Spotkanie

2.3K 133 16
                                    


Odezwał się ciężki męski głos:

- Kto mówi?

- Chcę zapytać o to samo.

- Żartujesz sobie ze mnie? Z kim rozmawiam?

- Czego chcesz od Rendiego?

- Do cholery kim jesteś? Jego kolejną panienką? - zaśmiał się ponuro.

- Nie wiem kim jesteś,ale jestem pewna że coś wiesz. Co chcesz w zamian za to, że powiesz mi jakie masz interesy z Rendim?

Znowu śmiech.

- Czy ty się dziewczyno słyszysz? Składasz jakieś głupie propozycję nie wiedząc nawet komu? Na pewno jesteś jakąś pustą lalką tego rudego przygłupa.

- Ostatni raz proszę,powiesz mi parę ciekawostek i dam ci co chcesz.

- Ty naprawdę jesteś idiotką,ale takiej okazji nie przepuszczę. Bądź za dwie godziny przy fontannie w centrum.

- Jak cię rozpoznam?

- Mnie nie da się nie zauważyć. Do zobaczenia skarbie. - rozłączył się.

Odłożyłam telefon na stolik i usiadłam na kanapę.

- W co ja się wpakowałam...-mruknęłam do siebie - ja naprawdę jestem idiotką.

- Czemu?

- Rendi?! - zerwałam się z kanapy na proste nogi,kurde a co jak słyszał rozmowę?

- Czemu tak wrzeszczysz? Stoję obok ciebie.

- N-no wystraszyłeś mnie.

- Gadałaś z kimś?

- Nie ,wydawało ci się.-delikatnie się uśmiechnęłam.

- Słuchaj,muszę pojechać załatwić parę spraw. Nie chcę żebyś była sama a nie mogę cię zabrać ze sobą...może spotkałabyś się ze znajomymi? Mogę cię podwieźć jeśli chcesz.

- Czemu nie mogę jechać z tobą?

- Wiesz...- podrapał się w tył głowy- nie zrozum mnie źle,ale idę w miejsca które nie są dla ciebie.

Yhm...czyżby to kolejne kłamstwo?

- Spoko,dam sobie radę. Za ile wrócisz?

- Wieczorem.

Jeden problem z głowy.

- Dobra,a moja koleżanka mogłaby przyjść tutaj? - nie mam koleżanek, a nic się nie stanie jeśli ja raz skłamie.

Pochylił się nade mną i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.

Szepnął mi do ucha:

- Może,ale ma zniknąć do mojego powrotu bo mam wobec ciebie plany. - ugryzł mnie w płatek ucha,pocałował w policzek a może raczej polizał i wyszedł.

Teraz tylko czekać dwie godziny.

********

Czas upłynął bardzo szybko. Ubrana i wyszykowana wkładałam buty na stopy kiedy Hades podszedł do mnie i chciał trochę pieszczot. Pogłaskałam go.

- Nawet nie wiesz co ja wyprawiam dla twojego pana. - pocałowałam go w głowę i w końcu wyszłam.

Do umówionego miejsca szłam dziesięć minut. Kiedy już tam dotarłam rozglądałam się dookoła,ale nawet nie wiem kogo mam szukać. Mówił,że nie da się go nie zauważyć...i po dokładnym rozglądaniu się na wszystkie strony,chyba  faktycznie był tam.  Stał za mną,ubrany cały na czarno z kapturem na głowie i rękami w kieszeni.Niby nic specjalnego,ale w porównaniu do innych osób,jakoś się wyróżniał. Z tej odległości nie widziałam jego twarzy,ale po budowie ciała i stylu chodzenia kogoś mi przypominał. Podeszłam do niego.

- To z tobą rozmawiałam przez telefon?

Odwrócił się w moją stronę. Teraz  mogłam mu się przyjrzeć.

- To są chyba jakieś żarty...- ten sam głos...jak to możliwe?

- To ty?!

- Długo się nie widzieliśmy,hej Mona. - ten  głupi uśmiech.


Moi drodzy czytelnicy,chciałam was tylko powiadomić o tym,że do końca zostało nam jakieś cztery może pięć rozdziałów. Ale spokojnie,nie zostawię was :)




I am BOSSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz