Głos...

64 6 0
                                    


Angelo zaprowadził nas do pokoi. Tym razem każdy został w swoim. Nie mieliśmy ochoty na rozmowy. Mnie najbardziej niepokoiło, że mam jakieś przywidzenia. Przynajmniej mam taką nadzieję, że to one. Wolę, żeby to moja wyobraźnia poplamiła ręce Angela krwią. Czekałem aż ktokolwiek przyjdzie. Byłem głodny. Jeszcze nic nie jadłem od czasu kiedy dotarliśmy na miejsce, a te substancje się nie liczą. Marzyłem o ciepłym posiłku, zresztą w końcu się doczekałem. Angelo zapukał do pokoju.

- Chodź idziemy na kolację. – powiedział i zaraz potem wyszedł

Poszedłem za nim. Mężczyzna poszedł po resztę osób. Kiedy wszyscy już byli gotowi, Angelo zaczął nas prowadzić przez korytarze. Doprowadził nas do większej sali. Usiedliśmy przy stole. Mężczyzna wyszedł z sali. Czekaliśmy. Nie wiedzieliśmy co zrobić. W końcu do weszły do nas jakieś osoby z jedzeniem na tacach. Postawili przed nami obiad składający się z trzech dań. Na początek jakaś zupa, potem główne danie, a na końcu podpłomyki. Najedliśmy się do syta. Po posiłku zaczęliśmy rozmawiać. Wszyscy się martwili o Santiago. Nadal nie wrócił. Nie wiedzieliśmy co się z nim dzieje. Ktoś wszedł do sali. To był znowu Angelo, ale tym razem prowadził kogoś za sobą- Santiago. Był bardzo zmęczony, miał podkrążone oczy i spierzchłe usta. Wyglądał fatalnie. Usiadł koło nas i sięgnął po posiłek dla siebie.

- Santiago co się stało ? – zapytała Roksana ? – Wszystko w porządku ?

- Tak chyba tak... Ja chyba tak źle się poczułem po tej substancji.

- Gdzie byłeś przez ten cały czas ?

- Ja nie wiem... Nie pamiętam.

- Był cały czas tutaj. Zgubił się w korytarzach tak jak wy. – wytłumaczył Angelo.

- A ta substancja? Wszystko z nim dobrze ? – zapytałem.

- Raczej tak. Po prostu był bardzo wyczerpany i jego organizm bardzo źle to przyjął, ale pomimo to wszystko powinno być w porządku za jakiś czas.

- No dobrze jeśli tak mówisz...

- chodźcie zaprowadzę was do pokoi. Dzisiaj już możecie odpocząć.

Wyprowadził nas z sali. Kiedy wszedłem do mojego pokoju, poczułem zmęczenie. Potrzebowałem teraz tylko snu.

ISSABELLA

Weszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku. Stan Santiago bardzo mnie zaniepokoił. Co tutaj takiego znalazł, że nagle zaczął się tak źle czuć ? Raczej nie były to te substancje. Nikt z nas nie miał żadnych skutków ubocznych, a na samym teście to Evan ucierpiał najbardziej nie on. To wszystko nie ma sensu. Ktoś zapukał do moich drzwi.

- Issabella chodź muszę ci coś pokazać.

- Co ?

- Jak był ten test ze substancjami, to właściwie był on po to, aby dobrać odpowiedni sposób podania substancji wzmacniającej.

- Co to jest ?

- Wzmacnia was, żebyście mogli bez problemu przejść trening.

- To dlatego Santiago był taki... poturbowany ? Przez tą substancję ?

- Tak... niektórzy źle to przyjmują i mają zanik pamięci krótkotrwałej po podaniu tego czegoś, ale spokojnie ona powróci i wszystko będzie raczej dobrze. To co idziesz ?

- Tak... Chyba tak. A będzie boleć ?

- w twoim przypadku nie powinno. Co do reszty osób nie jestem już tak pewien.

InstynktOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz