Szczerość

3.3K 198 11
                                    

Wyciąga z kieszeni telefon i pokazuje mi sms o treści:

Nie miałam pojęcia że sprawy tak się potoczą,chcę żebyś o mnie zapomniał...zapomniał o wszystkim do czego między nami doszło. Jeśli chcesz żebym dalej funkcjonowała normalnie,bez płaczu i złamanego serca to daj mi spokój...dla mojego dobra.

Jak on mógł się posunąć do tego stopnia?!! Nienawidzę go całym sercem! To istny potwór! Jak coś tak ohydnego może pełzać po tej ziemi?

- On to wysłał.

- Zabije gnoja...

Wstał z łóżka,podszedł do ściany i z całej siły uderzył w nią pięścią. Tynk odleciał i została tylko dziura z której się kurzyło. Na podłogę kapała krew z jego dłoni,kostki miał całe sine i nie wiem czy nie połamał sobie palców.

Teraz już wiem że mu na mnie zależy,nie przez to co teraz zrobił,ale przez to że nie siedział bezczynnie.

- Rendi?

- Co? - odwrócił się w moją stronę.

- Ja ci muszę coś powiedzieć.

Teraz albo nigdy...

- Mów. - Nie widziałam go w takim stanie,jest naprawdę wkurzony.

- Bo ja...no...jestem ci winna przeprosiny.

- Co? Za co niby? - był zdziwiony ale jego ton dalej był surowy.

- Za to że cię wykorzystałam. W tedy gdy my...no...spaliśmy ze sobą.

- Niby jak ?

- Nie zrobiłam tego z tobą dlatego że cię kochałam...znaczy kochałam!! Ale nie w taki sposob...no...nie umiem tego wytłumaczyć. - schowałam twarz w dłonie - zrobiłam to chodź w ogóle nie byłam gotowa,to był impuls...po prostu byłam jedyną w klasie która była " czysta" jak to mówili,chciałam mieć to za sobą i nie przewidziałam że my...się zakochamy.

Oparł się o ścianę plecami i nieodrywał ode mnie wzroku.

- Przepraszam cię...

- Nie masz za co przepraszać.

Podszedł do mnie i usiadł obok mnie.

- Al...e...e jak to?

Położył dłonie na moich policzkach i połączył nasze usta. Byłam w szoku,ale oddałam pocałunek...dłonie wplotłam w jego włosy,napierał na mnie całym ciałem a nasze języki ocierały się wzajemnie. Pchnął mnie na łóżko nachylając się nade mną.
Brakowało nam powietrza więc odsunęłam się trochę.

- Jak to wszystko jest popieprzone. - patrzył prosto w moje oczy.

- Aż za bardzo. Nie jesteś na mnie zły ?

- Ja na ciebie? To chyba ty powinnaś być wkurzona na mnie.

- Oboje zrobiliśmy błąd,ale gdyby nie ta cała sytuacja nigdy byśmy się nie spotkali,ale chyba było warto.

- Chyba? Oczywiście że było. - delikatnie przygryzł moją skórę na szyi.

- I co z tego skoro mnie zostawiasz.

- Ten dom jest już sprzedany,więc zamieszkasz ze mną.

- Co?! Jak ty sobie to wyobrażasz? Ja tu mam szkołę rodzinę...

- Do szkoły będę cię zawoził a rodzina? Mona twój ojciec, którego nie można nawet nazwać dobrym kochającym tatą, jest skończonym gnojem a twoja mama z tym nic nie robi. Brat sobie jakoś poradzi.

Chciało mi się płakać,ale to nic nie da,pokaże tylko jaka jestem słaba.
Boli to że on ma rację.

- Wiesz dlaczego moja mama nic na to nie reaguje? Bo się go cholernie boi.
Kiedyś pobił ją do tego stopnia że musieli ją szyć w szpitalu. Zagroziła rozwodem,ale on obiecał że już nigdy tego nie zrobi i pozwoliła mu zostać z nami pod jednym dachem.

Rendi tylko westchnął głośno i usiadł.
Jest świadomy tego jakie mam ciężkie życie i chcę mi pomóc,ale boję się że przeze mnie narobi sobie jeszcze większych kłopotów.

- Widzisz? Masz kolejny powód żeby zamieszkać ze mną.

- Skąd weźmiesz pieniądze i inne potrzebne środki do życia?

Ja mówiłam poważnie a on tylko zaśmiał się głośno.

- Co cię tak bawi?

- Mona mój tata jest bogaty i serio wyluzowany więc będzie cię tylko namawiał żebyś ze mną została. Będziemy sami,bo jego często nie ma w domu z powodu delegacji, a Skot przeprowadza się do swojej żony.

- Kto to Skot?

- A nie mówiłem ci, to mój przyrodni brat,jest starszy o trzy lata. A że jestem dorosły to nie będzie problemów.

- Ty masz brata? Dobra nieważne,możemy spróbować ale jeśli coś się nie uda to wracam.

- Spokojnie wszystko będzie dobrze.

Wtuliłam się w niego. Jego ciepłe ręce otuliły mnie bo troszkę zmarzłam,dalej byłam w piżamie.

- Chodź ,idziemy.

- Gdzie?

- No spakować cię.

- Aaa no tak,to idziemy bo zaraz wszyscy wrócą do domu.

- Opatrzysz mi ranę? Trochę to boli.

No nie dziwię się że boli skoro rozwalił połowę ściany.

- Jesteś nienormalny.

- Zdarza się. - wstał i złapał mnie za rękę ciągnąc w stronę drzwi

Rozdział nie jest sprawdzony!!
I mam takie pytanko,wolicie dłuższe rozdziały ale będę troszkę rzadziej czy krótsze,które będą częściej?
I do wieczora dodam jeszcze jeden bo złapała mnie wena!! :)

Aha i szukałam ale nigdzie nie znalazłam chodź troszkę podobnego zdjęcia do Rendiego :(

I am BOSSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz