Wróciłam do mieszkania i rzuciłam się na kanapę nie mogąc przestać. Wszystko skumulowało się na jeden wielki żałosny płacz. Nie spodziewałam się tego. Nie podejrzewałam, że tyle się zmieni. Ness umarła. Jezu, nadal w to nie wierzę. Harry mnie nienawidzi. W to akurat mogę uwierzyć. Co jeszcze mnie czeka? Czy w ogóle potrzebnie tu wracałam?
Płacz przerodził się w szloch, a on w ogromny ból głowy. Położyłam głowę na poduszce i zamknęłam oczy chcąc uciec od tego wszystkiego choć na chwilę.
Obudziłam się słysząc jak ktoś dzwoni do drzwi. Nie spodziewam się żadnych gości bo o tym gdzie mieszkam wiedzą na razie tylko trzy osoby. W lekkim szoku, jeszcze nie wybudzona, spojrzałam na budzik, który wskazywał za piętnaście dwunasta.Godzina bardzo nieodpowiednia na odwiedziny. A mimo to wstałam z wygodnej kanapy i poczłapałam do drzwi. Przez judasza sprawdziłam kto to i niemal od razu otworzyłam drzwi przed którymi stał Harry. Jego najmniej się tu spodziewałam. Wystarczyło jedno spojrzenie na jego zmęczoną twarz, a w moich oczach znowu pojawiły się łzy.
- Ja...ja-zaczęłam się jąkać nie wiedząc co powiedzieć-ja...
Nie zdążyłam powiedzieć nic więcej bo on po prostu przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.
Objęłam go mocno i ułożyłam głowę na jego ramieniu rozklejając się na dobre.
- Harry ja przepraszam....
- No już ciii-gładził mnie po głowie uspokajająco.
- Tak mi przykro.
- Mi też-odpowiedział i powoli kierował się ze mną, nadal w ramionach, do salonu. Płakałam długo i głośno znowu nie mogąc przestać. Dopiero po dłuższej chwili odsunęłam się od niego i nieelegancko pociągnęłam nosem.
- No no-powiedziałam Harry przyglądając się mi uważnie-nawet siorbiąc nosem nadal jesteś piękna-dodał i pogładził mnie po policzku. Na jego ustach zagościł mały uśmiech.
- Harry...-zaczęłam powoli nie odpowiadając na jego kompletem. Nie było teraz na to czasu. Chciałam porozmawiać poważnie i wiedziałam, że będzie to bolesna rozmowa. Ale zanim cokolwiek powiedziałam przerwał mi.
- Nie, jeszcze nie-powiedział po prostu i usiadał na kanapie. Zrobiłam to samo i przez dłuższą chwile oboje siedzieliśmy w kompletnej ciszy. Nie miałam pojęcia jak zacząć rozmowę. Chciałam mu zdać wiele pytań ale nie był na nie gotowy. Nie miałam pojęcia czy można kiedykolwiek być gotowym na to żeby rozmawiać o śmierci ukochanej kobiety.
- Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?-spytam w końcu.
- Zadzwoniłem do twojej mamy.
- Yhm.
- Astrid nie uważasz że należą się mi jakieś wyjaśnienia?-spytał w końcu-zniknęłaś tak nagle i to w dniu naszego ślubu...
- Przepraszam, nie chciałam wam tego psuć...
- Nie popsułaś, że odeszłaś dowiedzieliśmy się dopiero po podróży poślubnej.
- Co? Jak to?
- Lou stwierdził, że nie będzie nam psuł najważniejszego dnia w życiu i nic nie powiedział aż wróciliśmy z wakacji.
- To dobrze-odetchnęłam z ulgą.
- Nic nie jest dobrze-odpowiedział z wyrzutem-dlaczego odeszłaś?
- Musiałam, ja...ja, potrzebowałam przerwy, czułam, że moje życie stoi w martwym punkcie i nic już się nie zmieni, musiałam coś zrobić...
CZYTASZ
Painter || H.S./L.T.
FanfictionHarry jest malarzem, a Astrid beznadziejnie zakochaną w nim asystentką.