Tak mniej więcej wyglądałaby Mona
Waliłam w te pieprzone drzwi z całych sił.
Za mną coś trzasło,odwróciłam się i to mój tata wychodził z domu. Modliłam się żeby mnie nie złapał bo wiem do czego jest zdolny...- Rendi!!!!! - co chwilę odwracałam głowę żeby sprawdzić jak jest blisko,był ode mnie jakieś 10 metrów, szedł powoli ale jego ręce zaciśnięte w pięści, czerwona twarz z wściekłości...o Boże...straciłam nadzieję że jest w środku.
Nagle już nie uderzałam w drzwi tylko w jego klatkę piersiową.
- Co ty robisz?!
Wepchałam się do środka dosłownie go taranując i szybko zatrzasnełam drzwi w ostatniej chwili .
- Mona idiotko otwieraj!! - w tej chwili miałam wątpliwości że te zawiasy wytrzymają - wrócę tu po ciebie rozumiesz!!?- chyba odszedł bo nie było go już potem słychać.
- Domy ci się pomyliły? - spojrzałam na niego,jak zwykle idealny co mnie już zaczęło powoli delikatnie mówiąc wkurwiać.
Ręce miał w kieszeni i był oparty o ścianę.Upadłam na podłogę.
- Pomóż mi...- mój głos przypominał pisk a łzy płynęły strumieniami.
- Czemu ty płaczesz? - kucnął obok mnie.
Znów ze mną rozmawia,znowu jest przy mnie...coś we mnie pękło,ja już nie płakałam,ja dosłownie wyłam z rozpaczy. Nie chciałam tego, ale rzuciłam mu się na szyję wtulając w ramię.
Westchnął głośno,wziął mnie na ręce w stylu panny młodej kierując się w stronę sypialni.
Stanął przed drzwiami,mając zajęte ręce kopnął je z taką siłą że odbiły się od ściany. Tu też było pełno pudeł.
Delikatnie położył mnie na łóżku kładąc się obok mnie.- Rendi ja...- nawet jego imię ledwo umiałam wydusić.
- Potem mi powiesz,teraz odpocznij bo...no...yhm...nie będę kłamał Mona ale wyglądasz tragicznie.
Uderzyłam go w głowę.
Ten to umie pocieszyć,ale ma rację...Spodziewałam się że mi odda jak robił to zawsze,ale on tylko się zaśmiał i przytulił się do mnie.
Poczułam jego perfumy,uwielbiam je,nie są ani za mocne ani za słabe...idealne.- Czemu jest tu tyle pudełek? - mój głos powrócił a łzy się już nie lały.
- Pakuje moje rzeczy.
- Po co?
- Bo ja tu nie mieszkam naprawdę,przyjechałem się tylko spakować.
Już go nie zobaczę...
No tak mieszka na końcu miasta ale jednak no...- Musisz jechać? - mój głos znów się łamał.
- Nie mam powodu tu zostać.
Boli ...to cholernie boli...
- A...a...j...j...ja? - Chciałam wiedzieć czy mu na mnie zależy,może nie w ten sposób,ale nie miałam już czasu.
- Twój sms wystarczająco mi uświadomił jak mnie kochałaś, o ile w ogóle to robiłaś.
Przecież ja do niego nie pisałam.
- Rendi ale ja nie wysłałam do ciebie żadnych smsów.
- Żartujesz sobie?
Jestem! Przepraszam że tyle to trwało ale miałam dużo na głowie.
Postanowiłam nie zawieszać narazie opowiadania,myślę że jak będę dodawała częściej rozdziały to coś mi to pomoże :)
CZYTASZ
I am BOSS
RomanceJak tym razem potoczą się losy Mony? Możliwe że dobrze,jeśli z nim przeżyje...