Łzy

4K 237 24
                                    

- Co on od ciebie chce?

- Cicho miałaś być.

Wywruciłam oczami.

- Dowiesz się w swoim czasie. No więc,mój tata jest szefem twojego...

- Ten pijak!!!?

- Kurwa Mona no!!

Nie da się tak wysłuchiwać bez żadnej reakcji!!

- Będę cicho.

- To nie jest mój prawdziwy ojciec,ten żul z ulicy to bezdomny,twój tata mu zapłacił żeby przeszedł koło twojego domu i coś tam powrzeszczał.

Ja nie wierze w to co słyszę...jak on mógł tak kłamać?
W sumie to ja też taka święta nie byłam...

- Miałem na ciebie czekać i niby cię ochronić czy coś żeby cię poznać. Na początku myślałem że będę wykonywał moje zadanie przez jakiś tydzień bez żadnych problemów,ale ja nie sądziłem...że się w tobie zakocham.

Tego już nie wytrzymałam,po policzku spływały ciepłe łzy...

Spojrzał na mnie chyba po raz pierwszy od kiedy zaczął mówić.

- Jak ja mam dalej mówić jeśli cię widzę w takim stanie?

Z biurka wzięłam zeszyt i ołówek.

Kontynuuj,nie mogę mówić.

Podałam mu kartkę.

Przeczytał ją i wyrzucił w kąt.

- Już możesz.

Podałam następną.

Ja nie dam rady mówić...za dużo tego...

- Mówiłem że nie jesteś gotowa.

Następna...

Muszę wiedzieć wszystko...TERAZ!

Westchnął.

- J..Ja miałem się z tobą spotykać przez jakiś czas żebyś nie była sama.

O co tu chodzi!?

- Proszę cię powiedz coś.

Odniosłam wrażenie jakbym miała się rozsypać w drobny mak...jeszcze jedno słowo i...trach...nie ma mnie. Może i lepiej...

- Kto ci kazał?- mój głos łamał się z każdą literą.

- Twój tata.

- Po co?

- Żebyś nie była sama.

- Nie jestem.

- Tylko że... Oni mają za niedługo wyjechać i nie mogą cię zabrać ze sobą.

- Czemu akurat ty ?

- Mój ojciec nic nie wie że handluje prochami, a twój mnie kiedyś zobaczył i grozi że jak nie zrobię tego czego ode mnie wymaga to powie.

- I czemu jest na ciebie wściekły?

- Bo to ja zabiłem Ane.

Gorąco...zrobiło mi się strasznie ciepło.

- Jak ?

- Gdy cię porwała postrzeliłem ją w kolano i wykrwawiła się.

- Przecież ona chciała mnie zabić...

- Wiem.

- Gdzie mieszkasz?

- Chwilowo w tym domu gdzie byłaś pierwszy raz. Mój prawdziwy dom jest na końcu miasta.

- Przecież widziałam te butelki i to wszystko...

- To było udawane. Ja je rozsypałem.

- Coś jeszcze?

- Kocham Cię.

- Ale ja Ciebię chyba już nie.

- Co?

- Kłamałeś i jeszcze wykorzystałeś moment żeby się ze mną przespać.

- W tedy już cię kochałem!

- Ty słyszysz jak to brzmi?!!!

Krzyczałam.

- A jak mam to inaczej powiedzieć?!
Że nie planowałem cię kochać ale mnie zmieniłaś!?

- Wyjdź.

Wpuścił głośno powietrze i...odszedł.


I am BOSSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz