20 listopada, godz. 11:56
ANIA POV
Znacie to uczucie gdy przez rok posypało wam się doszczętnie życie? Samookaleczanie, śmierć ojca, zranienie przez internetową przyjaciółkę, załamanie się mamy, prześladowcy w szkole aż na samym końcu dowiadujecie się, że jesteście adoptowani? Nie? Ja znam je. Czuję się jak wykorzystane gówno do testu - jak długo może wytrzymać nastolatka? Jestem pierdolonym obiektem testowym. Mam ochotę wykrzyczeć życiu jaką jest podłą suką. No bo jest, kto chce zaprzeczyć niech podniesie rękę w górę. Czasem wydaję mi się, że jestem tu za karę. Łzy wyżerają mi ślady na policzkach, ale ja nie jestem smutna.
Jesteś. I to cholernie.
Zamknij się choć raz jebany umyśle. Jestem wściekła. Wściekła na moją mamę. Haha, nie mam kogoś takiego. Zdenerwowana wbiegłam do jej pokoju i widziałam jak płacze. Ona płacze? Ona właśnie się dowiedziała że jest kurwa adoptowana, tak?
- Kiedy?! - wrzasnęłam na nią z ogromną furią.
- Miałaś 3 lata... Skarbie... - odezwała się płacząc.
- Ty... - pokręciłam z niedowierzaniem głową. - Ty zakłamana, podła idiotko! - miałam ochotę do niej dobiec i wyszarpać. Jestem za ostra? Mam to teraz w dupie.
- Wiesz co? Nienawidzę cię i mam do tego pełne prawo. - wysyczałam. - Nie szukaj mnie, muszę to przemyśleć. - opuściłam jej pokój z wielką złością. Pobiegłam do siebie i słyszałam jak za mną biegnie Leo. Rzuciłam się na swoją kanapę i zaczęłam płakać. Łzami pełnymi bólu i cierpienia. Nic nie boli jak to, że osoba którą nazywałaś swoją matką nie jest w żaden sposób z tobą spokrewniona.
- Ann.. - usiadł obok mnie. - Uspokój się. - potarł ręką moje plecy.
- Daj mi spokój. - dławiłam się własnymi łzami.
- Potem będziesz mnie wyzywać i bić. Teraz powiedz mi gdzie masz walizkę i jedz te tosty. - podniósł mnie i spojrzał w oczy. Był przygnębiony i... zdenerwowany?
- Co ty chcesz zrobić? - spytałam ale posłusznie wyciągnęłam walizkę spod szafy. Brunet bez słowa zaczął pakować różne moje ubrania i bieliznę.
- Zadzwoń po taksówkę. - mruknął. Nie wiem co kombinuje, ale nie zostanę tu ani minuty dłużej. Posłusznie zamówiłam nam taksówkę na za 10 minut. Weszłam za Leo do łazienki a on właśnie zgarniał do walizki moje kosmetyki i żele pod prysznic. Wzięłam jeszcze ręcznik z szafki i spakowałam go do tej samej walizki. Rozumiejąc o co może mu chodzić szybko wzięłam jakieś swoje słuchawki, ładowarki, oszczędności i Ipada. Telefon miałam w kieszeni. Wszystko wcisnęłam do walizki którą niósł chłopak. Gdy zakładałam buty przypomniałam sobie o tym, że innych tam nie wpakowałam. Szybko się tym zajęłam a już po chwili schodziliśmy na dół. Bez słowa założyliśmy kurtki i opuściliśmy mój dom. Staliśmy na chodniku czekając na taxi.
- Dziękuję. - szepnęłam nagle i pocałowałam go w policzek. Po prostu brakuje mi przyjaciela. Mam przyjaciółki, ale chciałabym mieć jeszcze przyjaciela, a najlepiej geja ( od aut. Pozdrawiam oli9423 Nadusiahumor i KawaiiZuz haha).
- Nie ma za co. Pamiętaj, że to, że się wygłupiam czy się czasem z ciebie śmieję nie ma znaczenia gdy będziesz miała jakiś problem. Po prostu jak coś się stanie to pisz, nie ważne o której godzinie i niezależnie od tego czy się pokłócimy, okay? - chwycił mnie za rękę a po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze.
- Okay, ty też z każdym problemem możesz napisać do mnie. - uśmiechnęłam się słabo. Starałam się powstrzymywać łzy choć w środku czułam jakby coś nagle wbijało się we mnie od podbrzusza i rozrywało wszystkie moje wnętrzności idąc do mojego gardła by opuścić mnie w postaci krzyku. Po kilku minutach taksówka przyjechała a ja nadal nie wiedziałam co Leo kombinuje. Brunet pokazał taksówkarzowi jakiś adres. On jedynie skinął głową i ruszył. Nagle dostałam smsa.
Leo👑: Jedziesz ze mną w trasę po Polsce, żebyś mogła wszystko przemyśleć na spokojnie.
CZYTASZ
Helper | BAM
FanfictionAnia Rosati Bambino, która w życiu nie ma lekko. Leondre Devries, który był prześladowany, ale pomógł mu Charlie Lenehan, teraz są znani na całym świecie. Czy Ani też ktoś pomoże? FANFICTION O BARS AND MELODY DONT COPY