Wyszłam szybkim krokiem z jego domu kierując się w stronę mojego.
- Za dziesięć minut jestem u ciebie pod domem i masz być gotowa,ja idę zobaczyć co u mojej malutkiej.
Odruchowo się zatrzymałam i obruciłam w jego stronę.
- Czyli mnie zdradzasz!? - samo mi się jakoś powiedziało.
- Chodzi mi o auto... - w jego głosie było słychać rozbawienie.
Malutka?! To jego auto miało spokojnie 2,5 metra...
- Jesteś chory...
- Ja? Dziewczyno ty stoisz w piżamie na środku ulicy.
Miał rację skubany...
- A ty jesteś rudy! - pokazał mi środkowy palec.
- Masz już siedem minut.
Biegiem ruszyłam w stronę drzwi.
Z hukiem wparowałam do mojego pokoju wrzucając do walizki to co miałam pod ręką,ciuchy,kosmetyczkę,bieliznę i inne takie.Szybko się przebrałam w getry i za dużą na mnie bluzę, której wcześniej nie widziałam w mojej szafie.
Gdy tak patrzyłam na mój pokój który był lekko pusty,zastanawiałam się co pomyślą rodzice. Konkretnie moja mama bo ojciec będzie pewnie szczęśliwy,lub wpadnie w histerię , nie zdziwiłabym się gdyby wezwał policję tylko po to żeby mnie ukarać i upokorzyć.
Zbiegłam po schodach i wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Wrzuciłam walizkę do bagażnika auta który już czekał i usiadłam od strony pasażera.
Rendi popatrzył na mnie groźnym wzrokiem.
- Mona jak cię nie zabije to będzie cud świąteczny.
- Za co?
- Wiesz ile ja się naszukałem tej bluzy!? Cały dom przekopałem a ona była u ciebie!
- Masz pełno podobnych i akurat tej szukałeś?
- To moja ulubiona.
- Masz humory jakbyś był w ciąży,jedź już.
- Może jestem.
Popatrzyłam na niego jak na idiote.
I jak tak się na niego gapiłam to bardzo mu pasują obcisłe czarne koszulki,które podkreślają jego mięśnie i odkrywają tatuaże. Miał też potargane dżinsy i standardowe glany.
Kolczyka którego bardzo lubię też nie brakowało.Powoli ruszył i podskoczyłam jak oparzona.
- Czekaj!!
- Czego znowu zapomniałaś?
Nie tłumacząc się wysiadłam.
Wróciłam się do pomieszczenia zwanego salonem i rozejrzałam się.
- Gdzie on jest...mam cię !
Złapał to co miałam złapać i wyszłam.
Po chwili znów siedziałam w fotelu.
Rendi spojrzał na moje kolana i ciężko westchnął.
- O co ci chodzi ?
- Będzie ciekawie,nawet za bardzo.
- Czemu?
- Sama zobaczysz,radzę ci go pilnować.
- A dokładniej?
- Remon...już po tobie stary - pogłaskał go po głowie i ruszył.
Nie pytałam go o co mu chodzi,oparłam się o szybę i rozmyslałam jak to dalej będzie. Życie ze swoim ukochanym jest czymś wspaniałym,ale czy damy sobie radę?
Nie wiem,przekonam się za jakąś godzinę.Więc rozdziały od tej pory będą dłuższe ale nie tak często :)
CZYTASZ
I am BOSS
RomanceJak tym razem potoczą się losy Mony? Możliwe że dobrze,jeśli z nim przeżyje...