Śmierć

63 7 1
                                    

- On umiera...

- Jak to umiera ? Co się stało ?

- Kiedy zemdlałeś i Angelo zaniósł cię tutaj okazało się, że coś poszło nie tak. To nie powinno aż tak boleć. Oboje z Treworem zaczęliście tracić siły. Wasze serca powoli się zatrzymywały. – Dziewczyna umilkła na chwilę i spuściła wzrok. – Zaczęłam panikować, że coś się wam stanie. Dlatego poszłam do ciebie i próbowałem coś zrobić. Dzięki bliźnie udało mi się tak przekazywać ci energię, żebyś mógł spokojnie przeżyć przemianę. Z Treworem tak się nie dało. Dzisiaj otrzymałam wiadomość, że on jest w bardzo ciężkim stanie. Nie długo może stać się najgorsze. Kiedy tylko to usłyszałam pobiegłam do ciebie.

Spróbowałem wstać. Świat znowu zawirował wokół mnie. Issabella doskoczyła do mnie i znowu mnie potrzymała.

- Zaprowadź mnie do niego. Chcę go zobaczyć.

Oparłem się o dziewczynę. Chodzenie sprawiało mi trudność. Czułem się tak jakbym miał całe nogi zdrętwiałe. Poruszaliśmy się na przód w bardzo wolnym tempie. Nagle poczułem mrowienie w mojej ręce i zastrzyk nowej energii. Spojrzałem w dół. Moja i Issabelli blizna lśniła się tym dziwnym blaskiem.

- Co robisz ? – Zapytałem, jednak już wiedziałem co się dzieje.

- Dodaję ci siły. W takim tempie nigdy tam nie dojdziemy.

Teraz mogłem już normalnie chodzić. Zaciekawiła mnie jedna rzecz.

- Skąd wiesz, gdzie masz iść ? Przecież ten budynek to jeden wielki labirynt.

- Przez to, że mam cechy elfa. Jeśli zaczniesz używać zdolności twojej rasy łatwo odnajdziesz drogę.

- Mojej rasy ? Ja jestem człowiekiem. Czuję się jak człowiek. Nic się nie zmieniło. Mówiłaś, że coś jest nie tak. Może ta cała wielka przemiana wcale wam nie wyszła.

- Nam ?

- Szybko się przystosowałaś do tego wszystkiego. Jakoś specjalnie ci to nie przeszkadza. Zaczęłaś już używać wszystkich twoich zdolności. Nie wkurza cię to, że zepsuli ci całe życie ?

- Przestań ! – Przerwała mi. – Może nie wiedzieliśmy co nas czeka przyjeżdżając tutaj, ale przez to co nam zrobili możemy osiągnąć o wiele więcej niż normalnie. Nic nie zrobisz próbując powrócić do wioski. Naprawdę chciałeś spędzić całe życie w jednym miejscu nic nie robiąc ? Przestań marudzić. Stało się co się stało. Tego nigdy już nie zmienisz. Przyzwyczaj się do tego kim jesteś teraz.

Ucichłem. Nie wiedziałem co powiedzieć. Ona ma rację. Nie zmienię już tego kim się stałem. Teraz muszę się nauczyć wykorzystywać moje umiejętności. O ile jakieś mam...

- A co jeśli ta przemiana faktycznie nie wyszła. Ja nie czuję się inaczej.

- Ale wyglądasz zupełnie inaczej. Musisz się zobaczyć w lustrze.

- To znaczy ? Jak wyglądam ?

- Zobaczysz później. Jesteśmy na miejscu.

Weszliśmy do środka jakieś sali podobnej do tej w której ja leżałem. Trewor leżał na łóżku. Wyglądał jak nie on. Miał teraz zapadnięte policzki. Jego skóra była całkowicie przeźroczysta, a pod oczami miał wielkie sińce.

Angelo stał przy nim i obserwował go.

- I jak z nim ? – Zapytała Issabella.

Mężczyzna dopiero teraz podniósł z ociąganiem na nas oczy. Miał je załzawione. Był bardzo bliski płaczu. Zdziwił się trochę na mój widok.

- Już prawie koniec.

Podeszliśmy do Angela. Po prostu staliśmy przy nim i patrzeliśmy się na Trewora. Z moich oczu zaczęły spływać łzy.

ANDREW

Obudziłem się w moim pokoju. Dokładnie pamiętałem co się stało wcześniej. Angelo zaprowadził mnie na jakiś dziwny dziedziniec. Tam zaatakowały mnie wilki. Wiedziałem doskonale co się szykuję. W domu prawię od urodzenia szkoliłem się na zabójcę stworzeń. Słyszałem już wcześniej o tym wszystkim co się tu dzieje. Moja rodzina od dawna chciała mieć wkład w ten projekt. W końcu się udało. Moim zadaniem oczywiście nie jest zabijać każde stworzenie jakie spotkam. Tylko te, które są przeciwne ludziom. Podszedłem do lustra. Na pierwszy rzut oka widać zmianę w moim wyglądzie. Moje tęczówki zmieniły kolor na srebrny. Kości policzkowe były bardziej widoczne. Włosy też powoli zaczęły zmieniać kolor również na srebrny. Podwinąłem rękaw koszuli. Na ramieniu miałem zawiązany bandaż. Rozwinąłem go. Odsłoniłem ślad po ugryzieniu. Uśmiechnąłem się. Rana mocno bolała, ale to nie było ważne. Moje marzenia wreszcie się spełniły. Wyszedłem w z pokoju. Chciałem znaleźć Angelo. Wciągnąłem powietrze. Poczułem tysiące zapachów. Spróbowałem znaleźć ten należący do mężczyzny. Nie miałem jednak żadnych szans jeśli w ogóle go nie znam. W pokojach nikogo nie było. Wyczułbym ich. Otworzyłem oczy. Nawet nie wiedziałem, że mam jej zamknięte. Starczył mi tylko zapach. Skoro i tak nie mam nic do roboty to stwierdziłem, że spróbuję odkryć choć trochę moich nowych zdolności. Zacząłem biec. Moje mięśnie działały o wiele lepiej niż wcześniej. Miałem wrażenie, że mógłbym tak pędzić przez cały dzień. Zatrzymałem się. Miałem lekko przyśpieszony oddech, ale nie czułem żadnego zmęczenia. Zaśmiałem się. Nagle usłyszałem jakiś dźwięk. Brzmiał jak płacz. Poszedłem w jego stronę. Po jakimś czasie doszedłem do jakiś drzwi. Otworzyłem je. W środku zobaczyłem Angela, który miał zwieszoną głowę. Issabella wtulona w Evana płakała. Sam chłopak również.

- Co to się tu dzieje ? – Zapytałem.

- Chodź tu i zobacz. – Usłyszałem głos Evana, jednak on nie otworzył nawet ust tylko patrzył się na mnie. Musiał już przejść przemianę. Zresztą wyglądał inaczej. Zaskoczyło mnie to, że tak szybko nauczył się wykorzystywać swoje zdolności. W szkole nie zbyt go lubiłem. Utrzymywanie swojej reputacji kosztowało dużo. Kiedy on się pojawił musiałem być dla niego nie miły. Musiałem wmówić ludziom, żeby się z nim nie zadawali. Jeśli zbyt dużo się dowiedzą o stworzeniach mogą wywołać bunt, a wojna ze stworzeniami to ostatnia rzecz na jaką nas stać. Teraz mogę być dla niego milszy. Podszedłem do łóżka. Zobaczyłem Trewora. Nie musiałem się do niego zbliżać, żeby wiedzieć, że nie żyje... Stałem koło nich przez chwilę w ciszy.

- Wróćcie do pokoju. Ja się nim zajmę.

Wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się w drogę powrotną. Nikt nie miał nic do powiedzenie. Śmierć Trewora była zbyt dużym szokiem. Przewyższyła radość z przemiany.

- Jak to się stało ? – Zapytałem cicho.

- Podczas przemiany coś poszło nie tak. Ja przetrwałem tylko dzięki Issabelli. On nie miał szans. – Odpowiedział Evan. Dziewczyna szła koło niego ze spuszczoną głową.

- Z jaką rasą jesteś połączony ?

- Ze smokiem. Ty z wilkiem ?

- Tak. To co ? Między nami na razie zgoda ?

Chłopak pokiwał głową. Po co miałem cały czas z nim walczyć jeśli po prostu mogę być wobec niego neutralny.

Doszliśmy do korytarza z naszymi pokojami. Ja udałem się do swojego, a Issabella weszła razem z Evanem do niego. Musiałem to wszystko przemyśleć.

----------------------------------------------------

Dzisiaj trochę smutniej. :(

InstynktOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz