Rozdział 18.

2.4K 254 51
                                    

Dojechaliśmy na miejsce w przeciągu godziny i pielęgniarka była na tyle życzliwa, że bez większych przeszkód powiedziała mi gdzie jest Timi. Kiedy przybiegłam do sali lekarz własnie kończył zakładać jej gips na nogę. Podbiegłam do niej i nie zważając na mężczyznę przytuliłam mono.

- Timi-westchnęłam w jej ramię.

- Wszytko ok-odpowiedziała oddając uścisk.

- Naprawdę?-spytałam sarkastycznie.

- Ma tylko złamany obojczyk i nogę, to nic poważnego-wtrącił się wścibski lekarz. A ja w tym czasie podeszłam do mamy i uściskałam ją tak samo mocno jak Timi. Cieszyłam się, że je widzę, ale wolała bym żeby odbyło się to w lepszych okolicznościach.

- Możemy ją dzisiaj zabrać?

- Tak jak najbardziej-przytkaną lekarz-zaraz skończymy, przepiszemy ci leki-uśmiechnął się do Timi-i możesz wrócić do domu

- Super-westchnęła uradowana Timi-nie cierpię szpitali-lekarz posłał jej groźne spojrzenie ale jak zwykle zignorowała to i spojrzała na Harrego który do tej pory stał z boku i wszystkiemu spokojnie się przyglądał-widzę, że przywiozłaś ze sobą największego przystojniaka Londynu, cześć Harry.

- Timi-skinął jej głową z uśmiechem. Moja 18 letnia siostra dokładnie obejrzała go sobie przygryzając dolną wargę. Nie wiem jak to możliwe, że jesteśmy siostrami. Jesteśmy zupełnymi przeciwieństwami. I czasami zazdroszczę jej tej pewności siebie i brawury której ja nie posiadam. Ja nigdy w życiu nie patrzyłam tak na Harrego, nie patrzyłam tak na żadnego faceta. A ona teraz wręcz pożerała go wzrokiem. Smarkula.

- Jak się masz?-spytała słodko.

- Zaręczył się dwa dni temu-odpowiedziałam równie słodko żeby ukrócić jej teatrzyk. Kochałam ją całym sercem ale czasami miałam ochotę ją udusić. Naprawdę.

- Ooo gratuluję Harry-moja mama uściskała go mocno i kiedy oboje nie patrzyli Timi wystawiła mi język na co opowiedziałam jej tym samym.

*

Timi była wniebowzięta kiedy Harry niósł ją po schodach do jej pokoju. Trzymała się go jak małpa gałązki i szczerzyła jak szympans do banana. Gromiłam ją wzrokiem idąc tuż za nimi ale kompletnie mnie ignorowała.

- Możesz później przyjść i utulić mnie do snu-powiedziała słodko kiedy delikatnie położył ją na łóżku.

Harry na szczęście w odpowiedzi zaśmiał się i poczochrał jej kręcone włosy jak starszy opiekuńczy brat.

- Trzymaj się dzieciaku-powiedział wychodząc z pokoju, a ja za nim.

- Nie jestem dzieckiem-usłyszałam jak woła Timi kiedy zamykałam drzwi.

Spojrzałam wymownie na Harrego i razem zeszliśmy do kuchni gdzie mama przyrządzała nam kolację.

- Harry zostaniesz na noc?-spytała.

- Nie nie mogę...

- Musisz-przerwała mu-jest już późno, nie bezpiecznie jest prowadzić w nocy, a po za tym mi się nie odmawia pamiętaj-dodała wskazując na niego palcem z ciepłym uśmiechem.

- Więc nie mam wyjścia-zgodził się potulnie co wywołało mały uśmiech na mojej twarzy.

- A teraz jedzcie-położyła przed nami talerz z kanapkami i sporą miseczkę sałatki-a ja zajrzę do Timi.

Nałożyłam nam solidną porcję sałatki i nalałam do kubków herbaty.

Zaczęliśmy jeść rozmawiając swobodnie kiedy nagle przypomniałam sobie o moim facecie który pewnie odchodzi od zmysłów zastanawiając się gdzie jestem.

Painter || H.S./L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz