kolacje wytrzymał jeden dzień. Jeden dzień i pojechał do niej i zaprosił ją na spacer. Mówiłam, że to będzie coś poważnego. Wcześniej Harry nigdy nie zabiegał tak o kobietę. To one zabiegały o Harrego.
- Idziemy do teatru.
- Do teatru?-spytałam zdziwiona. Mimo wielkiej miłości do wszelakiej sztuki Harry nie znosił teatru-nienawidzisz go.
- Jakoś to przeboleję-westchnął.
- Hmm, zależy ci na niej co?-spytałam spokojnie.
- Cholernie-przyznał-Astrid ja się jeszcze nigdy tak nie czułem, nie wiem co mam o tym myśleć.
- Cóż, ja chyba wiem-odpowiedziałam z trudem, a to co miałam powiedzieć za chwile było najbardziej bolesnym momentem mojego życia-ty się po prostu zakochałeś.
Harry
Zakochałem się? Czy to możliwe po tygodniu znajomości? Już wcześniej to podejrzewałem ale, kiedy Astrid mi to powiedziała dało mi to do myślenia. Czy rzeczywiście się zakochałem? Nie mogę przestać o niej myśleć, śni mi się, chciałbym ją mieć cały czas przy sobie. Chciałbym jej ciągle dotykać, całować ją, przytulać. Jeśli tak to chyba naprawdę się zakochałem.
Cała droga do mieszkania Ness zeszła mi właśnie na takich przemyśleniach. Podjechałem pod kamienice i w podskokach wbiegłem na schody i zapukałem do drzwi.
Kilka chwil minęło zanim drzwi się otworzyły i stanęła w nich Ness. Aż dech mi zaprało, tak pięknie wyglądała. Miała na sobie czarą elegancką sukienkę do kolan która idealnie opinała jej zgrabne ciało. Nie wiele odsłaniała, miała długi rękaw i prawie zero dekoltu ale to jeszcze bardziej działało na wyobraźnie. Włosy spięła w schludnego koka, a jej śliczną buzie zdobił tylko delikatny makijaż. Nigdy w swoim życiu nie widziałem tak pięknej kobiety.
CZYTASZ
Painter || H.S./L.T.
FanfictionHarry jest malarzem, a Astrid beznadziejnie zakochaną w nim asystentką.