- Przecież jak go wydamy na policję to założę się że powie o tym jak dobrze idzie ci sprzedaż twojego towaru.
- No o tym nie pomyślałem.
- Nie dziwi mnie to.
- Więc co robimy?
- Zastanowimy się nad tym jutro, dzisiaj już mam wszystkiego dość.
***********************************************
Rano kiedy się obudziłam i zeszłam do salonu,chłopaków już nie było. Z samego rana pojechali razem na siłownie,więc cały dom był tylko mój. Pobiegłam do kuchni żeby zrobić sobie coś co jedzenia i w spokoju obejrzeć telewizję. Kiedy wygodnie się rozsiadłam ktoś wszedł do domu. Niemożliwe żeby już wrócili...
Do pomieszczenia wszedł wysoki,dobrze zbudowany,o intensywnych zielonych oczach,starszy mężczyzna w garniturze z teczką w dłoni i papierosem w ustach. Po jego już wyblakłym rudym kolorze włosów, domyśliłam się kto to jest...Kurwa ojciec Rendiego!!! Świetnie zobaczy mnie w piżamie,czyli majtkach i koszulce jego syna, mało tego obżeram się płatkami w jego salonie a mój wygląd przypomina bezdomnego. Świetny początek...co zrobić żeby uratować tą beznadziejną sytuację, po co ja się zastanawiam, tego nie da się uratować.
Spojrzał na mnie i aż mną wstrząsneło,jego wzrok był przerażający.
Mam pierwsza się odezwać? Może najpierw skończę przeżuwać płatki.., raz, dwa i poszło.- Cześć Mona. - jego głęboki głos odezwał się, siedziałam jak wryta w tą sofę, a on tylko stał w miejscu i się na mnie patrzył.
- Dzień dobry panu...
Ciepło się uśmiechnął i zgasił papierosa.
- Jesteś sama?
- T-tak. - byłam w szoku,gadał se mną jak ze starym kumplem.
- Wybacz nie przedstawiłem się, Grey Stilverston, ojciec Rendiego. - wyciągnął dłoń w moją stronę.
Zrobiłam to samo.
- Mona Rose,miło mi.
- Nie bój się, ja nie gryze. - zaśmiał się i ruszył w stronę pokoju który był obok salonu. Pewnie jego gabinet albo coś.
Jak tylko drzwi się zamknęły dosłownie pobiegłam do sypialni żeby się ubrać.
Wygrzebałam z szafy czarne rurki,czerwoną koszulkę z nadrukiem byka i poszłam umyć zęby. Co ja mam tu robić sama z jego tatą? Czuję się niezręcznie w jego obecności, nie wiem kiedy chłopaki wrócą, nie ma sensu dzwonić do nich bo i tak nie odbiorą. Mam tu siedzieć i gapić się w sufit? Nie...może pojadę odwiedzić mamę, tylko nie mam auta a nie mam pojęcia gdzie w tej okolicy jest jaki kolwiek przystanek.
Mój telefon zamuczał,tak mam krowę jako sygnał SMS.
Braciszek
Gdzie ty do cholery jesteś??!!
Teraz mu się przypomniało że ma siostrę?
Spokojnie,jestem u Rendiego. Przez jakiś czas u niego zamieszkam.
Braciszek
Martwiłem się że coś ci się stało,już na policję chciałem dzwonić a ty grzejesz dupe u niego? Wstydź się...kto mi będzie gotował?
Jest pizza i tata, przeżyjesz.
On o niczym nie wie,nie ma pojęcia z kim żyję pod jednym dachem.
Braciszek
Nie zjem ojca...a dzwonili do ciebie ze szpitala?
Mama w szpitalu leży kilka dni i mówi o tym teraz?
Wiem,tęsknie za nią...
Drzwi się otworzyły i do środka wszedł Ren,cały spocony i chyba przygnębiony.
- W końcu jesteś!
- Hej mała - usiadł obok mnie - słuchaj muszę ci coś powiedzieć, dzwonili do mnie ze szpitala, twoja mama miała kolejny atak.
- I co z nią!?
- Przykro mi...nie dała rady.
Rozdział nie sprawdzony!!
Przepraszam was bardzo, ale moje zachowanie jest karygodne!! Ostatni raz coś takiego się zdarzyło, że rozdział pojawił się tak późno, wybaczcie mi ten grzech ;)
CZYTASZ
I am BOSS
RomanceJak tym razem potoczą się losy Mony? Możliwe że dobrze,jeśli z nim przeżyje...