10

2.5K 153 12
                                    

NOTKA NA DOLE

20 listopada godz. 15:56

ANIA POV

Nie zdziwiłam się gdy Leo mi odpisał, że to nie rozmowa na telefon. Nie mogłam się doczekać, aż będziemy na miejscu. Nagle mój telefon zawibrował.
Mama: Gdzie jesteś?

Prychnęłam. Nienawidzę. Nienawidzę. Nienawidzę. Czego nienawidzę? JEJ NIENAWIDZĘ.

Ja: z dala od ciebie.
Mama: wróć do domu, porozmawiajmy.
Ja: nie. bardzo mnie zraniłaś. I nie chodzi o to, że mnie zaadoptowałaś tylko o to że mi o tym nie powiedziałaś a na dodatek teraz mi o tym powiedziałaś przez przypadek!
Ja: chcę spotkania z moimi prawdziwymi rodzicami.
Mama: wróć, porozmawiajmy.
Ja: nie. daj mi spokój. nie chce z tobą pisać, ani rozmawiać! nie kontaktuj się ze mną. potrzebuje czasu.
Mama: to nie takie proste. przez 12 lat traktowałam cię jak rodzoną córkę, nadal cię tak traktuje. Ania, kocham cię córeczko, nie wyobrażam sobie bez ciebie życia. Wszystko ci wytłumaczę jak wrócisz.
Mama: skarbie, kocham cię, pamiętaj o tym.
Ja: pamiętam.

Podpięłam słuchawki do telefonu i zaczęłam słuchac muzyki. Nie zauważyłam nawet kiedy zasnęłam.

20 listopada, godz. 16:45

ANIA POV

Czułam jak jestem niesiona, tylko nie wiedziałam przez kogo. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Leo.
- Śpij, kurczaczku. - uśmiechnął się. Uniosłam delikatnie kąciki ust.
- Nie chcę, kogucie. - szepnęłam i chwyciłam go za kurtkę. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przytuliłam Leo. Jestem skomplikowana? Wiem, też tak sądzę. 
- Dziękuję, ale i tak musimy pogadać o twojej litości. - szepnęłam mu do ucha. Zignorowałam fakt, że nie mam na sobie kurtki ani nie widzę swojej walizki. Po chwili byliśmy już w hotelu a brunet odstawił mnie na ziemię. Nagle podszedł do mnie Remo.
- Ty jesteś Anna Rosati, tak? - spytał trzymając jakieś dokumenty w ręce.
- Tak, to ja. - skinęłam głową.
- Podpisz się tutaj. - wskazał palcem i podał mi długopis. Zrobiłam to o co prosił.
- To jest mi potrzebne do potwierdzenia twojej obecności na koncertach i w tour busie. Dodatkowo muszę mieć podpis twojego opiekuna. - uśmiechnął się.
- Y... - zaczęłam panikować.
- Spokojnie, nie chodzi mi o twoją mamę, tylko o osobę która teraz cię tu pilnuje. - wyjaśnił.
- Aha. Chwileczkę. - poszłam po Leondre, bo nie wiedziałam kto może zostać moim opiekunem.
- No jak kto? Charlie. - wzruszył ramionami.
- On ma 17 lat a nie 18! - wywróciłam oczami.
- W Anglii jest już pełnoletni. - mruknął zirytowany i poszedł po blondyna. Po chwili miałam podpisane już wszystkie dokumenty. Pokój miałam razem z Charlie'm i Leo. Od razu tam poszłam, bo chłopacy i reszta artystów mieli spotkanie. Wyjęłam telefon z kieszeni i postanowiłam napisać do Oliwii.
Ja: Nie zgadniesz gdzie jestem 😱😍
Oliwia: na randce z Devries'em?
Oliwia: a nie, on ma dziś koncert w Krakowie ;p więc gdzie?
Ja: w hotelu
Oliwia: CO
Oliwia: COŚ TY ZNOWU WYMYŚLIŁA?!
Ja: dowiedziałam się prawdy i Leo tam był i ja byłam roztrzęsiona i on mnie zabrał ze sobą do krk
Oliwia: jakiej prawdy? o czym ty mówisz
Ja: jestem adoptowana...
Oliwia: o cholera
Oliwia: tak mi przykro, anka:(
Ja: heh, mi jest przykro bo dowiedziałam się przez przypadek:) nie zamierzała mi o tym powiedzieć
Ja: zylabym w przekonaniu że jestem jej prawdziwa córka.
Oliwia: kocha cię jak prawdziwa córkę, skarbie. jesteś silna, dasz radę :)

Nagle do pokoju weszli chłopcy.
- Wreszcie mam okazję cię poznać. - uśmiechnął się Charlie, a ja to odwzajemniłam.
- Szanuje cię, zamiast ślinić się na widok Leo, postanowiłaś robić sobie z niego bekę. - zaśmiał się.  Przybiliśmy piątkę a potem Devries wyprosił go z pokoju. Domyślałam się po co.
- Więc Ann. - oparł się o stół który był na przeciwko łóżka na którym siedziałam. - Mówisz, że się nad tobą lituję, tak? - skinęłam głową. - Dlaczego tak sądzisz?
- Ponieważ jesteś mi to winny, a poza tym nie chce mi się wierzyć, żeby chciało ci się spędzać czas z głupią fanką, która wpada w kłopoty co 15 minut. - mruknęłam wbijając wzrok w swoje nogi.
- Kłopoty to moje drugie imię. - zamilkł na chwilę pewnie po to by puścić mi oczko. -  Wiesz, ta głupia fanka okazała się być świetną dziewczyną z podobnym poczuciem humoru co moje. - podszedł do mnie. - dodatkowo jest śliczna i potrafi być miła, lecz często pokazuje pazury. - uniósł mój podbródek palcami zmuszając bym popatrzyła mu w oczy. - i zachowuje się jak byśmy znali się od lat, a nie jak psychofanka. - poczułam jak robi mi się ciepło w środku. Może rzeczywiście mnie lubi? Nagle chłopak uklęknął przede mną a mi serce podeszło do gardła.
- Czy ty Anne nie pamiętam jak masz na drugie imię Rosati zechcesz być moją przyjaciółkę? - powiedział szarmanckim tonem przez co mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Tak panie Leondre Antonio Devries. - uniosłam dumnie głowę a po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
- Czyli tak jak niektóre osoby mówią na siebie " misiu " i " kotku " w przyjaźni to my będziemy mówić na siebie " kurczaczek " i " kogut "? - spytałam dla pewności. Leo skinął z rozbawieniem głową. Nagle do pokoju wpadli Sylwia, Charlie i Sylwia. Gdy nas zobaczyli od razu spoważnieli. Popatrzyliśmy z Leondre po sobie i dopiero po chwili zrozumieliśmy o co chodzi. Leo cały czas klęczał przede mną trzymając moją rękę. Szybko od siebie odskoczyliśmy. Zakryłam twarz włosami, a w pokoju panowała niezręczna cisza dopóki nie została przerwana przez Charlsa.
- No to ten... Szczęścia. - odchrząknął. Spojrzeliśmy na siebie razem z Leo a po chwili zaczęliśmy się śmiać jak nienormalni. Trwało to dobre kilka minut.
- My nie jesteśmy razem. -  wydyszałam. - Tak w ogóle to Ania jestem. - powiedziałam po polsku i podeszłam do piosenkarek. Obydwie podały mi rękę mówiąc przy tym swoje imię, mimo że je znałam. Rozmawialiśmy ze sobą dobre 15 minut gdy do pokoju wszedł Remo.
- Sylwie i chłopcy macie za 5 minut Meet and Greet! - powiedziałam i poszedł dalej zapewne do innych artystów.
- Co tak późno? - spytałam zdziwiona.
- Wcale nie tak późno, jest dopiero 16:20. - wzruszyła ramionami Sylwia Przybysz.
- Nie powinniście mieć próby? - mruknęłam.
- Mieliśmy ją rano jak Leo nie było. - popatrzyła na niego podejrzliwie. - A poza tym będziemy mieli jeszcze jedną, bo po M&G występ mają Sikorscy, którzy są teraz na próbie, a ja dopiero po nich, potem mój ziomek Lipka. - objęła koleżankę ramieniem na co ona się zaśmiała. - a na końcu Bars & Melody. - powiedziała tak jak Leo w ich piosenkach. Przytaknęłam głową. Chwyciłam telefon do ręki i napisałam do Leo, bo po co rozmawiać?

Helper | BAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz