W ciągu tygodnia dom był w całości ukończony. Nie był jakiś wielki i wspaniały. Mała skromna, drewniana chatka. Jak na razie starczy. Jeśli kiedykolwiek będzie potrzeba mogą go w każdej chwili rozbudować. Teraz Evan musiał iść do szkoły. Podczas podróży z wędrowcami nauka odbywała się tylko w takim stopniu, by uzyskać podstawowe wyszkolenie. Teraz nie wiedział czy da sobie radę z nadrobieniem materiału. Raczej mu nikt nie pomoże. Szybciej już będą mu przeszkadzać. Miał nadzieję, że uda mu się zaprzyjaźnić chociaż z paroma osobami. To miało się dzisiaj okazać. Evan szybko przygotował się do wyjścia. Nie miał problemu ze wstaniem na wczesną godzinę. Z wędrowcami często podróżował przez całą noc bez odpoczynku, a potem spał tylko przez kilka godzin, by rano mogli szybko zebrać obóz i ruszyć w dalszą drogę. Był to obowiązek wszystkich podróżujących z wędrowcami i nie można było się od tego wymigać.
Evan szedł do szkoły około dwadzieścia minut. Musiał najpierw zgłosić się do sekretariatu. Nie miał pojęcia czy go przyjmą od razu. Chyba powinni. Chyba. Przed nim ukazał się budynek szkoły. Spodziewał się czegoś większego. Nigdy podczas pobytu w wiosce nie widział większego budynku niż dwu piętrowy drewniany dom burmistrza. Szkoła nie była większa. Również składała się ze zbioru mniejszych budynków ogrodzonych od reszty wioski dużym drewnianym ogrodzeniem. Sekretariat znajdował się pośrodku kompleksu. Evan wszedł do środka.
- Dzień dobry, wczoraj przeprowadziłem się tutaj. Chcę zapisać się do tej szkoły. - powiedział do niskiej pani siedzącej za ogromnym biurkiem. Wyglądało to komicznie. Była ledwo widoczna za stertą papierów.
- Imię i nazwisko.
- Evan Montiari
- Ile masz lat?
- Czternaście
- Umiesz cokolwiek ?
- Uczyłem się trochę.
- Idziesz najpierw do klasy wstępnej, po roku masz egzaminy. Jeśli zdasz idziesz od razu do klasy ósmej. Idź do budynku numer 4.
Evan podziękował i wyszedł z pokoju. Sekretarka odprowadziła go nieprzychylnym wzrokiem i wróciła do przeglądania papierów. Gdy znalazł się na zewnątrz rozejrzał się w poszukiwaniu wskazanego przez sekretarkę budynku. Szybko go znalazł. Zapukał i wszedł do sali. Klasa była mała. Siedziało w niej na oko dziesięciu uczniów w różnym wieku.
- Dzień dobry, pani z sekretariatu powiedziała mi, że mam tu przyjść.
Nauczyciel spojrzał na niego dziwnie.
- Jesteś nowym uczniem tak ? Podróżowałeś z wędrowcami ?
- Tak.
- Usiądź na razie gdziekolwiek.
Evan usiadł w drugiej ławce obok jakiegoś chudego czarnowłosego chłopaka. Przez parę minut nie odzywał się. Potem się spytał
- Dlaczego masz szramę na policzku ?-
Evan przez moment zastanawiał się o co mu chodzi. Spodziewał się cześć albo czegoś podobnego. W końcu zebrał myśli i odpowiedział
- Jak byłem mały stworzenia zaatakowały moją rodzinę. Podczas ucieczki zostałem zraniony. - Chłopak patrzał na niego z ciekawością. Był na oko dwa lata młodszy od Evana.
- To one istnieją? Wszyscy mówią, że nie. Mówią, że mamy nie słuchać takich opowiastek. Jesteś z wędrowców prawda? Nauczyciel cię pytał o to. Ty mówiłeś, że tak. Więc raczej jesteś wędrowcem. Rodzice mówią, że mamy was nie słuchać. Mówią, że wszystko co wy mówicie jest złe.
- To trochę dużo mówią nie uważasz?
- Ja tam myślę inaczej, nie martw się. W sensie, jeśli chodzi o wędrowców, a nie o te mówienie. A więc mam na imię Edward, a ty?
- Evan -
- To fajnie. -
Do końca dnia Evan rozmawiał z Edwardem. Cieszył się, że pomimo iż pochodził z wędrowców udało mu się znaleźć kogoś z kim mógłby pogadać. Po szkole Evan rozejrzał się w poszukiwaniu swojego nowego znajomego. Edward rozmawiał z jakimś muskularnym chłopakiem. Raczej nie był z tego zadowolony. Wyglądał jakby chciał uciec z tego miejsca. Evan wzruszył ramionami. Wrócił do domu. Następnego dnia w szkole Edward się do niego nie odzywał. Próbował z nim porozmawiać i dowiedzieć się co się stało. W końcu Edward odpowiedział
- Nie chce z tobą rozmawiać.
- Ale dlaczego ?
- Nie chcę, po prostu.
- Wczoraj mogłeś ze mną rozmawiać, dlaczego teraz nie ?
- Mówię zostaw mnie.
- Powiedz wreszcie!
- To Andrew. Powiedział, że jeśli kiedykolwiek ktoś się będzie próbował z tobą zaprzyjaźnić spierze go osobiście.
- Spierze ?
- No wiesz no, pobije.
- Wiem co to znaczy. Dlaczego chce to zrobić ?
- A skąd mam wiedzieć ? Nie znam go. Gwiazda klasowa. Tylko tyle. Nigdy do tej pory się do mnie nie odzywał. Zaczął, kiedy wczoraj z tobą rozmawiałem.
W ten sposób temat się urwał. Evanowi nie chciało się dłużej rozmawiać z Edwardem. Chłopak udowodnił, że nie można mu w pełni ufać, jeśli potrafi w jednym momencie zmienić zdanie. Do końca szkoły nie odzywali się do siebie. Może jutro jakoś lepiej będą się dogadywać. Jednak było jeszcze gorzej, Edward miał podbite oko. Wyglądał fatalnie. W ogóle nie chciał rozmawiać z Evanem. To był jasny znak od Andrewa, że nie żartuje i nie odpuści Evanowi.
CZYTASZ
Instynkt
FantasyPo zniszczeniu jego domu Evan był zmuszony podróżować po całym świecie razem z jego matką i innymi ocaleńcami z ataku na wioski. Miał nadzieję, że uda mu się mieć w miarę normalne życie. Nie wiedział jak bardzo się myli. ---------- Witam serdecznie...