19 listopada, 16:40
ANIA POV
Ja: Ok, możesz przyjechać.
Dupek: :o podaj adres
Ja: Durniu, po prostu powiem ci jak masz dojechać tu autobusem i wyjdę po ciebie na przystanek.
Dupek: Żeby mnie fanki zgniotły w tym busie? -,------
Ja: Tak, dokładnie tego pragnę. Nie przesadzaj. Założysz kaptur, pójdziesz na koniec i nikt cię nie rozpozna.
Dupek: Zapomniałas że nie umiem polskiego?
Ja: pamiętaj że jesteś zdany na moją łaskę.
Dupek: oh przepraszam najświętsza królowo -,-
Ja: Wyjdziesz na najbliższy przystanek razem z Sylwia Przybysz, ok? Ona niech cię wepchnie do autobusu 77 na Rondo Kaponierę. Odbijesz ładnie bilet i wyjdziesz na przystanku Kwiatowa.
Dupek: A skąd mam wiedzieć który to ten przystanek?
Ja: Devries, jesteś idiotą. W każdym autobusie jest napisane na jakim przystanku aktualnie jesteś. Poza tym wysiądziesz pod brązową galerią.
Dupek: Ok i ty tam będziesz tak?
Ja: Tak.
Dupek: Dobra to zaraz wychodzę z Sylwia na przystanek.
Ja: Nie! Wyjdziesz dopiero jak ci napiszę okay?
Poszłam do pokoju mamy uprzednio pukając. Stała przed lustrem w sukience, którą jej wybrałam, makijażu i w czarnych szpilkach.
- Wyglądasz pięknie. - uśmiechnęłam się do niej. Podziękowała mi.
- Za ile wychodzisz? - zapytałam po chwili.
- O 16:50. A czemu?
- Nic. Jak będziesz chciała wrócić to dzwoń. - krzyknęłam do niej wracając do swojego pokoju. Sprawdziłam temu debilowi autobusy. Najwcześniejszy ma za 7 minut i wtedy będzie u mnie o 17:30. Szybko to do niego napisałam a on poinformował mnie, że przyjedzie właśnie nim. Mając niecałe 50 minut na przygotowanie się od razu poszłam do mojej łazienki. Tam się wykąpałam i umyłam włosy. Następnie wysuszyłam się i w szlafroku wróciłam do swojego pokoju. Przeszukałam całą szafę w poszukiwaniu ubrań. W końcu znalazłam odpowiednie. Założyłam świeżą bieliznę, przebrałam się w nie i chciałam iść do łazienki, ale usłyszałam wołanie mamy więc wyszłam z pokoju.
- Wychodzę za moment, jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń. - powiedziała nie patrząc na mnie. Nagle się odwróciła i spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Wybierasz się gdzieś? - spytała patrząc na mnie podejrzliwie.
- Nieeee. - uśmiechnęłam się niewinnie.
- No dobra. - machnęła ręką. - Widzę, że będziesz miała gości, więc wrócę rano. - założyła swoją kurtkę. - tylko nie chcę zostać babcią. - spojrzała na mnie ostrzegawczo, a ja spaliłam buraka.
- Mamo.. - burknęłam pod nosem. Zaśmiała się cicho, pożegnała się i opuściła dom. Wróciłam do łazienki. Pokręciłam trochę włosy i zrobiłam lekki makijaż. Przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam okej. Poszłam do swojego pokoju i sprawdziłam godzinę. Miałam jeszcze dobre 20 minut do przyjazdu jego autobusu, więc zrobiłam sobie zdjęcia na instagrama. Dawno nic tam nie dodawałam. ( jpg Ani które zrobiła jest w mediach, jest ona dokładnie tak samo ubrana) Po zrobieniu zdjęć schowałam do szafy pościel i poduszkę i złożyłam łóżko w kanapę. Schowałam telefon do kieszeni spodni, założyłam wcześniej kupioną kurtkę i wyszłam z domu zamykając go na klucz. Włożyłam w uszy słuchawki i w ciszy udałam się na przystanek. Po 10 minutach podjechał autobus 77. Serce zaczęło mi bić jak głupie, a ja zaczęłam się stresować. W końcu wyszedł. Rozejrzał się po ludziach aż mnie zauważył i do mnie podszedł z uśmiechem. Ja się nie uśmiechnęłam mimo, że w środku skakałam ze szczęścia.
- Widzę, że dotarłeś w jednym kawałku. - zadrwiłam. On się uroczo zaśmiał.
- A ty jak zwykle wredna. - pokazał rząd śnieżnobiałych zębów. Pokazałam mu język i zaczęłam iść w stronę mojego domu nie przejmując się Leondre. Po chwili dopiero usłyszałam jak za mną biegnie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Po chwili szedł już obok mnie i chyba udawał focha.
- Jeśli myślisz, że będę starała się o twoje wybaczenie to się mylisz. - uśmiechnęłam się złośliwie w jego stronę. Chłopak prychnął teatralnie zarzucając swoją grzywkę na prawą stronę.
- A raczej, jestem wręcz przekonana, że to ty będziesz mnie błagał o więcej. - oblizałam wolno usta, po czym przygryzłam dolną wargę. Widziałam jak chłopak patrzy na moje usta w pewien... sposób. Na pewno wiecie o co mi chodzi.
- Mianowicie o co? - zatrzymał się na chodniku, więc zrobiłam to samo. Uśmiechnęłam się szeroko, bo wygrałam.
- Ha! Wygrałam! - krzyknęłam i zaczęłam odprawiać swój taniec szczęścia, lecz na pewien urozmaicony sposób bo ruszałam biodrami dość... seksownie. Wszystko po to by sprowokować Leo. W pewnym momencie objął mnie w talii i pociągnął do przodu mrucząc przy tym, żebyśmy już poszli. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, lecz skończył się po 20 sekundach gdy brunet mnie puścił. W ciszy doszliśmy do mojego domu. Odwiesiliśmy kurtki na wieszak w przedpokoju.
- Chcesz coś do picia czy coś? - przerwałam mu wgapianie się we mnie. Pokręcił przecząco głową, więc skierowaliśmy się w stronę schodów. Gdy po nich wchodziliśmy poczułam klepnięcie w tyłek.
- Devries, nie pozwalaj sobie. - warknęłam.
- To mnie nie kuś. - powiedział rozbawionym tonem. Na pewno go kusiłam i dobrze o tym wiedziałam. Niech się męczy. Po chwili byliśmy już w moim pokoju. Wyglądał on normalnie, był cały biały, miał czarną kanapę i białe biurko, komodę, fotele i stół. Na przeciwko kanapy mieściła się plazma, która służyła mi tylko do grania i oglądania filmów na Youtube.
- Ładny pokój. - skomentował Leo.
- Dzięki. - wzruszyłam ramionami i uwaliłam się na kanapie.
- Tak właściwie, ciągle mówisz do mnie Devries, a ja nie wiem jak ty masz na nazwisko. - popatrzył na mnie z zaciekawieniem siadając na fotelu.
- Rosati. - odpowiedziałam. Niech się cieszy, że jest proste. Leo skinął głową.
- Co będziemy robić? - spytał po chwili.
- A co chcesz? Mam do zaproponowania filmy, gry, jedzenie... - wymieniłam aż nagle wpadłam na genialny pomysł. - I coś jeszcze. - przygryzłam wargę.
- A to ostatnie to? - spytał obserwując mnie. Podeszłam do niego pewnym krokiem kołysząc biodrami. Gdy byłam przed jego fotelem nagle usiadłam na nim okrakiem. Usłyszałam jak szybko bierze wdech i uśmiechnęłam się pod nosem. Zaczęłam bawić się jego koszulką, a potem przeniosłam ręce pod nią. Jeździłam palcami po jego lekko umięśnionym torsie i obserwowałam jego twarz. Patrzył na mnie przygryzając wargę. Poczułam jego ręce na swoich biodrach. Nachyliłam się nad nim i cmoknęłam jego szyję. Potem uniosłam się wypinając biust do przodu. Posłałam mu zadziorny uśmiech. Odwzajemnił mój gest tym samym. Nagle nachyliłam się nad jego uchem.
- 2:0, Devries. - wymruczałam schodząc z niego._______________
Jest i kolejny :)
Następny pojawi się za 3 komentarze.
Zu
CZYTASZ
Helper | BAM
FanfictionAnia Rosati Bambino, która w życiu nie ma lekko. Leondre Devries, który był prześladowany, ale pomógł mu Charlie Lenehan, teraz są znani na całym świecie. Czy Ani też ktoś pomoże? FANFICTION O BARS AND MELODY DONT COPY