Przemiana

54 7 0
                                    


Przed wieczorem zdążyłem się jeszcze przespać. Byłem bardzo zmęczony. W dodatku zaczęła mnie jeszcze boleć prawa ręka. Także stwierdziłem, że odpocznę przez chwilę. Przez to nie będę się stresować czekając.

Obudziła mnie Issabella, która zapukała do drzwi.

- Evan, Angelo po ciebie przyszedł. – Powiedziała.

Wstałem i przetarłem oczy. Przez chwilę siedziałem na krawędzi łóżka próbując się obudzić, a potem wyszedłem z mojego pokoju. Angelo stał oparty o ścianę i czekał na mnie.

- Ostrzegam to nie będzie zbyt przyjemne.

- Po co mi to mówisz jeśli i tak będę musiał to zrobić ? – Stwierdziłem i ruszyłem w kierunku wyjścia z korytarza. Issabella i Angelo dołączyli do mnie.

- Evan ja nie chciałem, żeby tak wyszło.

- Wyszło jak wyszło. Już tego nie zmienisz.

Mężczyzna szedł przez chwilę w ciszy.

- Ja po prostu nie chciałem, żebyście przeżywali to samo co ja. – powiedział cicho.

Szliśmy dalej. Nikt nie wiedział co powiedzieć. W końcu Angelo się odezwał.

- Musicie się nauczyć rozmawiać w myślach. Evanowi będzie wtedy łatwiej to przetrwać.

- Ale my już umiemy. Wystarczy, że będę go trzymać za rękę. – Stwierdziła Issabella.

- Nie będziesz mogła go trzymać za rękę. Musicie się nauczyć rozmawiać bez dotyku. Skupcie myśli na swojej bliźnie. – Tłumaczył.

Wyobraziłem sobie jak dokładnie wygląda moja blizna. Skupiłem na niej swoje myśli jak to określił Angelo.

- Teraz wypowiedzcie imię swojego partnera.

Odtworzyłem w pamięci wygląd Issabelli i wypowiedziałem jej imię w myślach. Usłyszałem jak w mojej głowie roznosi się głos dziewczyny wypowiadający moje imię.

- Słyszysz mnie ? – Zapytała potem.

- Tak. – Milczałem przez chwilę. – Boję się tego zadania. Nie chcę tego mówić przy nim, ale bardzo się boję.

- Nie martw się cały czas będę z tobą rozmawiać.

- Myślę bardziej o tym co będzie potem.

- Jakoś przeżyjesz. Jedno jest pewne. Na pewno teraz nie umrzesz.

- Przestań mnie straszyć!

- Ja cię teraz pocieszam geniuszu.

Angelo odchrząknął.

- Rozumiem, że wam się udało

- Tak, udało nam się. Daleko jeszcze ?

- Jeszcze chwila. Trewor już jest na miejscu.

- Trewor ?

- Ma przyjąć taką samą rasę jak ty.

Doszliśmy do jakiś drzwi. Angelo otworzył je i puścił nas przodem. W środku były jakieś ogromne cztery pierścienie przez które, można było przejść. Były zbudowane z przeźroczystych kryształów. Ściany i podłoga były czarne. Jedyne światło w pokoju to pochodnia wisząca na ścianie. Trewor stał przy niej i obserwował to z niepokojem.

Podszedłem do niego.

- Wiesz co się dzieje ? Kazali mi tu przyjść, ale nie mam pojęcia po co. Tu jest dość... dziwnie. – Zapytał.

InstynktOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz