Wróg

3.3K 179 22
                                    

Jakieś głośne dźwięki wyrwały mnie ze snu,powoli otworzyłam oczy.

- Pożar !!

- C..co?!! Gdzie!? - od razu się obudziłam.

- Nigdzie,po prostu chciałem cię obudzić.

- "Kochanie wstawaj" nie wystarczy!!?

- No ale w tedy byłoby nudno.

- Skończony debil.

Naprawdę w to uwierzyłam a on mi mówi żarty!? Nie jesteśmy małżeństwem a ja już chcę rozwodu.

- Na początku pomyślałam że wezmę cię na ręce, w stylu panny młodej,ale niedaleko domu jest kałuża błota,więc wątpię żebym się powstrzymał od wrzucenia cię tam.

- Zemsta jest słodka wiesz?

- Taa...ale zaczyna padać więc rusz się.
Wysiadłam z samochodu trzymając w rękach kota.
Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam...ogromny dom,oszklony chyba z każdej strony z dużymi masywnymi czarnymi drzwiami,tego samego koloru dachem.

- Nie mówiłeś że jesteś aż tak bogaty.

- Myślisz że diler będzie mieszkał na śmietniku?

- O proszę cię...już się tak nie chwal czym się zajmujesz.

Wziął moją torbę i ruszył w stronę mosiężnej bramy a ja za nim.
Podjazd był wysypany kamyczkami a wokoło lampy. Podszedł do muru który otaczał bramę po obu stronach,były tam jakieś guziki. Ta brama była na kod...serio...?
Coś tam nacisnął, po sekundzie otworzyła się a my ruszyliśmy w stronę drzwi.
I to mnie już naprawdę zaskoczyło,przyłożył dłoń do jakiegoś panelu w ścianie. Kobiecy głos z urządzenia odezwał się "Witam w domu" i drzwi odskoczyły.

- Klucze wyszły z mody?

- Mam je w kieszeni,ale nie chce mi się ich wyciągać.

- A jak ktoś rozwali to coś na dotyk?

- I tak nie wejdzie,włączy się alarm kamery wszystko nagrają i system od razu mnie powiadomi jeśli nie będzie mnie w domu.

- Nic mnie tu już chyba nie zdziwi.

Parsknął śmiechem i ruszył w głąb domu.

- Brata chyba nie ma. - Położył moją torbę na ziemię.

- Nigdy o nim nie wspaniałeś.

- To nie mój prawdziwy brat,długa historia i...

Podskoczyłam ze strachu.
Coś zaczęło głośno i donośnie szczekać za moimi plecami,Rendi oparty o wyspę na środku kuchni ( pominę fakt że jest wielkości małego domku) uśmiechał się jakby wygrał na loterii.

- Nie odwracaj się jak masz Remona na rękach.

Jeszcze głośniej szczekało...

- Co jest za mną?!

- Hades,mój Dog Niemiecki,polubicie się. - puścił mi oczko.

- Jaja sobie robisz!? Zamknij go gdzieś!

Nie widziałam go bo byłam odwrócona plecami,ale te psy są ogromme a ja nie lubię dużych zwierząt. Super...

- Nie zrobi ci krzywdy,daj mi kota zabiorę go do innego pokoju.

Nie zdążyłam nic powiedzieć a on już miał go w rękach.
Poszedł sobie...zostawiając mnie z jego pupilkiem.

Odwróciłam się a Hades stał dwadzieścia centymetrów ode mnie.

- O kurwa... - stając na czterech łapach sięgał prawie do ramienia,cały czarny stojące uczy ( obrazek ) i w sumie idealny do Rendiego.

Ten chłopak przebił chyba wszystko jeśli chodzi o głupotę.

- Chodź,idziemy wziąść długą kąpiel.

O tym marzyłam...😊

Podbiegłam do niego i schowałam się za nim żeby przeżyć choćby do rana,ten pies to mój wróg...

- W końcu we dwoje,kocham cię. - objęłam go od tyłu,czułam się przy nim bardzo bezpiecznie.

- Mówiłem o Hadesie,musimy go wykąpać,ale potem jak najbardziej skorzystam z propozycji. - pocałował mnie mocno i klepnął w tyłek.

Moje marzenia w dwójkę w wannie poszły się walić.

Pociągnął mnie za rękę w stronę łazienki i zawołał psa.

Zwierzę ważniejsze niż kobieta,super się zapowiada.

Wiem,wiem,rozdział mega nudny ale spokojnie w następnym będzie się działo .

I pisałam ten rozdział dwie godziny bo zrobiłam sobie paznokcie i takimi dłuższymi pisać po takiej małej klawiaturce ... NIE POLECAM!!!


I am BOSSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz